Jak dla mnie, cała seria po raz pierwszy przedstawia prawdziwego "superagenta". To nie jest komiksowy Batman, Superman, Spiderman, nie w znacznej mierze opierający się na technologii James Bond, ale prawdziwa, twarda, budząca respekt postać. Żeby nie było - b. lubię wszystkich wspomnianych bohaterów, ale to Bourne jako pierwszy wydał się niezawodny. Zapewne to dzięki temu, że jest to postać realistyczna, chociaż wszystkie jego zdolności robią ogromne wrażenie.
Za wywołanie takiego efektu, bardzo wysoko oceniam wszystkie części serii, chociaż nie wiedzieć czemu, każda nowsza podobała mi się bardziej, pewnie ze względu na większe natężenie akcji.
Tożsamość Bourne'a - 7/10
Krucjata Bourne'a - 8/10
Ultimatum Bourne'a - 8,5/10
Pozdrawiam wszystkich fanów ;).
Realistyczna? To w fajnej rzeczywistości żyjesz.
Zdecydowanie mocną stroną trylogii jest odpowiednie dawkowanie kolejnych informacji. Końcówka nie była jakoś szczególnie wybitna, ale zarazem nie była też rozczarowująca. Film jako całość robi bardzo dobre wrażenie. W zasadzie jedyna rzecz która mi się nie podobała to przepaść technologiczna pomiędzy pierszą i ostatnią częścią.
Ciekawi mnie natomiast wywołana w temacie "prawdziwość". Możesz wskazać jakieś źródła? Na jakich prawdziwych "superagentach" wzorowana była postać (lub chociaż inspirowana). Ja bardzo chętnie zapoznam się z nimi.
Realistyczna, to nie znaczy od razu istniejąca, jeśli do niego nie doszedłeś.
Nikt tu nic nie powiedział o postaci inspirowanej, wzorowanej itp. Chodzi mi o to, że Bourne jest realistyczny w tym sensie, że mógłby istnieć. Sceny akcji w trylogii są z pewnością bardzo efektowne, a sam bohater aż nadto wytrzymały, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że takie wyszkolenie jest możliwe? Mówię tu o sprawności fizycznej, prowadzeniu pojazdów, znajomości sztuk walki i technik szpiegowskich, jakie cechowały Jasona.
Filmy z Damonem bardzo mnie pod tym względem zaintrygowały. Zacząłem się zastanawiać, czy ludzie tacy (wyszkoleni) jak on faktycznie istnieją.
Tacy prawdziwi "superagenci", którzy działając na własną rękę, uzyskają wszelkie potrzebne im informacje, potrafią pokonać w pojedynkę grupkę uzbrojonych ochroniarzy, albo tak umiejętnie poruszać się niezauważonym.
Rozumiesz już, co miałem na myśli? :) Pozdrawiam.
To bardzo ciekawa definicja realizmu (i nadal nie dochodze). Jason Bourne jest tak samo realistyczny jak John Rambo. Rząd USA wysłał do Iraku tysiące wojaków tylko dla bajeru, bo w rzeczywistości całą akcję przeprowadza kilku takich "Bourne'ów", którzy Husajna znaleźli w miesiąc a Bin Ladena znajdą jutro.
O zaprzeczaniu fizycznym zasadom w filmach akcji można by książkę niejedną napisać ale nie ma sensu tego robić, gdyż są to filmy akcji. Seria Bourna w tym temacie w żaden sposób się nie wyłamuje. Wypadki w filmie toczą się jak po sznureczku, w zaplanowanej kolejności ("za 10 sek. wsiądziesz do autobusu" - już to widzę w Polsce...), a techniki szpiegowskie nie są żadnymi technikami, tylko filmowym efekciarstwem (dostęp do wszystkich kamer z zajebistą jakością, zbliżenia, naprowadzanie i wogóle realizacja niczym podczas meczów Euro 2008). To wszystko bardzo zgrabnie podane, ale litości... nie dajmy się zwariować. The truth is out there... ;)
Ale skoro zacząłeś się zastanawiać to dobrze rokuje ;) Coś o szkoleniach pisał swego czasu Suworow. Pewnie wiele rzeczy się przeterminowało (bo on pisał o latach siedemdziesiątych) ale walki z kukłami niekoniecznie.
