Nawet nie wiem jak to określić. To jest jedyny film, który oglądałem z taką pasją, namiętnością.
Czułem się wręcz przeniknięty. + w pewnym momencie zwróciłem uwagę na mimikę mojej
twarzy, która zmieniała się praktycznie co 5 sekund. Mógłbym zatapiać się w tym filmie w kółko i
w kółko.. Przed seansem zapoznałem się z opiniami na filmwebie, widziałem tyle negatywnych
komentarzy, ocen. Zastanawiam się jak można ten film ocenić nisko. Nie wiem, może jestem
w dziwny sposób pokręcony, dlatego. Powodem może być też to, że widziałem pewne
odzwierciedlenie siebie w Cristinie, mianowicie mam podobną potrzebę poszukiwania
czegoś, nowych doznań, które równie szybko okazują się w pełni niezadowalające. Przede
wszystkim jednak podnieca mnie najbardziej Maria Elena, Moje emocje równie dobrze potrafią
pobadać niekiedy ze skrajności w skrajność. Jednym słowem niesamowity klimat. CHCĘ
WIĘCEJ!
Ja z Cristine również się utożsamiam. A jeżeli chodzi o tyle negatywnych opinii, to one zawsze będą. Zależy od tego, czy przekaz filmu dotknie oglądającego, czy znajdzie w filmie cząstkę siebie i czy go zrozumie, albo chociaż zinterpretuje. Tak jest z większością filmów Woddiego, np. jeżeli ktoś ma problem z tym, że wolałby żyć w innych czasach, przeszłości i uważa je za wartościowsze do dzisiejszych to na pewno pokocha ' O Północy w Paryżu '
Powiem tak - ten film podobał się zdecydowanie najgłupszym z grona moich znajomych (obiektywnie rzecz ujmując).