Doprawdy nie wiem, dlaczego tak zjechali ten film. Wg mnie jest wspanialy :) scenografia i kostiumy bija wszystko! nie moglam sie napatrzec. Ciagle czekalam na kolejny wystep na scenie. Dookola panowal niesamowity, cieszacy oczy przepych. Swiece, mgielka nadawaly filmowi niesamowita atmosfere. Charakteryzacja - boska :) Gra aktorska byla przewspaniala. Podobalo mi sie, ze w obsadzie byli malo znani aktorzy...jakos nie potrafilabym wyobrazic sobie w roli upiora Pitta, ale to oczywiscie moje zdanie. Efekty specjalne byly zdumiewajaco cudowne. Sam poczatek, kiedy odkryto zyrandol i zabrzmiala gwaltownie muzyka (az dreszcze przeszly mi po plecach), a potem zaczeto go podnosic i zaczela wracac przeszlosc...sama nie wiem jak to opisac. Chyba sie nie da, to trzeba zobaczyc. No i tym sposobem dochodze do punktu kulminacyjnego - muzyka. Cudowna, cudowna i jeszcze raz cudowna. Nie nudzily mi sie nawet wyrazne dluzyzny, moglam sluchac i sluchac :) musze kupic sobie soundtrack...koniecznie. Oczywiscie bylam za tym, zeby Christina zostala z upiorem, ale niestety, jak to sie ma w filmach - dobro wygrywa (czyt. dziewczyna zostala z pedalkiem -_-''). Na jej miejscu nie zastanawialabym sie. Oczywiscie nie moge zapomniec o koncowce, ktora jak dla mnie byla przyjemna i wzruszajaca.
Ja moge ten film tylko chwalic...