Upiór w operze

The Phantom of the Opera
2004
7,6 81 tys. ocen
7,6 10 1 80700
5,9 12 krytyków
Upiór w operze
powrót do forum filmu Upiór w operze

Dla mnie ten film niesie przede wszystkim naukę o tym, że ludzie potrafią cię zniszczyć, jeśli
tylko nie pasujesz do społeczeństwa i jesteś w pewien sposób "inny". I to wszystko nieraz nie
zależy od Ciebie. Może bardzo Cię to skrzywdzić. Nawet jeśli nic im takiego nie zrobisz, to oni
coś do Ciebie mają. Film ten ma również swoje przesłanie w naszych czasach.

Jak widzę dużo osób zadaje sobie pytanie, kogo powinna wybrać Christine? Erika (bo tak ma na
imię Upiór) czy Roula.

Ja osobiście sama nie wiedziałabym, co mam zrobić na jej miejscu. Jednak wybrałabym Roula.
Dlaczego? Ponieważ kochał ją miłością bezwarunkową, nie wymagał od niej niczego, oprócz
zaufania. Chciał ją chronić (no może nie zawsze mu się to udawało). Nie mogłabym być z
człowiekiem, który wyrządził tyle zła i w pewien sposób mnie oszukał. Chciałabym mieć poczucie
szczęścia, zaufania i bezpieczeństwa.
Jednak nie zrezygnowałabym z przyjaźni z Erikiem. Zwłaszcza, że zawdzięczałabym mu swoje
dokonania na scenie. Próbowałabym nauczyć go jakoś kochać, pocieszać. Dlaczego taki był?
Miał talent i nie mógł go wykonywać na scenie. Znalazł więc swoją muzę, której głos go zachwycił
. Chciał, aby grała jego muzykę. W pewnym sensie ją wykorzystał. Jednak oboje mieli wspólne
doświadczenie, byli samotni. Jak mówił "tylko ona go rozumie i słyszy jego głos". Mimo, że
Christine dorasta, to Upiór zaczyna czuć do niej coś więcej. Przeobraża się to w pewną obsesję.
Chce mieć ją na własność, nawet nie wiedząc, że czyni krzywdę jej i otoczeniu. Może po prostu
nie zaznał nigdy miłości, nie wiedział jak to jest i tak bardzo jej pragnął, że chciał mieć ją dla
siebie? To wszystko wynikało z przeszłości. Uważam, że Christine bardziej traktowała go jako
swojego mistrza, niż wybranka serca. I w pewnym sensie się zawiodła, ale czuła jego ból i chciała
mu pomóc. Roula kochała bardziej, jako młodzieńca w swoim wieku, a swoim wykonaniem w
finałowej scenie, chciała pokazać, że Erik nie jest sam i jest ktoś, kto pokaże mu, że miłość
istnieje i że jest równy z innymi. Była po prostu ludzka. Uważam, że to bardzo wpłynęło na jego
życie.

Caroline27

A ja uważam, że przy takiej wypowiedzi nie mam już nic do powiedzenia :>
Wspaniałe podsumowanie tego dylematu. Całkowicie się zgadzam i uważam, że Christine zrobiła najlepsze co mogła zrobić - pokazała Upiorowi, że może zostać zaakceptowany, że nie wygląd jest jego głównym problemem, a zło które wyrządzał innym i że jeśli się zmieni, mógłby zmienić swoje życie.

ocenił(a) film na 9
Caroline27

Uważam, że powinna wybrać Upiora. Raul był zapewne tym właściwszym kawalerem do wzięcia, tzw. "dobrą partią", jednak nie miał w sobie za grosz pasji i namiętności Eryka. Wydaje mi się, że robił to, czego się od mężczyzn w tamtych czasach oczekiwało-bronił honoru kobiety. Bardzo szczytny cel, ale nawet jeśli Raul kochał Christine to była to miłość przyjacielska i taka "doczesna". Upiór wielbił śpiewaczkę, była to prawdziwa żarliwa miłość kochanka wyrażana w każdym czynie i geście. Przy ukochanej czuł się lepszy, bez niej wariował. Zgadzam się, że lepszym kandydatem na męża był Raul, ale powinna wybrać miłość Upiora wraz z jego namiętnością i niekiedy porywczością (charakterystyczną dla kogoś tak pokrzywdzonego przez los). GDZIE PRAWDZIWA MIŁOŚĆ?

