przytłaczający., przygnębiający, a lubię się DOBRZE czuć po seansie. Po obejrzeniu tego filmu, jak i podczas oglądania go, miałem i mam skrzywioną minę. Po prostu nie cierpię takich tematów, tym bardziej w tym przypadku perfidnemu, cynicznemu złoczyńcy (znajdźcie, proszę inne określenie) uchodzi wszystko na sucho. Daję 3/10 tylko ze względu na Cate Blanchett, która jest zawsze urocza.
U mnie podobnie, z każdą sekundą coraz gorzej, męczyłem się oglądając ten film, a do tego takie nudny... zacząłem robić się senny.
Dobra gra aktorka, ale to za mało, reżyser dał ciała.
Czyli przez to, że się "źle czułeś" - tak też oceniłeś film! Nieźle! ;) Mnie się wydaje, że skoro film wywołał u Ciebie pewną reakcję - to jest wielki plus dla filmu, bowiem najgorsze są te o których zapominamy po wyjściu z sali kinowej.
Film na moje ocenianie 6/10. Film dostał 6 za fabułe i za Gwyneth. Drażnił mnie przez cały film Damon i wkurzyło mnie że uszło mu to na sucho. Film bardzo do dupy się ogłądało
To także plus dla filmu. Rola Damona (i jego postać) miała drażnić. Właśnie o to chodziło przecież.
Ja zacząłem oglądać ten film nie czytając nic o nim wcześniej. Byłem na początku zachwycony, obsadą, klimatem, muzyką, hiper przyjemnie się oglądało aż tu nagle scena na łódce. Byłem w szoku :o. Ale potem film zmienił się w dobry thriller. Suma sumarum bardzo mi się podobał! Jack Davenport zagrał też bardzo dobrze. Zakończenie na +. A z tym, że Matt Damon był irytujący to się zgadzam. Ale taki miał być i mistrzowsko odegrał scenę takiego zakompleksionego skur***
Ale co uszło mu na sucho? Zabił Petera na łodzi, Meredith była przekonana, że jest na jednym pokładzie z Dickiem - ostatnia scena pokazuje, że nic nie uszło mu na sucho, tylko tego już w filmie nie pokazano
Ale co uszło mu na sucho? Zabił Petera na statku, Meredith była przekonana, że ukrywający się przed wszystkimi Dickie jest z nią na tym pokładzie - ostatnia scena pokazuje, że nic nie uszło mu na sucho, tylko w filmie nie pokazano już dalszego ciągu
Nie zdradzaj proszę zakończenia i oznacz swoja wypowiedz jako spoiler. dziekuje.
Fakt - moje zaniedbanie.
Przepraszam, zbyt chyba byłem rozgorączkowany po seansie.
facet, przecież Ty nie masz zielonego pojęcia o kinie. Porwałeś się na coś co Cię zwyczajnie przerosło. Wracaj do swoich sztampowych produkcji w których czujesz się najlepiej a filmy nieschematyczne takie jak " Utalentowany Pan .. " odpuść sobie bo wpędzą Cię w ciężką depresje :)) Najlepiej omijaj szerokim łukiem twórczość Larsa Von Triera bo ktoś Cie będzie musiał nad ranem ściągać ze sznurka. Film w którym na sucho złe uczynki uchodzą perfidnemu cynicznemu złoczyńcy .. dobre, dobre. Pamiętaj o tym że w Ripleyu zachodzi pewna przemiana, owszem staje się cynicznym potworem ale ma też tego pełną świadomość z którą będzie musiał już niestety żyć. A jest to jak się nie trudno domyślić olbrzymi ciężar. Nie każdy film jest dla każdego odbiorcy a Ty jak widać lubisz pływać w płytkiej sadzawce filmów zwieńczonych happy endem oraz takich gdzie zło zostaje przykładnie, transparentnie ukarane. Szkoda jedynie że w prawdziwym życiu niestety tak nie jest.
SPOILER Alez sie nagadales...Ja mialam podobne odczucia,film mnie maksymalnie przygnebil,no i co,to znaczy ze sie nie znam na kinie?Blagam.Ja akurat bardzo sie wczuwam w to co sie dzieje w filmie (tak,to skandal,powinnam film ogladac profesjonalnie jak krytyk filmowy ),nie widze nic zlego w tym ze mnie film przygnabil i nie chce go jeszcze raz ogladac,mimo ze uwazam iz byl dobry.To samo uczucie mam jesli chodzi o jeden z moich ulubionych filmow Dlug.Film Zycie jest piekne kocham,jest to jeden z moich ukochanych filmow,a mimo to nie chce go ogladac,bo bardzo mnie wzruszyl i przygnebil mimo wielu momentow ktore sprawily usmiech na mojej twarzy.A pan Ripley nie sadze zeby dzwigal olbrzymi ciezar,jak napisales,mysle ze pan Ripley ma sie bardzo dobrze i ma gdzies ten ciezar.Gdyby bylo inaczej to by nie zabijal.
jest to adaptacja znanej powieści której Ripley jest głownym bohaterem i w książce uchodzi mi wszystko na sucho więc i dlaczego w filmie miało by być inaczej. Jeżeli filmy tak Cię dołują i przygnębiają wybierz się może do psychologa. Filmweb to nie forum dla osób ze skłonnościami do depresji wylewającymi tu swoje pretensje do świata.
