Ze wszystkich postaci to ona okazuje się największym potworem.
Generalnie miałam na myśli kwestię wizualną. Chociaż pod względem charakteru też dałabym jej ten tytuł. Temat rzeka: Erik zły, Erik dobry, Erik geniusz, Erik potwór. Ja zdecydowanie przypisuję mu pozytywne cechy, chociaż ma również wiele negatywnych, natomiast u Raoul'a nie dostrzegam żadnych zalet. Po prostu nie lubię jego postaci od początku do końca.
Właśnie wiele osób, zbyt wiele czasami, wydaje się być wpatrzonymi w Erika jak w obrazek. Erik Wspaniały, seksowny Upiór, niesamowity, intrygujący. Upiór rzeczywiście intryguje, ale pod tym wszystkim kryje się ktoś na granicy psychopaty, który morduje ludzi. Nie klasyfikuję go jako zupełnie negatywnej postaci, ale mimo wszystko to on w tej historii jest czarnym charakterem.
Carlotta jest po prostu złośliwa i zazdrosna. Jest podziwianą primadonną i zębami i pazurami broni swojej pozycji. Raczej w renomowanej Operze nie śpiewałby ktoś, kto kompletnie nie umie śpiewać. Widz nie jest aż tak głupi. Christine była po prostu od niej lepsza, co nie znaczy, że warsztat Carlotty był przez to gorszy. Leroux pisze, że Carlotta miała świetny warsztat, brakowało jej serca. Zauważmy, że w drugiej części powieści zupełnie znika, a w musicalu jej postać zostaje zmarginalizowana. Jest tylko drugim planem w "Don Juanie"
I bardzo dobrze, że zepchnięto ją na drugi tor, bo mimo, że kreacja ciekawa, DLA MNIE bardzo irytująca. Oglądając wersję z 2004 roku faktycznie można stwierdzić jak napisałaś "Erik Wspaniały, seksowny Upiór". Mam ochotę sięgnąć o adaptację książki z 1925 roku, tam upiora faktycznie możemy nazwać upiorem. Chociaż w spektaklu teatralnym trafiła mi się fajna obsada : Damian Aleksander jako Erik i Łukasz Talik jako Raoul, to z Upiora wiele seksapilu nie zostało. Aleksander wyglądał momentami zabawnie i odstawał od filmowego przystojniaka itd. itd. Mimo to zyskał moją sympatię.
Carlotta w filmie z 2004 jest chwilami aż za bardzo karykaturalna. Zrobiono z niej jakieś dziwne różowe coś, a w scenicznej wersji musicalu (tej oryginalnej, nie tej polskiej, bo w Romie Carlottę też okropnie zepsuli) jest to pewna siebie kobieta, która dobrze zna swoją pozycję i potrafi o nią zawalczyć, bo to jest już taki biznes, że trzeba się przepychać łokciami. Ja nic do niej nie mam, ba, powiedziałabym nawet, że wielu z nas by się pewnie podobnie na jej miejscu zachowało. Jesteś u szczytu kariery, cały Paryż cię kocha, ale jakiemuś gościowi z piwnicy się to nie podoba i próbuje na twoje miejsce wrzucić jakąś chórzystkę, więc zdarzają ci się coraz częściej jakieś "dziwne" rzeczy, aż w końcu jakakolwiek dalsza kariera wisi na włosku.
Co do zarzutu, że Raoul nie ma żadnych zalet, to totalnie się nie zgadzam, bo zalet ma aż za dużo. Szczerze mówiąc, to trudno byłoby chyba znaleźć u niego jakąś wadę, bo to jest ten typ postaci, który ma same zalety. Ale i tak go lubię. :D
Też mam alergię na Raula. Podejrzewam, że to przez to, że nie mamy czasu go poznać. Film skupia się na upiorze, a Raul... jest. Gdzieś. Pojawia się, żeby dać pierścionek i pomachać mieczem. Zero charakteru.
Ja właśnie Charlottę uwielbiam, jest taka pełna energii i mimo iż jest ciut przesadzona to widać że ma charakterek. Poza tym też dobrze śpiewa i ma wdzięk, potrafi oczarować publiczność. Po prostu jak wielka gwiazda ma swoje fochy i wymagania. Dla mnie jest pozytywną postacią.