PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=405077}
7,0 199 783
oceny
7,0 10 1 199783
6,6 39
ocen krytyków
Vicky Cristina Barcelona
powrót do forum filmu Vicky Cristina Barcelona

Jak myślicie skąd wynika fakt że VCB ogląda się jak film Almodóvara - po prostu zamysłu Allena, scenariusza, kreacji aktorskich zwłaszcza Penelopy która jest jego muzą czy może sprawia to sam klimat Barcelony??

ocenił(a) film na 8
rafal_18

To oczywiste, że zamysł świadomy - aktorzy Almodovara, akcja w Hiszpani, kolorystyka, emocje...

Dyskutować można - dlaczego tak, czy się udało, dlaczego i czy w ogóle można mierzyć się z Almodovarem. W końcu u obu reżyserów erotyka i seksualność to jedne z dominujących tematów - u Almodovara głęboko i emocjonalnie aż do bólu, u Allena analitycznie, żartobliwie i ... po amerykańsku ;)

Osobiście moje spontaniczne skojarzenia też wywołują Almodovara na pierwszy miejscu. Z pewnością Allenowi daleko do wnikliwości w przedstawianiu emocji przez hiszpańskiego reżysera. Natomiast film odebrałem jako świeży, lekki, z charakterystyczną dla Allena błyskotliwością sytuacyjną. Mimo nie historia świetnie pokazuje emocje, z pewnością również dzięki obsadzie (aktorzy również wiedzieli na co się decydują).

Dla mnie to ciekawa i udana prowokacja - kilka ostatnich filmów Allena (w szczególności Melinda i Melinda, Wszystko Gra) uważam za powrót do wyśmienitej formy a nawet wydobyćia się z własnego sosu i otwarcia się na świat.

Tak więc czekam na kolejne filmy Woodego :)

ocenił(a) film na 4
ciekawy

Nerwy mi puszczaja, gdy czytam porownania Allena do Almodovara. Mam nadzieje, ze to nieudane zarty. Nie wiem jak mozna twierdzic, ze banalne, napisane na kolanie scenariusze sa tak dobre jak przejmujace, przemyslane obrazy. VCB po raz kolejny udowodnila, ze Allen w ogole nie ma pomyslow. Fabula jego filmow jest zenujaco banalna. kazdy z nas na poczekaniu mogly wymyslic 10 podobnych. Jedno mu sie udalo. To mu musze przyznac- chyba nikomu do tej pory nie udalo sie tak bezbarwnie i bezplciowo pokazac Barcelony. Szczerze gratuluje.

ocenił(a) film na 8
Twiggy

A według mnie filmy Allena wcale nie są banalne. On tylko ma duży dystans do życia i ludzi i to widać w jego filmach. Poza tym nie stara się na siłę robić wielkich i poważnych dramatów bo to mu nie wychodzi. W każdym bądź razie byłam dzisiaj na VCB i muszę przyznać że film był świetny. To rzeczywiście najlepszy jego film, na pewno lepszy od tych kręconych w Londynie. A Penelope genialna i bezpretensjonalna. To głównie dzięki niej film jest zabawny. W pełni zasłużyła na Oscara.

ocenił(a) film na 8
Twiggy

a kto tu napisał, że są 'tak dobre' i co to w ogóle znaczy 'tak dobre'? i ile tych razów VCB coś udowadniała? ;)

oczywiście Allen i Almodovar to dwa różne kina, natomiast taka ocena Allena dowodzić może jedynie znacznej subiektywności - oczywiście to kwestia gustu czy się taki styl podoba czy nie, ale ktoś kto mówi o banalności sam ma braki w możliwościach odbioru innych punktów widzenia.

tym bardziej zadziwia mnie taka wypowiedź u miłośnika Almodovara.

ocenił(a) film na 4
ciekawy

A kto ci powiedzial, ze moj komentarz byl odpowiedzi na twoj?

