Niewątpliwie "STĄD POWROTU NIE MA" .. nietylko na balkonie, ale gdy na scenie on ją znienacka łapie i śpiewa "... jakie płomienie buchną we krwi i jakie pragnienie otworzy drzwi .... " oraz gdy Christi decyduje, że będzię miała siłę udowodnić, iż "więzień ciemności" nie będzie sam ... i ten gorący, dawno wyczekiwany pocałunek ...albo, gdy ona budzi się,zastanawia się "co to za Shadow" ... a on gra, po czym podchodzi do niego głaszcze jego twarz I ZNOWU, albo raczej pierwszy raz zrywa mu maskę ... " ...mała, kłamliwa Dalila ..." w ogóle daje się wyczuć nieprawdopodobne napięcie erotyczne między Christin, a Erykiem .... niby kocha Raula ... ale nie ma tego dreszczu między nimi co między nią a Erykiem ... ona patrzy na niego jak zahipnotyzowana ... Faktem jest, że w tej wersji jest wyjątkowo przystojny Upiór - Gerard Butler .... prawdopodobnie autor miał w wyobraźni jednak naprawdę (wizualnie) upiora ... w poprzednich ekranizacjach jednak to Raul czy też Philip z (wersji z 1990r. - którego grał Adam Storke znany z filmu "Tylko Manhattan") byli piękni ... ale nie podoba mi się, że na końcu ucharakteryzowali Erika tak, że powieki ma też uszkodzone ... w masce wyglądał jakby miał niesamowite, przenikliwe, gorące niczym niezmącone spojrzenie ... oczy - zwierciadło duszy ... a tak w ogole kocham tę muzykę i jak pracuję, to mam słuchawki na uszach, w stacji włączoną płytę z filmem i słucham ... a w co gorętszych scenach przerywam pracę i włączam obraz ... do czego my tęsknimy ... ?!
Podsłuchałam wersję z teatru Roma i jestem rozczarowana na maxa ! Przekłamany tekst, niezgrany z muzyką, zresztą muzyka też przekombinowana, niektóre arie za wolno .... śpiew aktorów : Christine - "ściśnięte" słowa, Erik - brak charakteru...i chrypki Butlera ... liczyłam na wierny tekst i muzykę tylko w polskiej wersji ... już miałam pojechać do tego "Krawatowa", bo nasza Krakowska opera odpowiedziała mi, że na razie nie planują wystawienia Upiora ... ale słuchając wykonania myślę, że szkoda kasy i czasu ... Może na Brodway'u byłoby tak jak A.L.W sobie życzy ... ?