ocenił(a) film na 10
mhoczne_slonce

Na ten temat akurat dyskusje nigdy się nie skończą. Każdy wybiera według własnego wyboru : ) Mi osobiście było szkoda Upiora, zwłaszcza w końcowej scenie, takiej pełnej nadziei. Jednak jak mówię, postępował niewłaściwie do Christine - jakby na siłę chciał, aby ona go kochała, aż w końcu ją to przestraszyło. Nie była po prostu pewna co do swojej przyszłości z kimś, kto mordował dla niej osoby i za wszelką cenę chciał ją zdobyć, Nie można też pominąć tego, że miała tylko około 20 lat, a on był sporo starszy. Być może jako młoda dziewczyna nie mogła zrozumieć tej namiętności dorosłego już mężczyzny, a wybrała równolatka, który wtedy pomagał jej, mogła mu się zwierzyć z lęków i obaw, nie podawał się za jej ojca, aby ją zwabić, a nawet ruszył za nią w pościg. To też musiała być miłość! :) Ale jak mówisz, nie tak namiętna, To, że nie miał na jej punkcie obsesji, nie znaczy, że jej nie kochał. Skoro miłość z dzieciństwa przetrwała, to musi coś w niej być. Również według mnie Butler był za przystojny w roli Upiora w filmie i za bardzo hmm.. "romantyczny", niż w wersji musicalowej, gdzie jest wręcz on szaleńcem.

Mam jednak dla Ciebie dobrą wiadomość, jeśli nie oglądałaś Upiora w Upiorze w wersji musicalowej, to zapewne nie znasz jego sequelu "Love never dies". Tam Christine jest z Upiorem, ma z nim syna. Jednak uważam, że ta kontynuacja jest bezsensu - z Christine zrobili tanią dziewczynę (no sorry, spędziła z Upiorem noc przed ślubem, będąc zaręczoną z Raoulem (mogła od razu zostać z Upiorem), a potem tak normalnie sobie za niego wyszła, Raoul jest pijakiem, a Upiór ma wesołe miasteczka, po czym Christine nie może przez całe dwie godziny zdecydować z kim być, mimo, że cały czas lgnie do Upiora, a na koniec ginie z ręki swojej najlepszej przyjaciółki Meg, która kocha się w Upiorze (!). Jak dla mnie to totalna paranoja, zniszczenie postaci i tej pięknej powieści, która daje do myślenia, a każdy może dopisać własne zakończenie..

Dlatego ja uznaję jedynie film i pierwszą wersję musicalu, który chyba też nie okazał się hitem, skoro jest wystawiany tylko w Australii. ; )

ocenił(a) film na 10
Caroline27

Chciałam jeszcze dodać, że skoro Upiór uszanował jej decyzję, jestem pewna, że inaczej spojrzał na życie, a za to co zrobiła dla niego czuwał nad nią aż do śmierci. To też jest miłością - uszanowanie czyjegoś zdania i kochanie go, mimo, że odszedł, a nie tylko przez jakiś okres. To też musiała być prawdziwa miłość : ) Christine też po części ją odwzajemniała. Kochała każdego na swój sposób : )

ocenił(a) film na 9
Caroline27

Co do Christine-słuszna uwaga :) A co do seguelu to na pewno obejrzę, dzięki za wskazówkę, zawsze warto na to spojrzeć z innego punktu widzenia, chociaż uważam wszelkie ulepszenia oryginału za zbędne, skoro to co już powstało jest piękne. Aż łezka się w oku kręciła przy ostatniej scenie "Upiora..", coś cudownego :)

ocenił(a) film na 10
mhoczne_slonce

Zgadzam się całkowicie! :) . Uważam, że sequel też jest bardzo piękny, a muzyka cudowna, ale dla mnie w ogóle nie pasuje do pierwszej części, dlatego traktuję go jako osobną historię o niespełnionej miłości, a na postacie nie patrzę jak na Christine i Erika - tylko na zupełnie inne osoby, a gra Anny i Bena - cudo, cudo i jeszcze raz cudo! Rzadko spotyka się aktorów tak dobrze wczuwających się w swoje postacie.