Na ten film czekalam z wielka niecierpliwoscia. Po obejrzeniu reklamowek stwierdzilam ze bedzie to kolejna komedia romantyczna, ale moze troche lepsza przez tak dobra obsade. Chcialam pojsc na to do kina, nie udalo sie, akurat jak sie wybralam bylo zbyt malo chetnych i nie puszczono filmow. Obiecalam sobie ze obejrze Ulubiencow na video. Obejrzalam i zalamalam sie. Ten film przede wszystkim wogole nie byl smieszny. Byl po prosty straszny. Na samym poczatku wogole nie moglam zlapac o co chodzi. Sceny migalay mi przed oczami, bohaterowie rzucali sie po calym ekranie, robili jakies kretynskie miny i wyglaszali kompletnie niezrozumiale dialogi. Obejrzalam Ulubiencow do konca, chociaz momentami nie moglam juz wytrzymac tej zalosnej szmiry. Zadko zdarzaja sie filmy tak banale, glupie i obskurne. Chociaz, tak wlasciwie ten film pokazuje nam prawdziwe Hollywood. Naprawde glupie, falszywe i myslace tylko o jednym. Tak czy inaczej nie bylo to ani troche zabawne. To bylo po prostu straszne. Jedyny plus tego filmu, dzieki ktoremu przetrwalam do konca to byla Julia Roberts, za ktora osobiscie nie przepadam, ale w tym filmie tylko ona trzymala prawdziwa klase. Nawet tak bardzo lubiany przeze mnie John Cusack sie zeszmacil.