"Tożsamość Bourne'a" była pierwszą książką kryminalną, którą miałam okazję przeczytać. Byłam nią zauroczona. Jakoże nie mogłam nigdzie znaleźć "Krucjaty..." postanowiłam wypożyczyć film. Byłam bardzo zawiedziona. Według niektórych był świetny, ale ja niewiele z niego zrozumiałam i nie poczułam klimatu, który królował w książce. Jedyną szansą na uratowanie mojej opinii o twórcach i tej trylogii jest "Ultimatum..." mam nadzieję, że film bardziej odda klimat akcji niż poprzednie części...
A ja szczerzę w to wątpię. Poza nawiązaniami do książki w Tożsamości Trylogia filmowa nie ma nic wspólnego z powieścią. Owszem lubię te filmy, ale tylko dlatego, że nie traktuję ich jako ekranizacje.
Zastanawia mnie w jaki sposób możnaby zekranizować coś co dzieje się w latach 70-tych XX w. :) W książce jest zbyt dużo odniesień do tamtejszej sytuacji międzynarodowej. Zaadaptowanie książki (jej części) do czasów obecnych jest moim zdaniem jedynym wyjściem możliwie bezbolesnym. Wyobrażacie sobie jaką krzywdę wyrządzonoby książce na siłę starając się storzyć scenariusz wiernie oddający treść i tamtą rzeczywistość ?
Tak tylko ze na poczatku drugiej czesci ginie Marie, która jest dla Davida, Jasona motorem napedowym, jedyna rzecza dla której chce zyc. W ksiazce, wyrusza w niebezpieczna podróz (po Azji!) zeby ja odzyskac. A kiedy na koncu, mysli ze ja stracil totalne swiruje i gotów jest pozabijac wszystkich którzy mieli cos wspolnego ze zniknieciem jego ukochanej. To jest fabula i nie dam sobie wmówic ze nie dalo jej sie zaadoptowac to naszych czasów. Choc milosc Jasona do Marii nie jest jedynym watkiem to on napedza wszystko, heroina dla Bourne'a.
Kazdy fan ksiazki Ludluma po pierszych 10 minutach filmowej Krucjaty Bourne'a, kiedy Marie zostaje zastrzelona pyta sam siebie "O co k... chodzi?"
ja osobiscie filmy z serii Bourne'a traktuje jako alternetywną wersje dziejów Jesona (Davida), a nie jako adaptacje. Zarówno filmy jak i książki są dla mnie genialne ale odbieram je raczej jako dwa osobne dzieła. Film jest doskonałym dodatkiem do książki :)
Film nijak ma sie do ksiazki przede wszystkim za sprawa odtworcy roli tytulowej. Matt Damon jest rownie przekonujacy w roli Bourne'a jak Andrzej Lepper w roli dzentelmena.
Matt gra jak drewniany kolek, wiec jak tu moze byc mowa o budowaniu napiecia, ktore w powiesciach opiralo sie w duzej mierze na przezyciach bohatera.