To, że sceny akcji są naciągane, efekciarskie (tak jak to powiedziałeś odnośnie np. dostępu do kamer), to oczywiście prawda. Ale odnosząc się do realizmu najkrócej jak potrafię :P - Bourne nie robi nic co jest niemożliwe, nie ma żadnych nadnaturalnych zdolności. A takich postaci poza Bournem nie znam... w ogóle... Nawet Bond ma swoje przezroczyste (sic!) samochody (Vanquish w "Śmierć nadejdzie jutro").
Wiadomo, że robienie realistycznego filmu akcji mija się z celem. Taki obraz byłby po prostu niesamowicie nudny. Ale wg mnie trylogia Bourne'a pod tym względem zachowuje sensowny umiar - względny realizm/widowiskowość.
BTW
Niepotrzebna poprawka z Twojej strony, to Jason, nie James Bourne ;].
No, nie lata ale ma w większości akcji szczęście*1000%. Zarówno w wypadkach, ucieczkach, jak i akcjach typu ustalanie miejsca pobytu przy pomocy książki telefonicznej i dzwonienia po hotelach - wystarczyłoby, aby w paru usłyszał, że nie udziela się informacji o gościach drogą telefoniczną i sprawa by się rypła (skąd wiadomo, że to nie mąż wydzwania, w poszukiwaniu doprawiającej rogi?). Film w całości składa się z takich naciąganych szczególików, dlatego moim zdaniem o realizmie tutaj być mowy nie może.
Upieram się przy tym nie dla zasady, ale dlatego, że warto zwracać na to uwagę, co może być prawdziwe, a co nie. Jest masa fikcji w filmach, którą akceptujemy (w stylu - robisz gościowi "puk" w głowę jakąś tępą pałką i on usypia na określony czas, po którym budzi się i wstaje drapiąc się w głowę jakby nic się nie stało - nie polecam próbować tego w domu).
"The Russia House", chociaż o agentach 'super' to raczej nie jest, ale troche realizmu można tam odnaleźć. Osobiście wolę (dla wielu jest właśnie nudny).
ps: tak, zorientowałem się w niepotrzebnej poprawce. Sam zglosiłem do usunięcia, już mi się nie chciało po raz drugi prostować :)
obaj macie w sumie racje, trylogia Bournea ma własnie tą dobrze dobraną mieszankę fikcji i realizmu plus należy dodac do tego szybkość filmu, napiecie i akcję, wychodzi z tego, jak dla mnie, obecnie najlepsza trylogia akcji, a Ultimatum to jeden z najlepszych filmów akcji jakie wyszły ostatnio, (obejrzyjcie Die Hard 4.0 to zrozumiecie dlaczego)
z Suworowa polecam wszystkie jego książki, mozna zobaczyć że rzeczywistość wcale nie jest taka nudna
Z małą poprawką na to, że Suworow to też mały bajerant, jak więkoszość ex-szpiegów.
jeśli chcecie poczuć realizm, to przeczytajcie książki Ludluma, tam jest naprawdę napisane tak, że można sądzić ze tacy ludzie istnieją.
Co do realizmu, w jedynce ( tożsamość - byla jedna taka scena która
spartoliła ten cały realizm ) chodzi mi o skoczenie z 4 pietra kamienicy, z trupem i wstanie.
