W Hongkongu jest już jutro

Already Tomorrow in Hong Kong
2015
6,2 1,8 tys. ocen
6,2 10 1 1803
W Hongkongu jest już jutro
powrót do forum filmu W Hongkongu jest już jutro

ósemeczka

ocenił(a) film na 8

Jak dla mnie bardzo dobry film, choć mogę nie być bezstronny z uwagi na to, że jak bohater tego filmu tak i ja jestem osobą z azjatyckim fetyszem. O ile tam można to nazwać. Bo nie mówię o preferencjach seksualnych a o tym ze ten kontynent mnie nieziemsko fascynuje. Nie bez powodu gdyż jakiś czas temu przez kilka miesięcy byłem pacjentem studentki z Tajwanu która kształciła się w naszym kraju. Na tyle mnie zafascynowała ( nie zauroczyła), że Azja sama w sobie stalą się mym życiowym priorytetem i spełnieniem najskrytszych marzeń. Ich jezyk, kultura, potrawy ludność i cała reszta mnie tak fascynuje, że gdy tylko o tym pomyślę z miejsca pojawiają się tzw. motylki w brzuchu. Ale wracając do tematu filmu. Najbardziej spodobała mi się ich rozmowa w autobusie miejskim i słowa które na zawsze pozostaną mi w pamięci czyli w życiu ważne jest to by spotkać ludzi, którzy wiedzą o czym mówisz. A takich jest bardzo mało. Spotkać ich to niczym wygrana na loterii.

Ogólnie cały film odebrałem bardzo pozytywnie. Z jednym wyjątkiem zirytował mnie jedynie przejaw tzw. ku***twa. Jeśli ktoś decyduje się na związek partnerski to nie szlaja się po nocach z innymi przypadkowymi osobami. To ze ta jego narzeczona go nie rozumiała wcale nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Jeśli nie czuję się szczęśliwy w zwiazku w dodatku odnoszę wrażenie że druga osoba mnie nie rozumie to zrywam taką znajomość. Chyba ze ktoś jest z kimś tylko dla seksu i żeby nie być samemu ale to już jest niedopuszczalne istna patologia jak dla mnie. Dlatego uważam że lepiej mieć w życiu przyjaciółkę ale nie wiązać się z nią formalnie. Idziesz przez życie z kimś z kim czas upływa nie wiadomo kiedy. Tak jak bratnia dusza. Rozmowy się nie kończą. Nie będąc od kogoś zależnym, nie oczekując seksu i innych dziwactw może z czegoś takiego zrobić się fajna relacja. końcówka filmu tez na plus z cyklu it's up to you...

ocenił(a) film na 7
johnny89

Do połowy film świetny, z chemią bohaterów, natomiast ponowne spotkanie to potężna wada scenariusza. Z głównego bohatera zrobił się w międzyczasie dupek. Pracuje po 8-10 godzin dziennie jak wcześniej, ale nad czym? Książkę napisałby przez ten rok już kilka razy, poza tym w Hongkongu nie ma miejsca na spełnianie marzeń i samorealizację, nawet jakby żył z oszczędności, to i tak najdalej po kilku miesiącach by stamtąd zwiał w tańsze miejsce. Rozumiem, gdyby rzucił pracę w korpo i został np. kucharzem mieszkającym gdzieś nad knajpą w małym pokoiku i tam pisałby swoją książkę po godzinach. Wtedy byłby kimś innym, ale nadal byłby kimś z charakterem i stanowił mimo wszystko ciekawą propozycję dla tej dziewczyny.
A tak? Żył z oszczędności? Raczej mało prawdopodobne, a na pewno bez przyszłości. Udawana praca nad pisaniem książki to - właśnie wada scenariusza, mogli wymyślić coś ciekawszego. Chinki są charakterne i pragmatyczne - takim zdezelowanym pseudopisarzem żyjącym z oszczędności na pewno nie byłaby zainteresowana. Obstawiam zresztą, że główny bohater jest utrzymankiem Samanty, a sama Samanta jest chyba córką wyższego menadżera w tym banku. Innymi słowy śmierdzi mi na kilometr, że Josh jest utrzymankiem Samanty i o słabym charakterze. W pierwszej części filmu był to super gość i pasował do Ruby, w drugiej Ruby nie powinna być nim zainteresowana. Tę tezę potwierdza fakt, że pomiędzy postaciami w pierwszej połowie filmu była ostra chemia, a druga połowa filmu jest słabo grana przez aktorów, a co dziwne są oni prywatnie parą.
Innymi słowy film ze zmarnowanym potencjałem. Ale i tak obejrzałem bez przewijania.

ocenił(a) film na 7
Beno_63

Zapomniałem dopisać - może to nie była w ogóle komedia romantyczna, tylko sponsorowana reklama Hongkongu? Wtedy OK. Słaby scenariusz pretekstem do całkiem dobrej reklamy. :)