Wybacz, ale jaki to punkt widzenia? Powiedz co w tym filmie jest ciekawego? Od paru lat Allen serwuje to samo: prosta historia( zdrada to chyba jego ulubiony motyw), ci sami aktorzy i wymuszony moral tak jasny, ze az bije po oczach. Najcudownimejszy z reszta w VCB jest niewidoczny narrator, ktory opisuje kazda scene z taka dokladnoscia, ze widz moze poczuc sie jak idiota, ktoremu wszystko trzeba wskazac palcem. Akcja filmu rowna zeru- ciagnie sie w nieskonczonosc ukazujac malo wazne ujecia. Bardzo ubolewam nad tym co dzieje sie z Allenem. Jestem gleboko zakochana w ''Purpurowej rozy z Kairu'', ''Bierz forse i w nogi'' moglabym ogladac w nieskonczonosc. Gdzie sie podziala tamta swiezosc? Czy dzis Allen nie jest w stanie stworzyc nic wiecej poza historia na poziomie telenoweli? ''Wszystko gra'' pokazalo, ze dluzsze przerwy dobrze mu robia, wiec moze zamiast powiekszac swoj dorobek o kolejne przecietne produkcje skupi sie na jednym, dokladnie przemyslanym projekcie. Co do Almodovara to tak denerwuje mnie to porownanie glownie ze wzgledu a to, ze Allenowi chyba nigdy nie uda sie tak wnikliwie spojrzec na zycie.

użytkownik usunięty
Twiggy

nie polecam tak radykalnie wypowiadać swoich opinii i tak kurczowo trzymać się przy nich bo wychodzi się przy tym po prostu na błazna. Czy każdy film musi wnikliwie patrzeć na życie? Oh, jakie życie byłoby wtedy nudne! Jakie wtedy kino byłoby nudne! W ogóle nie zrozumiałaś jaki był koncept w tym filmie, jakie zamierzenie autora. Świat jest na tyle pojemny że zmieszczą się w nim wszystkie filmy. Nie wszystkie muszą ci się spodobać. "Vicky Cristina Barcelona" trafia do filmów lekkich, przyjemnych, zabawnych. Wywołujących dobry nastrój, rozkochujący w dźwiękach katalońskiej gitary i pokazujący przepiękne widoki Barcelony. I jeszcze apropo ostatniego zdania; filmy Allena jako nieliczne tak naprawdę potrafią wniknąć w życie i psychikę w niesamowity sposób, z jednej strony zabawny ale także psychoanalityczny, potrafi pokazać to, co innym scenarzystom/reżyserom nigdy nie udało. Ale żeby to odkryć trzeba także wnikliwie oglądać jego filmy, i trzeba być trochę obeznanym w kulturze/sztuce/artyzmie/inteligencji aby zrozumieć o czym Allen mówi. Bez tego widz nie zrozumie jego filmów i będzie pisał komentarze właśnie takie jak twój. No niestety.

ocenił(a) film na 6

Wiesz, a ja nie polecam pisać tak zachowawczo w stylu "bo to jest film Allena, a oglądanie jego filmów wymaga inteligencji". Wybacz, ale z mojej perspektywy to nie Twiggy wyszedł w tej konkretnej wypowiedzi na błazna, w dodatku bez własnego zdania...

" Nie wszystkie muszą ci się spodobać. "Vicky Cristina Barcelona" trafia do filmów lekkich, przyjemnych, zabawnych."

Aha, czyli filmy Allena NIE MOGĄ być po prostu słabe, albo przynajmniej takie sobie...? No jasne, w końcu to ON.

"Ale żeby to odkryć trzeba także wnikliwie oglądać jego filmy, i trzeba być trochę obeznanym w kulturze/sztuce/artyzmie/inteligencji aby zrozumieć o czym Allen mówi."

A to już jest zwykły snobizm i prymitywizm. I z jakiej niby racji i przede wszystkim na jakiej podstawie oceniasz inteligencję i oczytanie autora? Tak jestem ciekaw, może się po prostu znacie...

Gwoli wyjaśnienia: nie atakuję tutaj Twojego postu dlatego, że masz takie a takie zdanie, tylko bardziej ze względu na sposób, w jaki go wyrażasz. Ty nawet nie silisz się na polemikę, czy film jest dobry czy zły, nie starasz się w miarę sensownie odeprzeć argumentów, tylko a priori zakładasz, że film jest super (bo tak), a widz krytykujący ten film to co najmniej ignorant (i jeszcze błazen, czego mi się nawet nie chce szerzej komentować).
Przytoczę pewne ciekawe i adekwatne zdanie do tego: "Dlaczego zachwyca, skoro nie zachwyca?"

