Może nie jest to jakieś arcydzieło, ale film całkiem przyjemny. Odniosłem jednak wrażenie, że wszystko dzieje się i kończy zbyt szybko. Przede wszystkim ciekawy wątek związku Cartera i Sarah powinien być bardziej rozwinięty i to kosztem raczej nudnych rozterek nastoletniej Lucy.
Meg Ryan w roli matki i żony naprawdę świetna i niezwykle urocza(choć niestety nie zdążyła rozwinąć aktorskich skrzydeł), Adam Brody też całkiem niezły, choć momentami trochę sztuczny. Jedynie Kristen Stewart zupełnie nie przypadła mi do gustu - dziewczę mizernie próbuje budować dramatyczną, zbuntowaną, pełną rozterek postać, ale zupełnie jej to nie wychodzi. Może po prostu brakuje jej jeszcze warsztatu.
Ogólnie na plus.
Mi również spodobał się ten film ;)
Co do Kristen... Byłam lekko zawiedziona... Film wywarłby na mnie znacznie większe wrażenie gdyby właśnie na jej miejsce "wstawić" kogoś innego. Po prostu pomyłka...
Postać Cartera wprost mnie urzekła ;) Muszę jeszcze raz obejrzeć film, może tym razem z tłumaczeniem na polski.
Obraz mężczyzny ze łzami w oczach to dla mnie zupełnie coś nowego. Nie widziałam jeszcze takich sytuacji na żadnym filmie i innym może się to wydać dziwne, ale ja odniosłam takie, a nie inne wrażenie.