Miałem to szczęście, że oba te filmy mogłem obejrzeć jeden po drugim. Tu chciałbym orzec co sądzę o obydwu.
Scarface- absolutnie film legenda. Znakomita kreacja Pacino, genialna scena finałowa, słynne "say hello to my little friend". Mógłbym tak długo wymieniać. Film absolutnie kultowy, jakby na niego nie spojrzeć to z każdej strony jest świetny.
Wściekłe Psy- Już po pierwszym dialogu szczęka mi opadła. Prawdziwy majstersztyk, a wywód Mrs. Pinka, o napiwkach naprawdę mocny. Genialne połączenie brutalności, i świetnych dialogów. Wielu pisze, że film jest przewidywalny, ale ja do końca nie wiedziałem kto jest wtyczką.
Naprawdę klasyk.
I mój głos może pójść tylko w jedną stronę, więc głosuje na film Quentina.
Dlaczego:
- dialogi, dialogi, dialogi!
- klimat, klimat, klimat!
- scena torturowania gliniarza!
- Steve Buscemi!
To wszystko składa się na to, że "Wściekłe Psy" wygrywają, ale tylko o milimetr, bo Scarface również genialny.
Sądze że trudno oceniać te 2 filmy, no ale spróbujmy. Po pierwsze to jestem wielkim fanem tarantino i to dla mnie dość trudne, pisze się Mr. Pink.
De Palma:
- niezapomniana kraecja Pacino
- scenariusz
- muzyka
- scena zabicia Lopeza
- scena końcowa
- pierwsze zadanie (odbiór kokainy)