Pozdrawiam

P.S. Wiem, że trochę czasu minęło od ostatniej dyskusji, ale nie mogłem się po prostu powstrzymać.

ocenił(a) film na 8
Twiggy

W takim razie czekamy na Twój film......krytykować każdy potrafi, a już najbardziej robić z siebie wielkiego znawcę kina. A prawda jest taka, że "Vicky Christina Barcelona" to film lekki, świetnie zagrany i opowiedziany, i wcale nie mający ambicji na jakieś wielkie, głębokie dzieło. Ot i tu tkwi ten mały szczegół, jak widać trudny do przełknięcia dla Ciebie.

ocenił(a) film na 4
DamienC

Nie bede sie z toba klocila, bo to nie ma najmniejszego sensu. W odroznieniu od ciebie uszanuje twoje zdanie. A jakbys nie wiedzial filmy sa po to, aby je krytykowac. To, ze ktos nie zgadza sie z twoim zdaniem, nie znaczy, ze od razu sie mysli. Brak ambicji. I wlasnie tu tkwi problem. Po co w takim razie robic takie filmy? Dla kasy? Jak sie nie ma niczego ciekawego do pwoiedzenia, to powinno sie milczec. Allen wyraznie o tym zapomnial. I na nastepny raz moze troche grzeczniej, co? Na Filmwebie i tak jest juz duzo chamstwa.

ocenił(a) film na 4
Twiggy

*myli. Maly blad. Sorry.

za krótki...................

ocenił(a) film na 3
Twiggy

Twiggy, zgadzam się z tobą. Film jest nudny i przegadany. Narrator mnie wkurzał strasznie, nawet dzieciom się tak nie tłumaczy wszystkiego łopatologicznie. Do połowy filmu toczą się bezpłciowe rozmowy. Owszem, kilka razy się zaśmiałem, ale to za mało żeby piać z zachwytu nad średnim obrazem. Ocenę i tak dałem zaniżoną, bo film ma za wysokie notowania. Jest o niczym i bez zakończenia. Co to za dotykanie problemów zdrady i komplikacji związku, jak dostajemy wesołą papkę, że nic się nie stało, bierzemy ślub, a to takie wakacyjne erotyczne przygody. Typowo po amerykańsku.

A najbardziej irytujące było to, że każda prawie postać w filmie miała dialogi i przemyślenia neurotycznego Allena. To już koszmar. Nie można wszystkim po kolei postaciom wciskać tego samego światopoglądu, jeszcze udawać, że oni się miotają, przejmują, a później i tak nikt sobie z tego nic nie robi. Co do pokazania Barcelony - to rzeczywiście inaczej. Ale zupełnie bez polotu. Widziałem już kilka dobrych filmów Allena, ale ten jest cienki. Na poparcie powiem, że wychodząc z kina słyszałem podobne głosy:
1. za co Penelopa dostała Oscara ? Uratowała film, była urocza w swojej roli. I tyle.
2. Przegadany film, nie mówcie mi, że to specyfika Allena, bo w Bananowym Czubku, czy Wszystko o seksie nie ma takich dłużyzn, są za to świetne pomysły - tu ich zwyczajnie zabrakło.

pozdrawiam wszystkich :)

ocenił(a) film na 8
Twiggy

Chciałbym Cię przeprosić......głupio mi teraz, że naskoczyłem na dziewczynę, która wyraziła swoją własną opinię. Bronię tego filmu, gdyż podoba mi się jego forma i postaci, grane przez Scarlett i Penelope. Uważam, że Woody stworzył dobry, rozrywkowy i inteligentny obraz......Barcelona też została w nim ładnie przedstawiona.
Pozdrawiam i raz jeszcze przepraszam.

ocenił(a) film na 8
DamienC

Szacunek za ten komentarz!!! I jeszcze muszę coś dopisać bo wyskoczyło na czerwono, że za krótki komentarz:)

ocenił(a) film na 7
Twiggy

Fabuła faktycznie jest banalna - ale chyba taka powinna być historia dwóch 'turystek' przyjeżdżających do Barcelony.
Co innego scenariusz. Ten nie wydaje mi się pisany na kolanie - mnóstwo świetnych, soczystych dialogów (do tego koncertowo zagranych), np. scena podrywania Vicky i Cristiny, czy choćby kłótnie Juana, Cristiny i Marii Eleny.

Co do pocztówkowego ukazania Barcelony - to też chyba zabieg wykonany z premedytacją. Taki przecież obraz mogą zobaczyć przyjezdni (tu Vicky i Cristina).
Nowy Jork Allena też przecież nigdy nie był do końca realnym miejscem.
Druga sprawa, że w pokazaniu Barcelony w takim świetle miał chyba udział hiszpański producent - tak wyczytałem w jednej z 'Gazet'.

