To jest właśnie film, na który warto iść do kina! Wymagana jest jedynie olbrzymia spostrzegawczość i świeży umysł, bo niektóre ujęcia tak są cięte, że tylko oko wytrenowane na dziesiątkach gier arcade może doszukać się kunsztu (sensu?) w niektórych scenach (ja kilka razy poległem). Czasem w tych filmach brakuje choreografa z Hongkongu i/lub statywu, ale nie czepiam się - kino z pomysłem, mocną fabułą i muzyką, która nie ginie w tłumie. Polecam! 8/10.
Jeszcze dwie uwagi:
- pół dnia przed 'Ultimatum' obejrzałem ponownie 'Krucjatę' i stwierdzam, że trzy lata Damona nie oszczędziły, posunął się chłop;
- Bourne w trójce zrobił się 'nieśmiertelny' na sposób Johna McClane - poharatany, obolały - ale żywy :).
zgadzam się co do montażysty (np. nieludzko pocięta scena pościgu, kaskaderzy powinni mu w czółko dać za to, że ich pracy praktycznie nie widać), a bujanie kamerą zaniepokoiło mnie od samego początku filmu i tak już niestety zostało do końca...
a mnie sie własnie to bujanie podobało.
Zauważcie było w pierwszej czesci, w drugiej już nie.
Dzieki temu, przynajmniej wg mnie, ma sie wrażenie że np biegniesz razem z bohaterem. Dla mnie to na plus.
Bujanie jest ok, dopóki nie przypomina statku podczas sztormu, w Bourne'ach na szczęście nie przekroczyli tej granicy. Można się obejść bez statywu, bo, jak napisał przedmówca, widz 'siedzi' niemalże w środku akcji. Byle nie przesadzać ;). Pozdrawiam!
Nie wiem co się czepiacie. Ta kamera i montaż były boskie. Niesamowite,genialne. A film zajebisty.
"Ta kamera i montaż były boskie.Niesamowite,genialne "
Genialne, genialne. Osobiście uważam, że taki realizm i sposób kręcenia to droga jaką powinno podążać kino akcji XXI wieku. Bo sceny akcji z trzesącą się kamerą w "Ultimatum Bourne'a" robią na mnie sto razy lepsze wrażenie, niż, dobre co prawda, lecz zimne i do bólu wykalkulowane sceny w stylu Michaela Bay'a...