Żeby nie było od razu napiszę że film momentami faktycznie ociera się o geniusz. Ma sprawnie napisany scenariusz, jednak nic specjalnie mądrego z niego nie wynika, dobre aktorstwo - Tim Roth zagrał tu chyba swoją życiową rolę. Trzeba też przyznać że Tarantino jak na debiutanta wypadł aż za dobrze. Jednak film ma kilka niedoróbek montażowych czy narracyjnych. Nie należy też do najoryginalniejszych ponieważ Tarantino zapożyczył mnóstwo tekstów czy nawet całą intrygę z innych filmów klasy B. Ale udało mu się jakoś to wszystko w swoim stylu pozbierać do kupy. Wracając do tytułu film ten nie jest dla wszystkich. Jest brutalny, krew jest obecna prawie w co drugiej scenie, chwilami nawet sadystyczny. Bohaterowie nie nalezą do najsympatyczniejszych, z ich ust pada mnóstwo wulgaryzmów(prawie w każdym zdaniu) Jak już wyżej napisałem film nie ma jakiegoś mądrego przesłania, nic z tego za bardzo nie wynika. Nie ma w tym filmie też emocji, magii otrzymujemy za to surowe, mocne i suche kino sensacyjne. Nie posiada też jednego głównego bohatera, więc nie ma za bardzo z kim się utożsamiać.
Nie wiem, może nie zrozumiałem go tak jak trzeba, ale na prawdę to co zobaczyłem raczej nie przypadło mi do gustu. To specyficzny film w stylu "Pulp Fiction" wiec osoby którym podobał się tamten film polubią tez i ten ale osoby które lubią sensacyjne bardziej w hollywoodzkim stylu np. "Gorączka" czy "Ścigany" wątpię aby im się "Wściekłe psy" spodobało.
Oceniam go na 6/10.