PS Zgadzam się jednak, że porównywanie do Almodovara to nieporozumienie. To dwie różne osobowości, z innym wyczuciem tematu i poczuciem humoru. Mnie bliżej do Allena.
Pozdrawiam.


ocenił(a) film na 4
piotrowy

DamienC- i dobrze, ze bronisz swojego zdania. Byloby nudno gdyby wszyscy mysleli w ten sam sposob. A skoro komus VCB sie podoba, to znaczy,ze jets sens tworzyc takie obrazy.

Co do sposobu pokazania Barcelony- mnie tez sie o podobal. Ale z troche innego powodu. Ciesze sie, ze Allen ukazal ja z punktu wdzenia turysty. Nie silil sie, aby udowodnic, ze tak dobrze zna to maist, bo to nieprawda. Jest tak gosciem i patrzy na to w ten sposb. Nie zna tamtejszej mentalnosci i nie stara sie tego zmieniac, bo w dwa miesiace nie mozna poznac czegos na tyle dobrze, aby na ekranie nie wygladalo to falszywie. Brakuje mi co prawda tej zywiolowosci, dynamiki i barwonosci, ktora koajrze z Barcelona. Ale gdy teraz sie nad tym zastanawiam mysle, ze dobrze sie stalo. Taka sama sytuacja bylaby, gdyby Almodovar pojechal do Ameryki. Jesli czlowiek nie jest z czyms emocjomalnie zwiazany, to zawsze bedzie to tak wygladalo.

Co do Penelope: mysle, ze w jakims stopniu ratuje ten film. Choc i tak uwazam, ze w ''Volver'' byla o niebo lepsza. Ukradla tamten film i absolutnie nikomu nie pozwolila zblizyc sie do swojego poziomu. Byla jak rakieta, pokazala pazur i temperament, w koncu ktos pozwolil jej pokazac siebie. Tutaj jest z pewnoscia najciekawsza postacia. Wprowadza troche zycia w nudna akcje. Jak dla mnie jednak jej wystep byl nieco za krotki, aby od razu dawac jej Oscara, ale powiedzmy, ze za caloksztalt artystyczny i za to jakie trudnosci pokonala w drodze na szczyt statuetka sie nalezala. Teraz nalezalo by pewnie zapytac dlaczego nie mowimy tak o pozostalych aktorach. Wg. mnie po prostu zabraklo ciekawych postaci. To w koncu raczej nie wina talentu, bo mamy do czynienia z ludzmi uznanymi, ktorych kazdy rezyser z miejsca chce zatrudnic. Bardzo rozczarowal mnie Bardem, ktorego uwielbiam, a ktory zostal sprowadzony do roli seryjnego podrywacza. Scarlett byla na pewno lepsza niz w ''Scoop'', ale zabraklo jej temperament, a niektore zachownaia bohaterki ciezko ocenic jako racjonalne. No i Vicky, ktora wakacje w Barcelonie bedzie wpsominala jako najgorsze w zyciu. Szkoda, ze nie dano aktorom zablysnac, bo majac taka obsade mozna bylo zdzialac cuda. Pozostaje czekac na kolejny film Allena. Oby lepszy.

ocenił(a) film na 10
rafal_18

Moim zdaniem jednak nie była to świadoma, specjalna próba naśladowania Almodovara. Allen patrzy po prostu na Hiszpanię z perspektywy zarówno turysty, jak i filmowca. To co mu się najbardziej kojarzy z tym krajem to Cruz, Bardem i scena przy dźwiękach hiszpańskiej gitary. To jest w tym momencie logiczne, że ktoś kto poznaje Hiszpanię z filmów tak przedstawi ją w swoim. Zapewne, gdyby ktoś kto interesuje się malarstwem miał zrobić film w Hiszpanii pojawiłby się tam Goya i motyw walczących byków. Taka jest moja opinia, ale może i Woody faktycznie chciał spróbować zrobić coś na styl Almodovara.

rafal_18

<lol2> Wydawało mi się, że to jakaś prowokacja. Poważnie "Vicky Cristina Barcelona" przypomina Wam filmy Almodovara? Gdzie? Jak? Kiedy?
Klimat Barcelony w "Vicky Cristina Barcelona" nijak ma się do kolorowego, kiczowatego klimatu filmów Almodovara, bo i jak ma go przypominać, skoro patrzymy na świat oczami dwóch płytkich Amerykanek (kolejna kolosalna różnica: czy kobiety Almodovara kiedykolwiek były tak płytkie?).
Styl gry aktorów też zdecydowanie odbiega od stylu z filmów Almodovara. Film jest prześmiewczy i nie próbuje przywiązać widza emocjonalnie. Naprawdę nie kapuję, co tutaj jest podobnego. Jak dla mnie: absolutnie.