Napewno jest w tych filmach wiecej realizmu niz w typowych Die hardach, Rambo, Mission Impossible - gdzie ludzie robia takie rzeczy ze japa opada . I naprawdę się nie zdziwię ze w czwartej części Bourna już ukatrupią
Można się przyczepiać do realizmu czy nie realizmu, ale jedno jest pewne. Trylogia o Jasonie Bournie to najlepsza seria filmów akcji ostatnich lat. Znacznie lepsza niż badziewne Bondy i znacznie lepsza niż beznadziejne historie o superbohaterach. We wszystkich trzech częściach znalazło się wszystko: dużo akcji, wątki miłosne - ale niezbyt przesadzone, świetne efekty specjalne, ale w dobrym smaku, a to wszystko świetnie podane i z niezwykle ciekawą historią w tle. A wisienką na torcie jest muzyka, która świetnie buduje napięcie. W dodatku każda kolejna część jest lepsza od poprzedniej.
Najlepszą recenzją filmu jest to czy chcemy obejrzeć jego ciąg dalszy (jeśli taki powstanie). W przypadku filmów o Bournie chcę obejrzeć kolejne części jak cholera!
Z tym, że trylogia o Bournie to najlepsza seria filmów akcji ostatnich lat raczej się zgadzam, ale wcale nie uważam, że Bondy są badziewne... bo o ile filmy z Brosnanem były faktycznie durne, to oblicze serii zmieniło się wraz z przybyciem Daniela Craiga. Casino Royale naprawdę mi się podobało. Sceny akcji na pewno nie były realistyczne, ale bardzo efektowne.
Jeśli widowiskowość nie przekracza pewnej granicy, to wszystko się miło i przyjemnie ogląda. W nowej części było mniej efekciarstwa i gadżetów (niewidzialne samochody - phi), scenariusz też ciekawszy. Ja się nie zawiodłem :).
A ja bym tak określił "realizm" wystepujący w bournie, którego nie znajdziemy w innych filmach akcji: istotne jest nie to, co robi Bourne, ale jak to zotało podane. Te wszystkie ucieczki, pościgi, strzelaniny i walki są obecne w każdym tego typu filmie. Ale tutaj widać, że bohaterowi leje się pot z czoła i nie ma on lekkiego życia. Zauważcie, jak świetnie są wyszkoleni jego przeciwnicy - każdy agent, który ma za zadanie zabić Bourna, daje mu taki wycisk, że ten ledwo zipie, a wrażenie pozostaje takie, że wygrywa tylko dzięki odrobince szczęscia więcej. Są sceny, w których Bourne jest pobladły, jakby gorączkował z powodu skrajnego wyczerpania i braku snu. Ale jest tak twardy i zdeterminowany, że idzie dalej. Jego precyzyjnie zaplanowane akcje można wytłumaczyć doskonałą spostrzegawczością i bystrością umysłu. Pamiętacie jak w Tożsamości studiuje mapę (bodajże Paryża), w kilka sekund zapamiętuje plan miasta i wie, którędy jechać? Czemu nie miałby tego potrafić świetnie wyszkolony agent? Chyba nie dlatego, że nam, zwykłym zjadaczom chleba, wydaje się to niemożliwe? A w Ultimatum znajduje potrzebny adres dzięki Google:) Jest wiele takich smaczków w całej serii, choć nie pamiętam za dobrze dwóch oprzednich części, bo dawno temu je oglądałem.
Podsumowując, realizm tej postaci nie opera się na tym, że faktycznie można kogoś tak wyszkolić, czy na tym, że faktycznie można mieć tyle szczęścia, ale na wrażeniu jakie pozostawia. A ja miałem takie wrażenia, że Jason Bourne to nie jest żaden nadczłowiek, ale doskonale wyszkolony agent specjalny z krwi i kości.
I za to 9/10. Jeden punkt odejmuję za beztroskę głównego bohatera - gdyby nie podpowiadał co chwilę gdzie jest, miałby lżejsze życie. No ale wtedy nie byłoby tylu emocji:) Choć wierzę, że jeszcze lepszy scenariusz i z tym by sobie poradził. Zobaczymy, może w części czwartej...
PS. Zgadzam się z przedmówcami, że najnowszy Bond z Craigiem w roli głównej również ma wiele z takiego "realizmu". Tylko czekać na Quantum Solace:)
PPS. Naprawdę będzie część czwarta? To w końcu trylogia czy nie trylogia?
