Ośmielę się nawet powiedzieć, że to najlepszy film akcji jaki w życiu widziałem. Greengrass przeszedł samego siebie, nagromadzenie tak wspaniale zrealizowanej akcji w jednym filmie jest niesamowite. Począwszy od genialnej akcji z reporterem (widz czuje się niemal jak naoczny świadek wydarzeń na dworcu Waterloo, pomysłowość i wykonanie tej sekwencji zwala z nóg!), potem ten znakomity pościg w Tangerze i mordobicie z Deshem (kolejna niesamowicie pomysłowa sekwencja akcji, te skoki przez balkony czy jazda na motocrossie robią przeogromne wrażenie), na rewelacyjnej akcji w NY kończąc. Wszystko to okraszone paradokumentalnym stylem reżysera, zero niepotrzebnych fajerwerków, patosu, niemal czysty realizm. Damon kolejny raz udowodnił, że do roli Bourne'a jest niemal stworzony (niektórzy się przyczepią, że gra jedną miną, no cóż taka postać ;), reszta obsady również spisała się na medal (nawet Stiles nie irytowała). Akcja pędzi strasznie, dzięki świetnym zdjęciom i montażowi (wiele osób się tego czepia, wg mnie bez tego film by wiele stracił), do tego jeszcze świetna, dynamiczna muzyka Powella. Cały czas coś się dzieje, napięcie nie spada ani na moment, nudy brak. Tak powinno się robić obecnie filmy akcji. Zważywszy jeszcze na to, że poprzednie części także są rewelacyjne, to dostajemy niemal idealną trylogię. Jeśli ktoś lubi takie kino, niech startuje bez zastanowienia. Cholernie warto! 10/10
zgadzam się że film jest niesamowity,nie ma żadnych niepotrzebnych scen,fajerwerków itp. mam jednak nadzieję że nie jest to zakończenie serii i że powstanie jeszcze przynajmniej 2 filmy ;-)