Witam mam pytanko , oglądnąłem właśnie upiora (niezbyt mi sie podobał )ale ciekawi mnie
kto w Paryżu 1919 był na tej aukcji kto był tym staruszkiem i tą babką co licytowali się o
małpe ,mogę sie domyślać ale nie jestem na 100% pewien .
Staruszek - Raoul
Staruszka - Madame Giry
Nie podobal ci sie w ogole jako musical czy nie podobala ci sie gra aktorow i piosenki?
ogólnie to nie przepadam za musicalami a ten oglądnołem bo mnie zaciekawił filmik w piosence Nightwish,i myślałem ze to będzie coś w stylu że normalnie gadają i czasami śpiewają a było odwrotnie niestety (dla mnie) ale gdyby nie to że cały czas śpiewają oceniłbym wyżej bo fabuła ciekawa :)
To źle myslałeś. Przecież to musical, na Jowisza. No wiesz, ten gatunek filmowy i teatralny, polegający na tym, że aktorzy głównie śpiewają, a czasami to i nawet tańczą.
Za to co zrobil Nightwish z Phantom of the Opera powinni zostac pozwani na gruba kase. Dokonali gwaltu na sztuce.
To w takim razie niech ktoś też pozwie A.L.Webbera za (samo)gwałt zbiorowy na historii Upiora, noszący tytuł "Love never dies"...
Mnie wykonanie Nightwish bardzo sie podoba ,nawet bardziej niż oryginalne z filmu (nie zabijcie mnie za to :) )
Okropieństwo. Ja i tak źle znioslam zaspiewanie Phantom of the Opera w wykonaniu Banderasa, choć było świetne.
Orginalnej obsady musicalu tez nie lubię. Crawford owszem zaśpiewał ale bezbłędnie. Traktował to tylko jak pracę i to wszystko. Całkowicie pozbawił tych utworów uczucia, jakichkolwiek emocji i piękna. A głosu Sary Brightman nie lubię wyjątkowo; jest dla mnie skrzeczący i bolą od niego uszy. Zdecydowanie bardzo podobało mi się filmowe wykonanie przez wszystkich. Chyba najbardziej ze wszystkich mi się podobało. A jeśli chodzi o musical to tylko w duecie: Ramin Karimloo i Sierra Boggess. A Love Never Dies (kontynuacja) to Ramin Karimloo i Sierra Boggess, choć bardziej preferuję australijską obsadę w osobach Anny O'Byrne i Bena Lewisa , bo z miejsca mnie zachwycili.
To tyle jeśli chodzi o śpiewanie Upiora :) Albo te 3 grupy albo wcale.
Tobie sie z kolei nie podobało, że to musical i cały czas śpiewają :P
Przyznam się szczerze, że gdy widziałam po raz pierwszy to tylko czekałam aż się skończy.
Na Boggess mam uczulenie, a Ramin jako Upiór jest, nie wiedzieć czemu, strasznie wściekły. Osobiście wolę choćby Johna Owena-Jonesa, albo Colma Wilkinsona. Albo mojego najulubieńszego Uwe Kroegera :D
John Owen- Jones mi z kolei nie przypasował :):) Dla mnie za mało Upiorowaty, a Colm Wilkinson choć był rewelacyjny, to także coś mi w nim nie odpowiadało. Ale jako Upiór był doskonały
Wiesz, Boggess też bardzo nie lubię, byłam w Royal Albert Hall na rocznicy 25-o lecia, włąśnie wtedy był Upiór z Raminem i Boggess...Boggess cały czas przypominała mi Annę Powierzę z wyglądu, a dokłądniej Czesię z Klanu. A z charakteryzacją Ramina zdecydowanie przesadzili.
Ramin jako Upiór strasznie wściekły? Osobiście nie zauważyłam, a w której scenie tak najmocniej Cię to uderzyło?
Nie, to była Madame Giry. Prowadzący licytację tak właśnie ową damę nazywał, a przypominam uprzejmie, że Giry było panieńskim nazwiskiem Meg, więc mogła się ona przedstawiać najwyżej jako Mademoiselle Giry. Madame mogłaby używać wyszedłszy za mąż, wraz z nazwiskiem małżonka.