Pieniądze jakie poszły w błoto się tyczy filmów jak Zakochany Szekspir, Dom nad Jeziorem, Harry Pottery, HSM, Zmierzch itd itd itd. A te pieniądze zdecydowanie nie poszły w błoto. Chyba ocena kilku milionów ludzi, krytyków i zarobionych pieniędzy znaczą coś więcej niż opinia jakiegoś hejtera prawda? Skoro zachwycił tyle ludzi, to nie bez powodu.
Łomatko, nie trzeba mnie od razu od hejterów wyzywać... Dobrze, kilku milionom ludzi ten film się podobał, a mi nie i najbardziej mnie boli ilość pieniędzy, które według mnie nie przełożyły się na jakość, w przeciwieństwie do kilku filmów, które wymieniłaś/eś (zdecydowanie bez HSM, bo to jedno z największych porażek kinowych wszech czasów).
Oczywiście, moja opinia nic nie znaczy :)
Pozdrawiam.
Ale co Cie tak bola te pieniadze? Przeciez nie Ty je płaciłaś. Kasę na to dali sponsorzy i producenci by kasa sie zwrocila z procentem. Kasa zwrocila sie z ogromnym procentem, fani sa zadowoleni, akorzy pokazali naprawde porzadne umiejetnosci gry, kreaowania postaci i co najwazniejsze - umiejetnosci spiewania, rezyser zadbal o ladnie zrobione sceny, Maria Björnson zadbala o rewelacyjne kostiumy, Andrew Lloyd Webber o przepiekna muzyke a Richard Stilgoe o cudowne libretto . Scenograf o swietna scenografie, oddajaca klimat, Nie ma sie czego przyczepic. Wydali 70 milionow. Z czego sam zyrandol kosztowal okolo 1,5 miliona.
Wydali od cholery kasy ale z jakim efektem. Zaden dolar czy cent nie zostal wyrzucony w bloto.
Ewentualnie mimiki Emmy Rossum mozna sie przyczepic. I tyle.
Ale co dokladnie Ci sie nie podobalo? I czemu?
Boli mnie, bo można było wydać to na coś rozsądniejszego albo zrobić to zupełnie inaczej.
Nie podobał mi się film, bo dla mnie jest kiczowaty. Wkurzała mnie ilość śpiewu, przez co zaniedbano przekaz, emocje. Cierpienie upiora można by lepiej wyeksponować. Fabuła w miarę akcji robi się coraz bardziej przewidywalna, zakończenie mogłoby być bardziej zaskakujące.
Przyznaję, że technika czy dekoracje wykonania są super, oddają klimat epoki. Ale jak historia jest tak płaska...
Jak chcesz, możesz się przyczepić, że wysoko oceniany przeze mnie "Zmierzch" czy "Zakochany Szekspir" też są płaskimi filmami z przewidywalną fabułą... Tamte filmy mnie ujęły, przy Upiorze denerwowałam się bardziej im było bliżej końca.
W musicalu za dużo śpiewu no ja piernicze...Kolejna. Najwięcej negatywnych opinii jest od ludzi, którym przeszkadzał śpiew; bo było go za dużo. A za mało dialogów. Musical to nie komedia; komedia ma być śmieszna, a w musicalu ma być dużo muzyki i śpiewu
I ja też oglądając pierwszy raz denerwowałam się im bliżej było końca. Tylko ja denerwowałam sie z zupełnie innego powodu podejrzewam i czułam się rozczarowana.
Ja oglądając film pierwszy raz myślałam tylko " niech to się już skończy. Błagam"
A 2 dni później nie mogłam przestać o nim myśleć. Może odrobine zaniedbano przekaz względem emocji i cierpienia...Ale i tak za bardzo Erik cierpiał, nie trzeba było jeszcze torturować widza. Ale nie miałabym nic przeciwko dodatkowej godzinie Upiora by to wszystko pokazać.
