Po zakończeniu lektury, dochodze do wniosku, że Panowie Forsyth/Webber, pokusili się o kontynuację historii z powodu swojej wielkiej niechęci do Raoula (młody /to chyba w ich oczach najwieksza wada/, piekny, dzielny i bogaty) i Christine (młoda kobieta /oczywiście w 1 części/, która odrzuciła podstarzałego geniusza muzyki- biorąc pod uwagę kreację Butlera też się dziwię i boleję nad tym faktem)oraz bezgranicznego uwielbienia dla Erika (podstarzały geniusz - w którym prawdopodobnie widzą samych siebie). Kara jaka spotyka znienawidzoną parę Raoul/Christine (on okazuje się impotentem w mysl zasady skoro ja nie mogę to jemu tez nie dam a ona ginie od zdradzieckiej kuli, tak na wszelki wypadek jakby chciała znowu odejść ze znienawidzonym przez F/W Raoulem albo co gorsza chciała zostać, starucha jedna)jest wprost proporcjonalna do nagrody dla Erika: nie dość ze zostaje z kolejką w skali 100:1 (która to zabawka, jak wiadomo, jest ulubioną zabawka facetów niezaleznie od wieku i narodowości), to jeszcze dostaje odchodowanego gówniarza (bez konieczności przechodzenia przez etap pieluch, bezsennych nocy itp), z którym ta kolejką moze się bawić (bo nie od dziś wiadomo, że faceci w swoim towarzystwie czuja się najlepiej i kobiety tak naprawde nie są im specjalnie potrzebne). Dopełnieniem zemsty na Raoulu było obciażenie go kosztami pogrzebu..... Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Joel Schumacher to wszystko wyprostuje.......
Nie wiadomo czy dojdzie do ekraniacji tego dzieła. Jeśli na scenie zrobi klapę to nie ma szans na dotarcie do kin.
dowiemy się w przyszłym roku, ale nawet jezeli bedzie sukces, to ekranizację zobaczymy pewnie nie wcześniej niż za 5 lat.
rzeczywiście wiekowy! muszę przyznać, ze świetnie się trzyma jak na 70 lat, myślałam, że jest dużo młodszy...:-(
Dobre podsumowanie xD
Chociaż nie wiem jak to będzie z Schumacherem. Ciągle za to mam jeszcze nadzieję, że Webber się opamięta i jak ta kontynuacja już musi być, to niechże chociaż sensowna będzie.
Zamówiłam na http://www.loveneverdies.com/ album ze ściezką dzwiękową (co by w zaciszu domowym przestudiować libretto) a tu niespodzianka!... album przyslą dopiero w marcu 2010 r. Niewłaściwie odczytałam przedrostek PRE.....:-( Na pocieszenie mogłam sciagnąć jedynie na MP3 Coney Island Waltz.... i muszę przyznać, że jest nadzieja, brzmi dobrze.
chyba się opamiętał i definitywnie odciął od kolegi FF:
http://www.youtube.com/watch?v=qQr5IMScjGI&NR=1&feature=fvwp
W "Upiorze Opery" też ma lalkę w kształcie Christine, pozwolę sobie przypomnieć..... co nota bene doprowadza orginał do kontrolowanego omdlenia (upadek prosto w łapy Upiora)....
czy to sprawdzona informacja, bo wydaje mi się, że trochę demonizujesz?
Osobiście bardziej mnie niepokoi nostalgiczny ton 1-ej piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v=HHgABcLtqNE&feature=related
jak dla mnie za mało upiornie a bardziej w stylu Raoula.
W "Upiorze opery" Webber słusznie zrezygnował, moim zdaniem, ze sceny:
http://www.youtube.com/watch?v=o1xHirK4k5U&feature=related
ponieważ, nie pasowała do koncepcji postaci Erika wykreowanej przez Butlera (wyszedł w tej scenie jak mięczak jakiś a z głupią babą twardo trzeba.....;-)
Mimo wszystko nie moge się doczekać tej kontynuacji, chociaż doczytałam w jakimś artykule, że bedzie bardzo łzawo....
Tę informację znalazłam w recenzji 1 aktu, który prapremierę miał, jak zwykle, w Sydmonton, posiadłości Webbera, w wakacje. Myślę więc, że jest sprawdzona.
Dochodzę do wniosku, że to jedna z tych historii, która powinna mieć status nietykalności. Webber chyba istotnie jest trochę przestraszony, skoro twierdzi, że Love Never Dies nie jest seuqelem (może trzeba mu podesłać definicję... trudne słowo), ale oddzielną częścia. Zaczynam się również zastanawiać, czy pomysł z "a life-sized automaton version of Christine Daae" nie jest zaczerpniety z drugiej, poza "Upiorem Opery", kultowej powieści XIX, "Frankenstein" Mary Schelley. Jezeli nie chciał ryzykowac z fabułą mógł tak zrobić. Być może tak jak Schelley dała swojemu "potworowi" ludzkie uczucia,które doprowadzają do szeregu dramatycznych wydarzeń, tak twórcy sequela stworzyli swoją LIVINGDOLL vel AI-SZTUCZNĄ INTELIGENCJĘ (tu troche ze Spielberga a co tam!), po to, aby te same uczucia (potrzeba miłosci, zazdrość)doprowadziły ją do zabójstwa Orginału (zakładając, że Webber utrzymał zakonczenie z Upiora Manhattanu.
