O co chodziło Allenowi?? Chciał pokazac jak puszczalskie są wszystkie kobiety?? Czy może jak bezczelni są prawie wszyscy faceci?? A może chciał pokazać ze wszystko się może zdarzyć??
Oczywistym jest fakt, że przedstawiona historia jest lekko wyolbrzymiona. To wpływa jednak na powodzenie tej produkcji. Zresztą jak spojrzeć na inne filmy Allena, jest podobnie. Albo się lubi takie kino albo nie. Ty odczytujesz go tylko dosłownie. Zauważasz rozwiązłość seksualną i nic więcej. A nie doszukałeś się żadnych prawd życiowych?? Każdy oczywiście interpretuje go indywidualnie. Może powinieneś obejrzeć raz jeszcze;)
Jak dla mnie gdzieś 5/10. Prawdy życiowe? Chyba tylko takie, że kobiety
nigdy same nie wiedzą czego chcą. To jest podłe i obłudne.
Tęsknię za czasami neurotyka-erotomana, który potrafił sprawić, że
zwijałem się ze śmiechu po każdym jego tekście. A ten film... Czegoś mi
tu zabrakło. Tylko, wzorem Cristiny, sam nie wiem czego. Dialogi raczej
słabe, Allen przyzwyczaił mnie do prawdziwego kunsztu w tej dziedzinie.
Tutaj - takie pitu pitu momentami. Ktoś jeszcze odniósł takie wrażenie?
Odniosę się tylko do części Twojej wypowiedzi "Dialogi raczej słabe". Zdecydowanie się z tym nie zgodzę. Dialogi są świetne, naturalne, bardzo inteligentne. Osoby rozmawiają ze sobą - słuchają i reagują. W wielu filmach dialogi są strasznie nadęte, nie wiadomo po co ktoś coś mówi; dialog jest niestety często narzędziem do osiągnięcia jakiejś puenty w rozmowie - nawet kosztem naturalności. W tym filmie naprawdę czuć, że osoby myślą to co mówią. Zarazem słuchają siebie i wyciągają wnioski.
Nie są to zabawne rozmówki typowo allenowskie, ale nie tracą przez to na jakości.
Moja ocena 7,5 (8,0)
Zawiodłam się na tym filmie. Klimat typowy Allenowi, narrator, dialogi - natychmiast duch Allena jest rozpoznawany. Ale w sumie jest to film o niczym. Ok, każda z postaci (poza Dougiem) z różnych powodów w miłości nie dostaje tego, o czym marzy. Cristina przez swoją niedojrzałość i infantylność, JoseAntonio, MariaElena przez porywczość i trochę nadmuchany artyzm. A Vicky przez strach i przywiązanie do schematu.
OK. tyle zrozumiałam. Postacie są sympatyczne. Rewelacyjna Penelopa! Ale w sumie film miałki i nijaki. Szybko się o nim zapomni. Nie robi wrażenia jak "Scoop" czy "Match point", czy inne starsze klasyki.
I zdziawiła mnie informacja, że w biegu po Złotego Globa wyprzedził "Tajne przez poufna". Dużo sypmatycznych rzeczy możnaby pisać o tym filmie. Ale tylko z powodu uwielbienia dla Allena. Bo film, po odjęciu napisu, że jest jego, jest SŁĄBIUTKI.
Poniekąd się zgodzę, że nie jest to taka perełka jak "Scoop" czy "Match point", jeśli mówimy o niedawnych produkcjach Allena. Nie jest to film po który będę sięgać wiele razy. A jednak ma dużo pozytywnych emocji, świetnie ukazany klimat Barcelony, rewelacyjna obsada aktorska i nie można powiedzieć, że jest o niczym. Fakt, że poruszany temat nie jest innowatorski w kinematografii, ale przynajmniej nie jest kalką jak "Cassandra's dream".
A to, że otrzymał Złotego Globa, wyprzedził "Tajne przez poufne" również jest dla mnie wielkim zaskoczeniem. Zdecydowanie uważam, że dzieło braci Coen bardziej zasługuje na laury.
Czego chciec wiecej, typowy Allen i jego blichtr nowojorski, slizganie sie powierzchowne po tematach, bohaterowie z krwi i kosci, ale obraz rysowany na ekranie martwy.
Ten film momentami był irytujący. Rozumiem, że dwie młode dziewczyny
łapią jakąś okazję i sobie pomieszkują 2 m w Hiszpanii... to jasne.
Spotykają jakiegoś faceta. no OK. Ale zawalanie filmu
pseudofilozoficznymi tekstami jest nieznośne. Nie chcę napisać, że
wszystkie były do kitu ale co za dużo to niezdrowo. Zabrakło mi piękna,
uchwycenia sytuacji, pewnej ciszy i aktorstwa bez słów. Narrator do tego
chciałby nam opowiedzieć wszzzyyyysciutko o tej historii... po kiego
grzyba?
Ale i tak w sumie 7/10
Mnie film przypadł do gustu :)
Allen wykorzystał z pozoru banalną sytuację spędzania wakacji w pięknym miejscu przez dwie młode kobiety jako pretekst do ukazania różnych wyborów życiowych, zachować, podejścia do konwenansów społecznych, itp. Film oczarował mnie oczywiście muzyką (którą wciąż słyszę :) oraz pięknymi plenerami. Być może innych drażni taka specyficzna, powolna i na pozór byle jaka narracja, ale moim zdaniem ten film ma po prostu zupełnie inny klimat niż chociażby "Wszystko gra". Ukazuje, że czasami można robić rzeczy, o które nigdy by się siebie samego nie podejrzewało, łatwość, z jaką można wpaść w sytuację, w której nagle przestaje się wiedzieć jasno i klarownie, czego się chce. Podjęty jest także niemal mit artysty z pięknego kraju, realia związku z takim człowiekiem. Konfrontacja potencjalnej otwartości z rzeczywistymi konsekwencjami tejże... I dużo, dużo więcej. :D
Tak sie sklada cwaniaczku ze doskonale wiem co znaczy "kicz" i śmiem twierdzic ze slowo te doskonale pasuje do mojej wypowiedzi.
Bo wg wikipedii:" To, co dla jednych jest kiczem, przez innych może być uznane za wartościową sztukę"
... i krotko mowiac dla mnie to kicz, ale skoro rozpoczales tę prowokacje to pewnie uwazasz ze to wartosciowa sztuka..
... dla mnie kicz - dla akademii filmowej nie...