Gdzie tu pretensje do swiata?A dla kogo jest filmweb?Tylko dla zadufanych w sobie madrali ktorzy uwazaja ze wiedza wszystko lepiej od innych i wszyscy sa glupi tylko oni madrzy?Dla mnie filmweb jest dla wszystkich ktorzy chca pogadac o filmach i nie tylko,bo spotkalam tu tez ludzi z super poczuciem humoru i posmialam sie nieraz.Aha-do psychologa mi daleko i do depresji takze,ale dziekuje za jakze swiatla rade,pewnie rozdajesz je na prawo i lewo na filmwebie.Nie rozumiem o co Ci chodzi-w książce uchodzi mi wszystko na sucho więc i dlaczego w filmie miało by być inaczej.Czy ktos zasugerowal ze powinno byc inaczej?
mnie " Utalentowany Pan Ripley " nie przygnębił ani trochę, za to zabrał w podróż w nietypowe klimaty. " Życie jest piękne " jest dla Ciebie przygnębiającym filmem ? Nie rozumiem twojego toku myślenia. Jesteś widocznie osobą nadwrażliwą i za bardzo przejmujesz się tym co oglądasz. Owszem, istnieją filmy przygnębiające, np takie jak " Melancholia" lub też " Do szpiku kości". Ale Ripley, czy Życie jest piękne .. to zupełnie inna bajka i kaliber. Widocznie nie każdego przygnębia to samo. Jak dla mnie te filmy to lekki kaliber i nie widzę w nich niczego dołującego. Powiedziałbym nawet że w zasadzie " Życie jest piękne " dobrze się kończy. Na tle prawdziwych a nie filmowych wydarzeń holocaustu, wydźwięk i zakończenie filmu są jak lukrowana pocztówka.
Tu sie z Toba zgadzam,tez uwazam ze sie dobrze konczy,jednak fakt ze przejmuje sie tym co ogladam wiec wiadomo ze inaczej bede odbierac filmy.I przyznaje ze znam tytuly ktore sa przygnebiajace i po nie nie siegam,bo nie mam po prostu sily by je ogladac,choc wiem ze sa dobre.Trudno.Taka jestem:-)Pozdrawiam.
Myślę, było to dość niefortunne stwierdzenie, "przygnębił" - po prostu jest to możliwe, gdy ogląda się ten film, ze przeżywa się razem z bohaterem jego historię (!); jeśli film jest dobrze poprowadzony, patrzysz, co robi bohater, i możesz sobie tylko rwać włosy z głowy pt. "co on robi? jak to możliwe? nie!"; tak jest w tym wypadku... mógł przytłaczać pod tym względem, że z każdą minuta przybywało "grzechów" na koncie Ripleya, i aż sie gorąco robiło na myśl, co się wydarzy, jak ktos to wszystko zdemaskuje. Ale jak dla mnie to plus tego filmu, że ludzie tak przeżywaja losy głownego bohatera, ze aż im ciężko ;) Ten film nie jest oczywiście przygnębiający w taki sposób, jak filmy wojenne, ale przygnębiający pod tym względem, ze widzi się jak młody, skromny chłopak niszczy sobie życie (bądź nie umie się odnaleźć w relacjach międzyludzkich?lub nie umie osiągnąć samodzielnego sukcesu, uczciwie?), jak będzie musiał żyć ze wszystkimi myślami. Zagmatwanie i wrażenie akcji "tu i teraz" jest mocna stroną tego filmu.
fajnie, fajnie...masz rację, ale zakończenie tego filmu i tak jest przedziwne...czemu w sumie Ripley zabija Piotra? Ma wszystko o czym marzył (sam o tym mówi "nie chce niczego zmieniać") świetnego faceta, przestrzeń, fajne życie, uchodzi mu na sucho morderstwo tego męczącego niuńka (moim zdaniem to co zdarzyło się na łódce trudno uznać za morderstwo; ot pobiło się dwóch narcystycznych psychopatów; jeden introwertyczny, drugi przeciwnie)...
nie zrozum mnie źle...ja wiem co chciał przez to powiedzieć reżyser ale to nie ma żadnego uzasadnienia fabularnego, przez co zakończenie filmu trąci dla mnie publicystką jakąś...
może chodziło oto, żeby film był poprawny politycznie za wszelka cenę ( to by była cena za to, że jest amerykański)?
