nie wiem czy film byłby dobry bez tej muzyki. Oczywiście można się i do tego przyczepić na przykład jeden z momentów, gdzie muzyka klasyczna styka się z czymś podobnym do syntezatorów z lat 70:) No ale... czego wymagamy od jednej z kolejnej wersji tego samego filmu?? Treść nie jest zachwycająca może ze względu na ten jakże dziwny happy end:) Ale sam obraz tego teatru oraz piękny żyrandol:] i może trochę pomysł na zrealizowanie - szara rzeczywistość i piękna, barwna przeszłość bądź może tylko wpomnienia... mnie w zupełności wystarczają:) co nie tyczy się końcówki tego musicalu:) Jednak z przyjemnością poszłabym na to jeszcze raz(ale ze względu na muzykę;) jak widzę nie tylko mi tak podpasowała:)) Co do samego upiora przerażające najbardziej były jego usta- ciągle mu się jakoś sklejały czy coś takiego- obrzydliwość:P