PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=111869}

Urodziłem się, ale...

Otona no miru ehon - Umarete wa mita keredo
1932
7,5 448  ocen
7,5 10 1 448
7,8 4 krytyków
Urodziłem się, ale...
powrót do forum filmu Urodziłem się, ale...

Dla wielu wiejskich (a może miejskich też) dzieci, takich jak ja, będzie to mały powrót do wstydliwych wspomnień. Również chodziło się na wagary na łąkę, by palić papierosy. Brat był jedynym pewnym wsparciem w konfrontacji z innymi dzieciakami (poza tym nie warto było nikomu ufać). Trzeba mieć starszych znajomych, bo bez nich nikt nie był bezpieczny. Pozycja w klasowej hierarchii okazywała się ważna i wypadało dobrze się bić, choć nikt wróblich jajek nie jadł by to osiągnąć. Przywilejem było posiadanie bogatych kolegów, a co za tym idzie wpraszanie się do ich domów pełnych atrakcji (np. komputer). I tak... niejeden licytował się czyj ojciec jest lepszy.

Poznać że to Japończycy pisali scenariusz można dopiero w ostatnich 20 minutach. O ile Polacy spojrzą z politowaniem na dylematy bohaterów tego filmu, to Azjaci uznają wątpliwości chłopców za szalenie zasadne. Honor jest kwestią, którą trzeba tam pielęgnować od małego. I bracia Yoshi są tego bardziej świadomi niż się wydaje.

To tylko pozornie kino familijne. W rzeczywistości dramat społeczny stawiający cholernie ważne pytania. U Ozu słynącego z pozytywnych zakończeń, happy end nie był dotąd tak niepewny jak tutaj.