"Ulubieńcy Ameryki" to film krytykujący i wyśmiewający Hollywood. Ukazuje jego fałsz, jego dążenie tylko do tego aby film dobrze się sprzedał. Powstała z tego tematu komedia prezentuje dość dobry poziom, ale nie najwyższy. Początkowo jest wręcz nieco nudno, ale wraz z rozkręcającą się akcją robi się coraz ciekawiej. Miła odmiana od przedstawicieli humoru fizjologicznego (Scary movie, American Pie). No i to co najbardziej wyróżnia ten film to obsada. Chyba najbardziej podobała mi się C. Zeta-Jones z jej dumą i wywyższaniem się. Doskonale pasowała ona do tej roli. Reszta również sprawowała się bez zarzutu. Zakończenie co prawda standardowe, ale chyba takiego każdy oczekiwał. Ocena 7/10.