Parę scenariuszowych mielizn by się znalazło. Oto cel ataku niby mieszka w superstrzeżonej rezydencji . . . ale wystarczy się zaczaić na zewnątrz w odpowiednim miejscu i można go swobodnie podglądać. Oto pojazd ląduje w zimnej wodzie zaś wypłynięcie na powierzchnię grozi śmiercią, ale - cóż za przypadek - w pojeździe są butle z tlenem.
PS W materiałach dodatkowych do polskiego filmu "Vinci" Juliusz Machulski tłumaczył się, że to on sam wymyślił wybuchowe wyrwanie kawałka jezdni w celu "spuszczenia" auta w dół. Bo podobno dopiero po premierze "Vinci" obejrzał 'The Italian Job'. Może to i prawda?