Po oglądnięciu wielu filmów Allena m.in. "Wszystko gra","Sen
Kasandry","Scoop" -które były na prawdę bardzo dobre,film "Vicky Cristina
Barcelona" bardzo mnie rozczarował. Nie miał tak nieprzewidywalnych zwrotów
akcji,historia dwóch przyjaciółek była prosta.Gdy w "Wszystko gra" mogliśmy
oglądać morderstwo na miarę "Zbrodni i kary" tak w "Vicky Cristina
Barcelona" mogliśmy doszukać się tylko dennego romansu z Hiszpanem ,który z
niczym nie można powiązać.
Jestem bardzo zaskoczona.
zgadzam się, film zdecydowanie przereklamowany i co tu ukrywać poprostu nudny (a to chyba najgorsza obelga dla takiego reżysera). Cruz w roli wariatki Marii Eleny świetna, ale to nic nie pomogło..
Jej rola bardziej pasuje do epizodu. To za mało by można byłoby nazwać świetną rolą i pokazać aktorstwo. Za co ten Oscar? Nie wiem. Kino zeszło na psy jak i Woody Alen. Na starość postanowił zealizować się kręcąc nimfomańskie filmy. Stary erotoman.
na Oskara nic się nie nadaje w tym filmie. a Ona w porównaniu z resztą aktorów i ogólnie z filmem w pełni zasługuje na pozytywne recenzje, przynajmniej moim zdaniem. Jej rola była takim rozbudowanym epizodem i Cruz poradziła sobie, pokazała może nie wszystko na co ją stać, ale chociaż część tego, że jako jedna z nielicznych zasługuje na miano Gwiazdy.
tak Allen już nie ma pomysłów, robi filmy tłumacząc, że chciał pokazać piękno krajobrazów (jak w przypadku tego filmu- Barcelony). swoją drogą gdybym chciała obejrzeć Barcelonę włączyłabym National Geografic. nawet nie powinnam porównywać jego starszych filmów z tymi ostatnimi ale VCB do Annie Hall to nijak się ma.
Woody Allen mocno się postarzał ostatnio, jego nowe filmy - zupełnie wyprane z jego niezwykłego stylu. Chyba trzeba jednak wiedzieć kiedy skończyć...
Mnie także rozczarował..Cały film czekałam,że się w końcu coś zacznie-a tu..się skończyło!Szkoda tqakich aktorów na taki..gniot,niestety..Cruz miała jeszcze największe pole do krótkiego popisu;rola Johannsson-czysto mimiczna-z narracją..Szkoda...
rozczarowanie. prosty film, prościutki. dla małych móżdżków. zero głębi, takie 'oglądajło'. przy okazji bardzo naiwny. kobiety pokazane albo jako puste idiotki z kawałkiem gąbki zamiast mózgu pożądające nie wiadomo czego albo jako zdegenerowane histeryczki, niespełnione śmieszne artystki. film ratują tylko i wyłącznie świetna gra Penelope i piękne widoki Barcelony.
osobiscie uwazam, ze film byl swietny. Tak opowiadal o wszystkim i o niczym ,ale mial sens. Wiekszosc filmow Allena maja sens sam w sobie ,ale trudno powiedziec o czym byl. On wyraza swoje mysli i marzenia w filmach. Trzeba go lubic i wiedziec o co mu chodzi ,bo inaczej jego filmy sa denne i nudne. Ja podlapalam atmosfere i kocham ten film. Az chcialo sie pojechac do Barcelony. Film byl inny, zupelnie mozna by powiedziec nie w stylu Allena, ale bylo w nim cos. Nie wiem. Ja osobiscie uwazam ,ze byl bardzo dobry, a Penelope Cruz jako Maria Elena byla zabojcza. Az chcialo mi sie kogos niezle pieprznac w twarz, po tym filmie :D.
Wedlug mnie byl to koniec kryzysu Allena, ktory jakby to delikatnie ujac, trwal przez kilka ostatnich lat.