To co pani Neal Daniels zrobiła (poswiecenie własnego bezpieczenstwa i kariery) potrafie sobie jakoś wytłumaczyć, chociażby jakąs z dawna rozwiniętym zrozumieniem przypadku Jamesa, ale już sama reakcja pana Bourna jest co najmniej dziwaczna. Szczerze to po tym , spodziewałem sie sex gimnastyki na ekranie, a tu masz! Zero szpiegowskiej golizny! Zero widoku zdeskonspirowancyh piersi agentki Daniels! Nawet nie zobaczylismy ustępstwa na rzecz niewinnego pocałunku! No co jest grane?! A na dodatek ten tekst pana B. na dworcu: "Z czasem bedzie ci łatwiej" (to znaczy dla mnie to samo co: sama wpakowałaś się w bagno, nie licz, że Tarzan rzuci ci teraz liane, którą moze użyć sobie do zawieszenia hamaka). Teraz jak to napisałem przyszło mi do głowy, że pani Daniels, jednak owszem, została wydymana! I to pod kazdym mozliwym kątem nachylenia! Bezprecedensowo i masowo, genialnie i gremialnie! Ale o tym, że została wykorzystana zdała sobie dopiero sprawe w ssyłkowym autobusie, wesoło bująjącym ją na muldach z punktem docelowym: zaszyte zadupie na prowincji...