Nie mam nic przeciwko musicalom, spokojnie, rozumiem, że tam "dużo śpiewają". Ale jak oglądałam "Mamma mię" to jakoś żadna piosenka mi nie przeszkadzała... Rozumiem, że konwencja filmu inna, tu komedia, tam dramat, ale żeby te utwory z Upiora były o czymś, a nie jedno czy dwa sensowne zdania w siedmiominutowych piosenkach... Większość utworów można by skrócić.
I ok, nie miałabym przeciwko, gdyby film trwał dłużej, ale właśnie więcej pokazano cierpienia głównego bohatera - jak dla mnie za łatwo sobie odpuścił, to dla mnie mało wiarygodne. Niektórzy twórcy nie boją się torturować widza :)
Nie twierdzę, że się boją torturować, a widzowie, zwłaszcza którzy znają tą historie i ją kochają z książki czy chociażby z musicalu inaczej odbierają film niż musical nie chcą być torturowani, bo oni przeżywają cierpienie Erika znacznie mocniej niż przeciętny widz. Osobiście film do mnie bardziej przemawia. I ja jako widz, nie chcę być torturowana obrazami cierpienia Erika. Wystarczy mi jego cierpienia w książkach Susan Kay i Gastona Lerouxa. W filmie jest przepiękna scena No one would listen, ukazuje cierpienie Erika, niestety scena została usunięta i nie ma jej w dodatkach na płycie nad czym ubolewam.
Porównanie Mamma Mia i Upiora to tak troszke nie trafnie. Przede wszystkim w Mamma Mia zostały wykorzystane utwory Abby. A Webber pisał każdy z utworów pod musical, a potem jeszcze Learn to be lonley specjalnie na potrzeby filmu A mnie osobiście kilka utworów w Mamma Mia strasznie irytowały :P.
Jedyne jaką piosenkę można by skrócić to tylko i wyłącznie Prima Donna. A co do cierpienia jeszcze...Nie masz pojęcia jak ciezko mi oglądac scene retrospekcji jak Madame Giry opowiada Raoulowi o początkach Erika.
Fakt, z tym się zgadzam. Za łatwo odpuścił bo Christine sama nie wiedziała czego chce. Kochała Erika miłością ślepą i oddaną, potem wybrała Raoula a bo jej tak bardziej pasowało. Jednak co miał zrobić Upiór? Zagrozić, ze wysadzi Opere jak go nie wybierze w ciągu 2 minut? Kochał ją na swój spaczony, skrzywdzony i niezrozumiały sposób. Może i był troche stuknięty ( a nawet bardzo) ale chciał jednego: jej szcześcia.
A za to nie można go winić, że odpuścil. Jasne, że bym wolała by on był szczęśliwy.
Myślę też, że film z 1990 roku oparty na scenariuszu Kopita w ogóle by Ci się nie podobał.
Widać, że kochasz film i większe spieranie się, kto ma rację, nie ma sensu. Jakby ktoś krytykował LOTR albo HP to też bym tak broniła... Upiora pooglądałam ot tak, bo był wysoko oceniany, nie znam historii powstawania filmu itd. Oceny nie zmienię :)
Pozdrawiam.
Kocham nie tyle film co Historię w nim przedstawioną, i rewelacyjne kostiumy jak i gre aktorską.
Masz prawo do włąsnej oceny jasne. Jedna uważam, że 2/10 jest bardzo, bardzo krzywdzącą. W Twoim przypadku rozumiałabym 3/4/10.
I nie spieramy się o racje :) Bo żadna jej nie ma w 100%
Jared, jesteś pewien, że oglądałeś POTO, a nie coś innego? Bo piosenki w tym filmie są jak najbardziej o czymś. Poza tym musicale miewają różne formy, w jednych występuje dialog mówiony, jak w Mamma Mia, a w innych wszystkie, lub prawie wszystkie kwestie są śpiewane. Tak jak w POTO.