...bo zwróć uwagę, że to nie jest żadne zabójstwo z cyklu, ze ten Piotr jest w sumie jedyna w miarę zdrową psychicznie osoba w tym filmie...
może mści się na nim właśnie za to?
może mści się na sobie? w tym sensie, ze sam odbiera sobie prawo do zwycięstwa...
cholera wie...ale bezczelnie wolałbym każde inne zakończenie tego filmu, co może świadczyć o tym, że reżyser chciał także mi zagrac na nosie...
oczywiście - jego prawo...
Moim zdaniem zabicie Petera świadczy o czymś zupełnie innym - Tom wiedział już, że wszystko się posypało, że po rozpoznaniu przez Meredith wszystko wyjdzie na jaw - więc nie musiał go zabijać, ale prawdopodobnie nie chciał, żeby jedyna osoba, której na nim zależało, patrzyła na to, co będzie się działo po ujawnieniu wszystkiego.
Widac ze nie zrozumiales filmu, zgadzam sie ze film jest przytlaczajacy i przygnebiajacy, pokazuje to jak czul sie glowny bohater. Nie uszlo mu to na sucho, faktycznie do wiezienia nie trafil ale to co zrobil nie bedzie mu dawalo spokoju do konca zycia wciagajac go w kolejne oszustwa i zbrodnie, i wlasnie o tym jest ten film, o tym ze takie kretactwo nie poplaca, bo to co dostal pan Ripley tylko z pozoru bylo dobre...
Ehh no bo film z gatunku thriller/kryminał/dramat nie będzie się zawsze kończył jak bajka dla dzieci - dobro zwycięża, zło zostaje ukarane... Ja strasznie sie denerwowałam na tym filmie - dla mnie jest to dowód na to, że "Utalentowany Pan Ripley" to świetny thriller.
Swoją drogą ciekawe jest dla mnie zawsze, co sprawia, że ludzie podejmuja takie a nie inne decyzje - tu: klamstwo, manipulacja, pierwsze morderstwo, nieprzyznanie się do winy przed policją. Bo następne kłamstwa i morderstwa służyły już tylko temu, by przykryć to pierwsze i żeby nic się nie wydało. Ciekawie pokazano klasyczny motyw mordercy, dla którego pierwsza zbrodnia jest dosyć szokującym przeżyciem, a kazda następna staje się coraz łatwiejsza.
No i tu mamy przyklad, dlaczego filmy maja zanizone oceny. To ze film wydal ci sie nudny , to nie znaczy ze musiales go oceniac jako gniot, bo taka ocene daje sie filmom, ktore nie powinny ujrzec swiatla dziennego, mi sie tez nie podobal az do pewnego momentu( na łódce) pozniej stal sie bardzo ciekawy i uwazam ze scenariusz filmu jest genialny. Poza tym pomineles gre aktorska Damona czy Gwynneth Paltrow i na pewno dzieki temu film zasluguje przynajmniej na ocene 5 lub 6 jesli komus sie nie podobal, bo to nie znaczy ze zostal slabo zrealizowany.
Jak mozna tak zanizac ocene... Tak jak wyzej tu ktos powiedzial, 3 daje sie totalnym gniotom! Tu gra aktorska byla swietna, Hoffman tez rewelacyjny byl. Historia mega ciekawa i jeszcze uroki Italii. W dodatku najwiekszym plusem dla mnie jest brak happy endu.
Film jest wyjątkowy,wyrafinowany,to prawdziwy popis,widziałem go bardzo dawno temu i bardzo dobrze go pamiętam, w tym roku obejrzałem pare tytułów i nic prawie po nich nie zostało w pamięci.Ja w ten film wszedłem,byłem w środku ,w tej Itali,w tych miejscach,tej muzyce,czułem prawie cały czas nieokreśloną nostalgie.Gra aktorska wyżyny,Przystojny luzacki Jude Law,przez chwile ciepły by potem okazać zimną strone swojej duszy Ripleyowi,mały cwany zakompleksiony krętacz Tom Ripley namolny śledż który chciałby być Dickim.Przebiera się w jego rzeczy.Podlizuje nad wyraz z tym swoim wkur....cym uśmieszkiem.(Wymowna scena w pociągu w której Ripley przyrównuje odbicie swojej twarzy w szybie do twarzy Dickiego i wącha jego ubranie gdy ten drzemie) Gruboskórny Freddie Miles,mrożąca scena kłótni na łodzi ,,Jesteś nudny..'' Margie dochodząca prawdy...co tu jeszcze dodać,nic.Polecam jak ktoś nie widział.Pozycja obowiązkowa.