Powiem jedynie, że się zgadzam, ale to właśnie miałem na myśli, że Bourne SPRAWIA wrażenie, jak gdyby można było takiego kogoś wyszkolić :).
Co do Bonda również jestem ciekawy, seria wraz z "Casino Royale" się zmieniła, na lepsze oczywiście. A Quantum of Solace już niedługo!
Część czwarta prawdopodobnie będzie... producenci głupi nie są, ludziom podoba się Bourne ;], więc czemu mieliby trochę nie zarobić? Wskazuje na to dodatkowo twórczość Ludluma - wszystkie części opierały się na książkach, a tych jest nie 3, nie 4, a... 5. Tożsamość, Krucjata, Ultimatum, Dziedzictwo i Zdrada Bourne'a. Kto wie, może doczekamy się również części piątej :D?
Dziedzictwo i Zdrada nie są napisane przez Ludluma,ale mi to nie przeszkadza,podobnie jak to że poprzednie ekranizacje nie są wiernie odwzorowane,
co do Bonda to się zgadzam,Casino jest najlepszym z ostatich filmów o 007,z niecierpliwością czekam na Quantum
a ja mam pytanie odnośnie strony techninczej. Jak wam się podobało prowadzenie kamery i styl w jakim film został nakręcony, wielu ludziom nie odpowiadała trzęsąca się kamera, mi to akurat nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, styl Greengrass'a mi odpowiada i to głownie dzięki montażowi film mi się spodobał :)
Mi nie przeszkadzała trzesąca się kamera. Dzięki takim ujęciom, można było odczuć jakby bardziej namacalnie to co się dzieje w filmie, czuło się, że bierze udział w akcji. To trochę tak jak force feedback w konsolach do gier... Ogólnie kręcenie z ręki dodaje dynamiki wszystkim tego typu filmom. Z drugiej strony może to być niefajne dla fanów detali, ciężko coś wyłapać, w tym również niedociągnięcia:) Jak dla mnie - trzęsiawka tak, ale żeby nie przeszkadzała w oglądaniu filmu. W Bournie jest ok:)
Genialny film.Kiedy obejrzyłem pierwszą częśc Bond z bladł w moich oczach.A co do realizmu myślicie że CIA ma technologie jakie sa dostępne w zwykłym sklepie z elektroniką?.I dlatego właśnie uważam ten firm za najbardziej realistyczny film szpiegowski.
Tak sobie czytam i chciałabym napisać coś od siebie.
Dopiero dziś oglądnęłam ostatnią część [Ultimatum] ale od pierwszej uważam że to najlepszy film jaki oglądałam kiedykolwiek. Dlaczego?
Tak jak zostało to tu wspomniane:
po pierwsze aktor i jego postać. Jakoś nie szczególnie przepadam za Damon'em, ale nie widzę żadnego innego aktora w jego roli. A co do Bourne'a, pełnokrwisty bohater. Chciał tylko poznać swoją przeszłość, a ta omal go nie zabiła. Już nie wspominając o jego zdolnościach i umiejętnościach jak i charakterze. "Maszyna" do zabijania potrafiąca kochać.
po drugie oprawa graficzna, zawartość no i muzyka. Efekty specjalne, technika, "trzęsąca się" kamera, wyczyny aktorów, i dawka nierealnego w realizmie. - to musi być jeśli chce się stworzyć interesujący film w dzisiejszych czasach.
Treść - jest wszystko - przede wszystkim akcja, szybka, trzymająca w napięciu, tajemnice, miłość, nieuchronność losu. Przy każdej części przynajmniej raz popłynęła łza po moim policzku(przyp. autora).
No i muzyka. Cudo, tworząca z filmem jedną perfekcyjną całość. Soundtrack'a mogę słuchać na okrągło.
Nie łatwo jest stworzyć film, który będzie interesujący i wciągnie widza bez reszty.
Na mojej liście jest na pierwszym miejscu.
ps. jeśli ktoś lubi tego typu filmy akcji gorąco polecam serial 24 godziny. Jest prawie idealny tylko że już za dużo.