Film chyba nawet lepszy od Pulp Fiction. Jak zawsze u Tarantino bezbłędne dialogi, świetna obsada, dużo krwi i rewelacyjna muzyka:) To prawdziwy aktorski pokaz, zwłaszcza Harveya Keitela, Steva Buscemi, Tima Rotha, no i oczywiście samego Quentina - Mr Brown nie należał wprawdzie do pierwszoplanowych postaci filmu, bo dość idiotyczna śmierć szybko wyeliminowała go z akcji, ale za to miał okazję wygłosić najzabawniejszy monolog w historii kina - no bo o czym tak naprawdę jest piosenka Madonny "Like a virgin"?:)