Upiór w operze

The Phantom of the Opera
2004
7,6 81 tys. ocen
7,6 10 1 80700
5,9 12 krytyków
Upiór w operze
powrót do forum filmu Upiór w operze

Podobno "kulturalne wydarzenie 2005 oku". Możliwe, bo sam pomysł to rzeczywiście wydarzenie. Jednak jego realizacja wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Zacznę od pozytywów. Otóż, siłą filmu jest zdecydowanie pełna przepychu scenografia (co jednak także może być postrzegane jako wada). Staranne zdjęcia, dopracowanie, zadbanie o każdy detal- to wprowadza w operowy, dystyngowany klimat, sami czujemy się, jakbyśmy siedzieli w lożach opery i to najwyższej klasy. Co do muzyki mam większe wątpliwości. I tu powoli wkraczamy na "druga stronę medalu". Monumentalne, organowe dźwięki wywołują dreszczyk emocji, jednak przy tym dopadają widza, jak lew swoją ofiarę, co powoduje u niej uczucie osaczenia i zdezorientowania. Ważny obok muzyki jest oczywiście śpiew- i tu rzeczywiście zadanie jest spełnione (brawa dla Emmy Rossum). Jednak jeśli chodzi o aktorstwo... uuu, no właśnie, to jest chyba najsłabszy element produkcji. Większość aktorów jest sztywna jak manekiny sklepowe i denerwująco egzaltowana. Wnerwia Gerard Butler jako Upiór, który jest za mało upiorny, diaboliczny i tragiczny zarazem (nawet nie straszy wyglądem, wręcz przeciwnie), a już w szczególności irytuje koleś, który wcielił się w Raoula (nie mogłam go po prostu znieść, życzyłam mu śmierci z rąk Upiora :P, niestety zawiodłam się...). Zawodzi nawet Emmy Rossum (najbardziej utalentowana wokalnie z całej obsady), mimo że wnosi do filmu dużo świeżości, to jest kiepską aktorką, o zbyt teatralnych (operowych?) manierach, razi brakiem naturalności i za bardzo "wystudiowaną" grą. Jedynie Minnie Driver w świetnej roli diwy operowej dostarcza filmowi wigoru, charrakteru i "pazura". Słabe są dialogi, a właściwie teksty piosenek, rodem jakby wyjęte z opery... mydlanej. Mimo wszystko jednak owe widowisko (bo chyba tak to należy nazywać) budzi emocje i wzrusza. Natomiast nie chciałabym obejrzeć "Upiora" po raz drugi... Nie zniosłabym tym razem tego patosu i operowej otoczki, wolę bardziej stonowane, ale głębsze kino. Pzdr!