patrzace z ciekawej perspektywy na sprawy damsko-meskie, ani chwili nudy, calosc oglada sie z zapartym tchem - no moze poza Scarlett, ale mozliwe ze to moje prywatne uprzedzenie, solidna 8
głębokie kino socjologiczne... matko boska. obejrzyj sobie kena loacha, czy mike leigh'a, to się dowiesz co to znaczy kino socjologiczne.
chyba oglądaliśmy inne filmy...
z zapartym tchem? głębokie kino socjologiczne? Rozumiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale polecam obejrzenie innych pozycji, a później mówić co jest świetne.
Może i mocna 8, ale trzeba powiedzieć jasno, że film był dziwny i nie dla każdego. Czasem trudny w odbiorze. Do krótkiej recenzji zapraszam tuaj: http://www.hitosfera.pl/node/28
przeczytałem jedynie pierwszy akapit twojej recenzji. odniosę się do niego:
"Większość ludzi po prostu go nie rozumie..."
Myślę, że jeśli już to można tu mówić o nieprzyswajaniu poczucia humoru, a nie o niezrozumiałości.
"Biorąc pod uwagę, że najnowsza produkcja stylistycznie nie odbiega od wcześniejszych dzieł tego wybitnego reżysera, scenarzysty i aktora zarazem, polecić ją można jedynie fanom tego typu kina."
Niestety, odbiega fabularnie i stylistycznie. Uwierz jestem wielkim fanem Allena, wręcz kocham jego filmy z lat 70-tych, ale od końca lat 90-tych Allen niestety nie zrobił ani jednego filmu, który byłby choć porównywalny ze swoimi starymi. Ktos tu na forum filmwebu napisał bardzo mądrze "cóż, johanson to nie Diane Keaton" (choć johanson bardzo lubie) i mozna to potraktować jako metaforę nowych filmów Allena. gdyby ten film zrobił debiutant to może bym go pochwalił, ale Allen? Aktorstwo jest po prostu zwykłe (nie wspomnę o P. Cruz która dwa razy lepiej zagrała w Elegii niż tutaj).
jeżeli ten film jest dla Ciebie trudny w odbiorze, to bardzo mnie to dziwi. nie widzę tu żadnej trudnościFilm jest w gruncie rzeczy banalną opowiastką, którą bardzo szybko się zapomina.