To Yasujiro Ozu stanie się moim ulubionym reżyserem japońskim. Co prawda to pierwszy jego niemy film jaki przyszło mi zobaczyć, ale już jestem w stanie zachwytu. Nie jest to może tak wielkie dziło, jak najwybitniejsze dźwiękowe obrazy Ozu, bo też trochę nierówny, średniospójny, ale to już jest ten Ozu jakiego poznałem wcześniej. Ozu myśliciel, wspaniały psycholog. Nikt tak jak on nie jest w stanie tak pieknie ukazać ludzkich zachowań, reakcji. Nikt tak pieknie nie trafia nigdy w sedno. Dziw i bolęść świata widziana oczami dziecka - "Urodziłem się, ale ..." Pretensja do życia, ale zawsze z nutką czegos pięknego co do niego zbliża.