Z tego, co wyciekło od ser Ędrju jasno wynika, że fabularnie Webber wspierał się na Upiorze Manhattanu. Podobnie jak w książce Forsytha Erik ucieka do Ameryki, tyle że w niesequelu zamiast skrobac ryby i biegać po Coney Island w stroju klowna, Upiór zostaje wlascicielem freak show (tak, dobrze słyszycie, freak show, takiego, w jakim Erik, wg. Webbera, wystawiany był za młodu niczym zwierzę). Jako własciciel tegoż show bogaci się niepomiernie, nocami zajmując się mizianiem sławnego automatu o kształtach Kryśki (i to jedyna rola w jakiej automat wystepuje).
Tymczasem Krychunda, sławna diva operowa jest w tarapatach finansowych, bo Raoul, jej mąż, się stoczył i został alkoholikiem, tudzież utracjuszem, przepuszczając majątek swój i zony. Z tego powodu Krysia przyjmuję lukratywną propozycję występu na otwarciu parku rozrywki i przybywa do USA w towarzystwie męża i syna Gustawa, który jest dzieckiem poczętym niepokalanie, bo Webberowi się chronologia kompletnie posmyrała. Tamże się okazuje, że właścicielem parku jest Upiór, który się Krysi nocą znienacka objawia, w hotelowym apartamencie, nie w sali luster jak u Forsytha.
Nie wiem co dalej, tego nie ujawniono. Jestem ciekawa czy Webber pójdzie tropem Forsytha i każe zbrodniczemu wspólnikowi kropnąć Christine, czy wymyśli inne zakończenie (którego już się boję).
w wywiadzie mówi wyraźnie, że z Forsytha wziął jedynie nowe preferencje mieszkaniowe Upiora.......
co do fabuły - to nie moze być prawda.......:-(
"Tamże się okazuje, że właścicielem parku jest Upiór, który się Krysi nocą znienacka objawia, w hotelowym apartamencie,"
Czyżby automat poszedł w odstawkę?
Przejżałam chyba wszystkie oficjalne strony i wywiady i nie znalazłam niczego niepokojacego. Owszem "a life-sized automaton version of Christine Daae" jest motywem, który się pojawia, ale bez podtekstów. Webber w wywiadach zdecydowanie odcina się od wesji Forsytha i podkresla, że główną ideą "scenariusza" jest przeniesienie tych samych postaci w "inne okoliczności przyrody", bez dodawania nowych bohaterów (co wyklucza wersję Forsytha). Jedyną nową postacią będzie Gustaw, syn Christine i ...... no własnie, tu pojawiają sie spekulacje. Wątek syna bardzo mi się podoba. Nie wyobrazam sobie aby po takim ładunku napiecia seksualnego jaki pojawił się w wersji filmowej pomiedzy głownymi bohaterami do niczego nie doszło..... (obstawiam moment po odspiewaniu "Music of the Night", chociaż osobiście wolałabym po Point of no Return....) a to , że zaraz mi napiszesz, ze chronologia się nie zgadza, czasu nie było itd, nie ma znaczenia. NA TYM POLEGA MAGIA KINA.
Mam również nadzieję, że nie dokopie za bardzo Rauolowi. Zrobienie z niego utracjusza zdeprecjonowałoby Christine. Poza tym, mimo wszystko, lubię Raola.
Napiszę ci co innego. Love Never Dies jest sequelem (który nie jest sequelem)sztuki teatralnej A.L. Webbera, a w niej nie było miejsca i czasu na seks Upiora z Krysią. Po Muzyce Nocy ona leżala zemdlona (mam wierzyć ze Upiór ją posiadł nieprzytomną, "na nekrofila"?), po PONR ona była na niego wściekła i przerażona, więc ewentualny stosunek musiałby być gwałtem (tres romantique, nie?). Więc proszę mi nie chromolić o magii kina, czy czegokolwiek innego, w sytuacji gdy poczęcie dziecięcia wymaga zrobienia z Erika bezdusznego potwora.
no tak, zapomniałam o wersji scenicznej, ktorej nie widziałam i pewnie nie prędko zobaczę (ROMA, to nie na moje nerwy). Na historię patrzę tylko przez pryzmat filmu, który mnie zauroczył (stąd moja aktywność na tym forum....:-)
Mimo wszystko, od momentu powstania musicalu minęło już trochę czasu i Webber, jako jego twórca, ma prawo wprowadzić trochę zmian w fabule, opowiedzieć nam tą historię na nowy sposób. Nie widze celu rozbierania czaso-przestrzeni na czesci pierwsze, bo rozrywka jaką dostarcza nam Webber , to nie równanie matematyczne. Ci ktorym to nie odpowiada moga ta wersję odrzucić (np jak odrzuciłam powieść Forsytha, praktycznie już o niej zapomniałam). Jeżeli sequel nie spełni moich oczekiwań, to przyjmę, że go nie ma.
