Jeden z najpiękniejszych śpiewanych filmów wszechczasów. Genialna, przejmująca i melodyjna muzyka Andrew Lloyda Webbera, wspaniałe zdjęcia, wysmakowana, pełna rozmachu scenografia i niezłe aktorstwo na czele z popisem ślicznej Emmy Rossum (jako wokalistka wypadła w tej wersji "Upiora" wyjątkowo świeżo i naturalnie). Wprawdzie sama melodramatyczno-baśniowa opowieść ociera się o kiczowatość, ale czy właśnie nie taka powinna być historia miłości z pogranicza opery, musicalu i baśni? Gdybym miał kiedyś wyruszyć na daleką pozaziemską wyprawę i mógł zabrać ze sobą neseser z setką "swoich" filmów, w pierwszej dziesiątce na pewno znalazłaby się płytka z filmem Joela Schumachera.
Zawsze uważałam, że ulubiony film to film w którym lubi się dialogi i czesto go ogladać. Oglądając po raz pierwszy w życiu Upiora kilka lat temu serce mi stanęło i zamarł oddech. Pierwszy raz w zyciu coś takiego poczułam przy filmie. A jak to poczułam to już nigdy więcej się nie uwolniłam :)
Miło spotkać na Filwebie kogoś, kogo dusza jest podobnie ukształtowanym kamertonem. : )
Chciałbym - jeśli pozwolisz - dopisać Ciebie do skromnej grupy moich znajomych. Ale przedtem jedno pytanie...
Innym śpiewanym filmem - tym razem śpiewanym w stu procentach - który uważam za arcydzieło gatunku, są "Parasolki z Cherbourga". To mądra i uniwersalna opowieść o miłości z - nie waham się tego napisać - ponadczasową muzyką Michela Legranda. Posłuchaj proszę (i obejrzyj do końca) tego fragmentu - to według mnie jeden z najpiękniejszych miłosnych dialogów w historii kina:
http://www.youtube.com/watch?v=f7Unnx5eLbk
Jakie jest Twoje zdanie?
: )
Muzyka w tym musicalu jest niesamowita. Ma w sobie coś, co przyciąga. Nawet jeśli nie widziało się jego dzieła i nie zna się francuskiego :) Ale utwór który wysłałaś/eś jest wyjątkowo piękny :)
Co do Michela Legranda... Posłuchaj (jeśli nie zanudzam!) innej jego niezniszczalnej muzycznej perły:
http://www.youtube.com/watch?v=Rt_jjHAQoJU
Również ten film (Yentl) mogę oglądać w kółko, bez znużenia i znudzenia. Emmy Rossum i Barbra Streisand to dwa bardzo różne głosy: Emmy - anielski słowik, Barbra - pełna, aksamitna skala głosu. Obydwie kocham.
Sama Barbra Streisand ma w swoim repertuarze bodaj najwspanialszą piosenkę z "Upiora":
http://www.youtube.com/watch?v=rXqFNyLA0Xc
Gdy dzisiaj mam za oknem ponury, deszczowy dzień, tym bardziej warto się rozmarzyć przy takich filmach i takiej muzyce. : )
:):)
Barbra Streisand ma przepiękny głos. Masz rację czysty, aksamit. Inaczej tego nie nazwę. Jednak jakby ktoś mnie zapytał: " czy nadaje się na Christine?" zdecydowanie odpowiedziałabym "nie"
Też tak uważam. Anielska, pełna młodzieńczej świeżości i blasku Emmy to "trafniejsza" Christine. Dobrze, że Barbra nie czyta (prawdopodobnie ;)) Filmwebu, bo może byłaby zazdrosna... : )
Jakoś by mnie to nie zasmuciło. Głos może i piękny, ale wykonanie All I Ask of You... straszne dla mnie.
(nie przeszkadzam?) też pozwoliłam sobie posłuchać tej wersji i zgadzam się całkowicie.czysty,subtelny ,piękny głos...jednak wyszłam już po minucie. przyzwyczaiłam się do oryginału,
I cieszy mnie ,że na forum POTO zaglądają nie tylko przedstawicielki płci pięknej;)(Migrant )
Barbra powinna poznać Waszą opinię, bo ja jako facet i w dodatku od wielu lat wielbiciel jej talentu jestem tutaj daleki od obiektywizmu... ; )
A wracając do Emmy Rossum. Na zawsze pozostanę wdzięczny Joelowi Schumacherowi, że rolę Christine powierzył właśnie tej uroczej, utalentowanej i wówczas niespełna dwudziestoletniej dziewczynie. Doskonale się wpasowała w jedyny w swoim rodzaju klimat tego filmu. Bez Emmy ta ekranizacja straciłaby nie tylko piękny głos, ale i wiosenną świeżość.
Jeszcze pewna prośba... Ponieważ mam w swoich muzycznych zbiorach bodaj najbardziej oryginalnego "Upiora" z roku 1986, chciałbym poznać Wasze zdanie na temat wykonania "All I Ask of You" przez Sarę Brightman:
http://www.youtube.com/watch?v=JjzMh8FxPBE