Obaraz ten, majacy tytuł o dość radykalnym tytule Ultimatum Bourne'a jest swoistą metaforą dla komercyjnych produkcji filmowych powstających w USA , oraz ich kopii na całgym świecie. Bedąc laikem co do owej sagi o agencie Bourn, ( oglądałem tylko ten film ) mogę stwierdzić że jest to dobrze zekranizowana sensacyjna fabuła, dla potrzeb babilońskiego rynku filmowego, gdzie liczy się tylko i wyłącznie dobrze skonstruowna promocja i sprzedaż produktu, w celu osiągnięcia jak najwiekszego zysku. Jak wiadomo sensacja rządzi się swoimi prawami, dlatego też obraz ten ma pewien prosty schemat. W tym przypadku jest zianstalowana prosta intryga, agent z amnezją próbuje dotrzeć do prawdy, którą próbują mu zamaskować ją ciemna strona, schwarz charakter, czyli w tym przypadku agencja CIA, białe kołnierzyki incognito. W sumie prosta konwencja o teorii spisku. Ultimatum Bourna to danie serwowane dla masowego odbiorcy z nutką pewnej dozy głebszego przemyślenia w kategoriach wyboru między prawdą a kłamstwem. Dlatego też film ten pomimo swej prostoy ma pewne elementy, z kinematografii wyższego poziomu, pewnego rodzaju mix dla odbiorcy powierzchownego jak i tego ktory zawsze czegoś szuka. I włąsnie w tym punkcie powstaje ultimatum, czyli mowiąc dyplomatycznie, bezwzględne rządanie spelnienia okrerślonych warunków ( tak po krótce ). W podobny sposób działa filmowy rynek komercyjny czyli; pewne treści głębsze nie mogą stanowić meritum w danym dziele, film musi być lekko przysfajny dla widza, alternatywa w tego typu filmie praktycznie nie istnieje, chociaż producenci, reżyserzy z babilonu próbują z nią spółkować aby przypodobać się tym którzy odbierają film jako dzieło sztuki. Jednak ten mariaż bywa często żałosny i zakółca często cały sens przedsięwzęcia filmowego. Bo jak powiedział Cyprian Kamil Norwid "tak za tak , nie za nie bez światło cienia". Na zakończenie muszę stwierdzić, że co jak co, ale Matt Damon zagrał wyśmienice i to on ratuje tę produkcję.
Każdy swoją prawdę ma lub, no.. miewa. Jak to na forum. Parafrazując taki jeden tekst.. to pewnie "prawdę najmojszą":], aktualizowaną jak kolejne pirackie klony antywira czy czegoś takiego. Osobiście to ciepłym moczem leje na takie komy tutaj. Ta produkcja "mietku" to przecież czysta rozrywka dla amatorów sensacji a nie jakieś tam 9.11, farenheity czy inne niby obiektywne dokumentalne wypociny (no może niezbyt precyzyjne te przykłady kurde..). Jak to pewien "forumowicz" "zasłyszał": Film ten jest "oczojebny" i "w kosmos wysadzony" i nie ma co się bawic w "pseudoszczególarstwo bełkotliwe":D.. W stanie minimum lekko "wskazującym" to nawet i >dosłownie< bym się zgodził, choc i tak miałoby to podobne znaczenie niż wersja lajtowa (czyt. wyważona, spokojna, bez ozdobników i nachalnych efektów specjalnych, itp.)..