Ja widzę, bo miło by było gdyby ser Ędrju sam sobie nie przeczył i nie gwałcił charakterystyki postaci, którym wcześniej sam nadał taki a nie inny kształt.
Tu wypada mi się zgodzić. Wygląda na to, że przez te wszystkie lata Webber tak bardzo zzył się(i utozsamił) ze swoim bohaterem, że nie może znieść myśli, że mógłby nie być pierwszy i to być może (oficjalnie nie potwierdził kto jest ojcem Gustava) popchneło go do odrzucenia logicznego ciągu wydarzeń ........
W każdym razie rozbiłam dzisiaj świnke skarbonkę (bez zalu, bo stanowiła prezent od świni...;-) i zakupiłam 2 bilety na LND. Pierwszy raz w zyciu tak się nakręciłam i to na historię, którą znam od podstawówki.
To wszystko przez tę muzykę, która chwyta za serce i pozwola odkryć w sobie nowe pokłady wrazliwości.
Oczywiście....:-) , ale to dopiero 12.04.2010. Mam nadzieję, że do tego czasu pojawią sie już jakieś recenzje od innych internautów (muszę być przygotowana logistycznie i wiedzieć czym rzucać jakby co.....;-)
Na wszelki wypadek weź widły i pochodnie, serio. 4 dni po premierze, może się zdążysz nastawić xD
Premiera jest 9 marca, ale od 22 lutego wystawiane będą spektakle przedpremierowe. Przy zakupie biletu zastrzegaja sobie prawo do odwołania przedstawienia.... jak na początku zrobią klapę, to mogą nie dociagnąć do 12 kwietnia....
Oj, pomyliłam się o miesiąc. Mea culpa.
Ciekawe co im z tego wyjdzie. Jeżeli Ramin chociaż przez chwilę pokazuje klatę, to psychofanek i fanek będzie na pęczki, tych normalniejszych fanów UwO już NIECO mniej...
swoją drogą Pers w roli Upiora...... koniec swiata Pani Popiołkowa.....
(jednym słowem Anglicy, jak zwykle, chcieli dokopać swoim odwiecznym wrogom....;-(
A dlaczego Pers ma nie być Upiorem, ja przepraszam? Śpiewać umie, więc o co właściwie chodzi? Że nie jest białym Europejczykiem? Na Boga, ludzie, nie popadajmy w rasizm!
Jak dla mnie trochę za histeryczna reakcja. Nie zasłuzyłam na tak powazne oskarżenia. Odsyłam do pkt. 2 w załączonym linku:
http://www.polonica.net/DEKALOG.htm
Może troskę o moją duszę zostawmy osobom duchownym, chociaż w moim wypadku to chyba musiałby być wołchw jaki. To jednak nieistotne.
Z chęcią odwołam oskarżenia o rasizm, ale chciałabym najpierw dowiedzieć się czemu nie odpowiada ci Pers w roli Upiora? Bo ja nie widzę przeciwwskazań, nie ma urody nazbyt egzotycznej, która by nie pasowała do roli dziewiętnastowiecznego Francuza, śpiewać umie, to w czym problem? Skoro skośnooka Filipinka Lea Salonga mogła zagrać, genialnie zresztą, białą Francuzkę Eponine w Les Miserables, to czemu Pers Ramin Karimloo nie może grać Upiora? Słucham uważnie.
No to najwyraźniej nie zrozumiałam rzeczonej ironii. Nieco klarowniejsze formułowanie wypowiedzi może pomóc na przyszłość.
Na zgodę dodam, że cywilizacja perska liczy sobie ponad 2,5 tysiąca lat i miała niezaprzeczalny wkład w historię cywilizacji basenu Morza Śródziemnego, z którego wyrosła cywilizacja europejska.....:-)
(nie jestem tylko pewna, czy wszyscy Francuzi o tym pamiętają.....)
Na stronie TM ROMA pojawiła się informacja o chorobie Lloyd-Webbera, kompozytor ma raka prostaty (czyżby za dużo kontaktu z Robotem-Christine??) To będzie brutalne, ale pokarało go za pomysły dot. sequela, czy jak on to tam nazywa. Dobrze, że Andrew leczy się na.... bo na głowę to już chyba za późno, zgubny wpływ "Upiora Manhattanu".
z doswiadczenia wiem, że zanim coś się napisze na forum publicznym dobrze jest napierw napisać sobie tekst na brudno, przeczytac, zastanowić się, znowu przeczytać i znowu się zastanowić.........