Howler

* Oczywiście pisałem odcinając się od tzw. "jakości", bo co do jakości oczywiście można się kłócić.

użytkownik usunięty
rafal_18

ja nie widzę znaczących podobieństw...
że niby co, że Penelopa i Hiszpania to już musi być Almodóvar?
Woody Allen i Pedro Almodóvar to dwóch zupełnie różnych reżyserów. Wręcz nie da się porównywać ich ze sobą. A każdy kto usiłuje to robić wypada po prostu śmiesznie a jego wypowiedź jest bezsensowna - tak jak niektóre te tutaj wyżej. Dlatego powstają opinie zupełnie skrajne, ale to świadczy tylko o tym, że dana osoba nie rozumie że zamysł Allena w VCB to nie próba kopii lub naśladowania filmów hiszpańskiego twórcy. Tu chodziło o zupełnie co innego!
Na podstawie prostych skojarzeń, właśnie Hiszpania i Penelope może nasuwać się Almodóvar, ale żeby wyciągać tak daleko idące wnioski? Śmiech na sali. Reklama na plakacie o "świecie Almodovara" to tylko chwyt dystrybutora i ludzi od marketingu. I nie chodzi o naśladowanie, chodzi po prostu o Hiszpanię.

ocenił(a) film na 8

A ja też bym chciała się włączyć do dyskusji, a raczej wypowiedzieć swoje zdanie. Obejrzałam film wczoraj i tak mimo wszystko chodzi mi po głowie, a zwłaszcza muzyka z czołówki. Sama się sobie dziwię co w takim dosyc banalnym filmie mnie urzekło,ale chyba Barcelona mimo wypowiedzi Twiggy, zachwyciła mnie u Allena. Bo i aktorzy, tak jak w przypadku 'Match point'a' nowoczesna historia, ktora ma w sobie to allenowskie 'coś';]].
Co do podobieństwa z Almodovarem to w wypadku VCB moge się zgodzić, przecież sama Hiszpania i filmy z nią od razu oglądaczowi kojarzą się z hiszpańskim artystą. Ale mimo tych wszystkich podobieństw, tak jak mój porzednik sie wypowiedzial, uważam, że nie należy tych dwoch reżyserów ze soba łączyć. Ich sposób bycia, wyrażania się i jakby nie patrząc twórczość jest zupełnie inna...i wogóle można by o tym pisac w kołko ;D
więc: HISZPANIA OLE! ;))

rafal_18

Powiem ci dlaczego twierdzisz, że "VCB ogląda się jak film Almodovara" - bo tak zapowiadały spoty reklamowe, więc większość to sobie wmówiła i zachwyca się "klimatem". To nie świat Almodovara. Barcelona została spłaszczona do Gaudiego, a Vicky, która przez cały film podnieca się jak bardzo ją interesuje kultura Hiszpanii nie wie co to jest Oviedo. Hmm...

Teraz czekam na falę krytyki.

ocenił(a) film na 8
majabe

A ja Ci powiem, ze krytykowac nie bede, ale za to Ty jestes w bledzie:p Bo ja nie nastwilam sie na film >a la Almodowar< po jego trailerach, tylko to postac grana przez Penelope, (w dodatku muza Hiszpana), o niezwyklym temperamencie to jest wlasnie namiastka Almodowara. A tak poza tym narracyjna historia Amerykanina to nic w porownaniu do np. "Y Tu Mama Tambien"...
Mozna krytykowac bez przerwy 'VCB' Allen'a za podrobki, bezbarwnosc, przewidywalnosc itp., ale klimat Hiszpani-Barcelony jest w tym filmie, w koncu akcja od poczatku do konca toczy sie w jej sloncu i architekturze!
;p

użytkownik usunięty
LasVegasParano

Nie zgodzę się z Tobą może właśnie dlatego, że mieszkałam w Barcelonie przez jakiś czas i to nie w hotelach, tylko u prawdziwych Katalończyków (;)) i miałam to szczęście poznać ją "od kuchni".
Ten film to nędzna namiastka i w tym się zgodzę.

użytkownik usunięty
rafal_18

Po pierwsze to nie jest żaden fakt
Po drugie tego filmu nie ogląda się jak obrazu Almodóvara
Kropka

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones