Chętnie bym zobaczył jakiś polski film fantasy, ale w miarę dobry. Ale to się nigdy nie ziści. W dzisiejszych czasach wielkie produkcje krajów o małym przemyśle filmowym nie zdobywają widzów. "Volkodav" to przynajmniej mógł liczyć na dystrybucję w tych krajach poradzieckich. A my nie mamy nikogo, kto by chciał oglądać nasze filmy... Nawet jak są dobre.
W końcu kto by nie marzył o dobrym polskim filmie z tego gatunku? Takim, co by zakończył przekonanie, jakie powstało po "Wiedźminie". Że nie umiemy robić dobrych filmów...
Polska robi tylko kiepskie komedie romantyczne. Dalej się nie zapuszczają, bo zwyczajnie nie potrafią. Chciałabym, żeby kiedyś zrobili dobry film fantasy i udowodnili mi, że się mylę. Jest tylko jeden film który uważam za udany....mianowicie "Kołysanka". Jedyny ojczysty film jaki zobaczyłam, inne wyłączałam po 10 minutach.
U nas nie potrafią już robić arcydzieł filmowych. Ci reżyserzy co zdobywali nominacje do Oscara, już odchodzą powoli... Niestety. Co gorsza nie maja godnych siebie następców. W dodatku u nas nie opłaca się robić wysokobudżetowych produkcji, bo ledwo starcza na zwrot kosztów. Tym bardziej, że rynek zbytu na polskie filmy jest ograniczony do terenów między Odrą a Bugiem. Rosyjskie produkcje to jeszcze mogą liczyć na rynek dawnego ZSRR. My nie mamy nic!