Wątpliwości mogą mi sprawiać cierpienie, ale pozwalają nawiązać więź. Pewność daje komfort, ale może sprawić, że stanę się okrutny. W czym bardziej wyraża się kondycja ludzka?
Długo i niecierpliwie czekałem na ten film - nic więc dziwnego, że poszedłem go zobaczyć na pierwszym seansie w dniu premiery. Moje oczekiwania były naprawdę wysokie i oglądałem go bez taryfy ulgowej. Na szczęście nie zawiodłem się. Już dawno nie dałem się pochłonąć przez ekran kinowy tak intensywnie. Na pewno wielka w tym była zasługa aktorów: Meryl, Phillip i Viola sprawili, że chodziły mi ciarki po plecach (choć Meryl miała jeden fałszywy ton - w scenie finalnej mogła zagrać nieco subtelniej). Emocjonalnie zaangażowała mnie też opowiadana historia - niejednoznaczna, pełna niuansów i sprzeczności. Może czasem niepotrzebnie pewne kwestie były tłumaczone wprost w dialogach, ale to zapewne ustępstwo dla mniej wrażliwych i mniej pojętnych widzów - uważam, że zupełnie niepotrzebne. Na pewno też na taki mój odbiór wpłynęły zdjęcia, muzyka, scenografia, które nadawały odpowiedni nastrój i autentyczność obrazowi.
Tyle wrażeń na gorąco. Już czuję, że ten film pozostanie ze mną na długo i na pewno kiedyś jeszcze do niego wrócę. Dla mnie po prostu mistrzostwo.
PS. Nie ukrywam, że chciałbym, aby Streep wygrała tą rolą Oscara - trzymam za nią kciuki. Polecam znakomity wywiad z nią z Gazety Wyborczej - mówi tam też trochę na ten temat: http://wyborcza.pl/1,75475,6298011,Meryl_Streep__Wszystko_to__czego_nie_znosimy_ w_kobietach.html