- Skrzyżowanie Power Rangers, wenezuelska telenowelą i motywami biblijnymi. Całość bije plastikiem i sztucznościa po oczach niczym ich "świetliste" miecze.
- Scenarzyści cierpiący na amnezję, gdyż nie pamiętają co wymyślili pół godziny filmu wcześniej. Dziury logiczne, brak spójności akcji.
- No i te dialogi na cztery nogi o dupie Maryni, przeznaczeniu i wybawieniu odmienianymi przez wszystkie przypadki co 10 minut aby widz nie zgubił wątku...
- Motywy biblijne brane wybiórcze, li tylko tyle by wyglądało na wiarygodne, ale żeby tez pasowało do koncepcji.
- Niestety widać ograniczenia budżetowe na każdym kroku.
- Fatalny montażysta i operator kamery.
- "aktorstwo" na żenującym poziomie, widac różnicę między amatorami snującymi się przed kamerą, a podstarzałymi gwiazdami typu Tom Skerritt.
- No i ten finał godny całego dzieła, zaiste "finis coronat opus" nabrało nowego znaczenia.