miliardy galaktyk nad nami
że całe nieba w wisiorach, latawcach
a pod nami
niedopałki gwiazd.
już tak zostaniemy.
rozmetalizowany, mroczny, niepokojący, natchniony
desant poetyckich bombek aus der bromberg.
variete na zawsze.
jakkolwiek uważam, że ponura powaga jest wynikiem niezrozumienia sytuacji w której się bezwzględnie wszyscy znaleźliśmy, w przypadku tej armady poczynię wyjątek.
poza tym fajne zadzierzgnięcie z chamowem mirona pod koniec.
emalie nad grochowem
zazielenione.
wschody bizantyńskie.
ale jak się przyjrzeć wschodowi dołem,
to mgła odbija w sobie zorze.
lumen de lumine.
drugi września, wtorek.
naprawili mi klamkę i wychodek.
na pisanie musi naciec
życie.
oko musi być
wyraziste.
tyle zadzierzgnięć z chamowem.
dobra, koniec, wychodzę.
trzynasty marca, czwartek.
przykra jest interpretacja słów wiadomych dokonywana przez osoby wiadome.
za pieniądze i za śmierć.
panie pośle, a może schowa pan głowę w dłonie i będzie pana mniej?
(nie. bo tutaj jest jak jest. po prostu. i ty dobrze o tym wiesz.)