Co z tego, gdy film jest łopatologiczny, pozbawiony finezji i zwyczajnie męczący?
Narrator opowiada postacie, zupełnie odbierając widzowi pole do interpretacji. Oczywiście w pewnym momencie pada słowo ''neurotyk'', które jest chyba 'fetyszem' wypalającego się Woody Allena. Najsłabszy, znany mi jego film.
Szkoda Penelopy i Javiera Bardema.