Upiór, który sepleni nie jest upiorny, acz irytujący. Główna bohaterka przez cały film ma ciągle ten sam wyraz twarzy i usta otwarte jak ryba bez wody... Scenografia kipi amerykańskim kiczem, a muzyka po pewnym czasie męczy swoją wzniosłością i patosem. Wiem, że niektórym to się bardzo podoba, ale ja ledwo dałam rade...