PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=405077}
7,0 200 tys. ocen
7,0 10 1 200470
6,5 69 krytyków
Vicky Cristina Barcelona
powrót do forum filmu Vicky Cristina Barcelona

Obejrzałam jakiś czas temu VCB i oceniłam na 6, ponieważ najgorszy nie był, ale nie rozumiem zachwytu nad nim. Mało śmieszny, raczej głupiutki film dla niewymagających panienek. I zastanawiam się, jak ten film wypada na tle pozostałych filmów Allena (chodzi mi o 4 kolejne jego filmy, które są rzekomo takie fajne i śmieszne). Czy warto tamte oglądać, jeśli ten film to była strata czasu? "Co nas kręci co nas podnieca" zaskoczy nas czymś lepszym? "O północy w Paryżu" albo "Zakochani w Rzymie" rzeczywiście zasługują na miano komedii czy raczej kolejnej "komedyjki" dla pań?

Nie śmiem obrażać płci pięknej, sama do niej należę, ale myślałam, że nazwisko Allen do czegoś zobowiązuje (fakt, że nigdy nie oglądałam jego filmów, więc mogłam się pomylić)

ocenił(a) film na 8
agula_131

"Zakochanych w Rzymie" jeszcze nie widzialam, ale jesli chodzi o reszte to: "O polnocy w Paryzu" > "VCB"> "Co nas kreci co nas podnieca". Dla mnie VCB to bardzo przyzwoity film, wiec nie wiem na ile moj gust bedzie dla Ciebie miarodajny.

agula_131

Widziałam niewiele filmów Allena, ale akurat te, o których piszesz owszem. "O północy w Paryżu" jest moim ulubionym ze względu na Paryż, bogatą galerię znanych postaci w nieco satyrycznym ujęciu i przystępny, niegłupi humor w niedużej dawce. Sprawy sercowe są tu mniej istotne niż klimat i kultura dawnego Paryża, pokazana dosyć schematycznie, ale pięknie. "Vicky, Cristina" i "Co nas kręci" już nie przypadły mi do gustu, chociaż ciekawie pokazują relacje międzyludzkie. "Zakochanych w Rzymie" nie polecam. Ostatni film nie jest ani zabawny, ani ciekawy. Jego jedynym atutem jest obecność samego Allena, Penelope Cruz, Begniniego, Baldwina. Poszczególne historie były dla mnie tak niezajmujące, że nawet dodatek dość absurdalnego, ale niekoniecznie głupiego humoru ich nie uratował.

Te filmy to nie są pełnokrwiste komedie, na których wyje się ze śmiechu. Ich podstawowym celem jest właśnie pokazywanie, jak różni ludzie radzą sobie w związkach. Czasami samo z siebie wywołuje to zabawne wypadki, a czasami Allen dodaje od siebie szczyptę zwariowanego żartu (jak śpiewak operowy pod prysznicem). W VCB, "Co nas kręci..." i "Zakochanych..." chodzi głównie o te związki. Allenowskiego humoru chyba więcej można znaleźć w starszych filmach (osobiście polecam "Annie Hall" i "Zelig"). No i jeszcze dodam, że faktycznie tematyka tych nowszych filmów rzeczywiście może trafiać bardziej do pań niż panów, bo np. te dwa starsze filmy są bardziej uniwersalne.

agula_131

Ja pochłonęłam wszystkie filmy w reżyserii Allena. Bez wątpienia to jeden z moich ulubionych filmowców amerykańskich (a gustuje w kinie europejskim)
ale postaram się odpowiedzieć na postawione pytanie jak najbardziej obiektywnie.

CO NAS KRĘCI CO NAS PODNIECA - niektórzy twierdzą, że to powrót do świetnego Allena ale chyba do końca tak nie jest. Owszem jeśli lubisz się śmiać
z ludzi z klasy średniej, z niedouczonych mieszkańców małych miasteczek, lubisz ironię i sarkazm to ten film na pewno Ci się spodoba. Mnie brakuje
w nim równowagi między ironicznym i złośliwym Allenem a przyjemną i ciepłą pointą jak np. w "Życie i cała reszta" czy "Koniec z Hollywood".
W końcu słuchanie przez 1.5 godziny sfrustrowanego tetryka sprawia odczucie spędzenia całego dnia na oddziale geriatrycznym.
Po seansie nie odczuje się raczej przyjemności z obcowania z kinem mistrza, a ulgę, że główny bohater "stulił gębę".

O PÓŁNOCY W PARYŻU - to bardzo dobra komedia, choć nie ma raczej w niej zbyt dużo romantyzmu (na szczęście). Allen tworzy wspaniały portret paryskiej bohemy,
ucieka od standardowych skojarzeń ze stolicą Francji jakie znamy z tysięcy filmów i wychodzi na tym zdecydowanie na plus. Każdego kogo interesuje historia Paryża
jako "przytułku" artystów ten film oczaruje. Ogląda się go przyjemnie i pozostaje z człowiekiem na długo. Owen Wilson choć nie należy do wybitnych aktorów wyjątkowo
dobrze wypada w roli neurotyka pozbawionego siły przebicia.

ZAKOCHANI W RZYMIE - każdemu odradzam spotkania z tym filmem. Jest tak samo "dobry" jak "Poznasz przystojnego bruneta". O ile wątek z Penelope Cruz (zainspirowany
"Białym szejkiem" Felliniego) jest bez zarzutów o tyle pozostałe wątki są już opatrzone i wielokrotnie opowiedziane w innych filmach. Do tego ciągłe lokowanie produktów,
wytarte frazesy i stereotypy - to nie jest coś na co czekałam. Jako rekomendację mogę podać fakt, że w kinie śmiech usłyszałam może dwa razy w przeciągu niemal dwóch godzin.

Jeżeli chcesz zobaczyć naprawdę świetne komedie Allena musisz cofnąć się w czasie. Ja szczególnie polecam :

1. Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać
2. Śpioch
3. Miłość i śmierć
4. Annie Hall
5. Zbrodnie i wykroczenia
6. Tajemnica morderstwa na Manhattanie

A co do "Vicky Cristina Barcelona" to myślę, że slogan reklamowy "Woody Allen w świecie Pedro Almodóvara" bardziej zaszkodził temu filmowi niż pomógł.
W końcu Almodóvar to pasja, namiętność, szaleństwo i niekonwencjonalne poczucie humoru. Allen nie zbliżył się nawet o kilometr do hiszpańskiego mistrza.
Film oceniam jednak jako bardzo udany w stylistyce/ gatunku romansu. Allen świetnie oddał uczucie hiszpańskiego lata i sjesty, które kuszą i odurzają - nawet
chłodnych i powściągliwych Amerykanów przyprawiają o zawrót głowy. A rola Penelope jako niezrównoważonej Marii Eleny to prawdziwy majstersztyk.