W Hongkongu jest już jutro

Already Tomorrow in Hong Kong
2015
6,2 1,8 tys. ocen
6,2 10 1 1803
W Hongkongu jest już jutro
powrót do forum filmu W Hongkongu jest już jutro

Wiele wątków podobnych do "Before We Go" Evansa, które powstało rok wcześniej

ocenił(a) film na 7
elusiak89

Jednak upieram się, że tu mamy do czynienia z lepszym filmem.

laxman

Lepszym niż większość czy lepszym niż Before We Go? :)

ocenił(a) film na 7
elusiak89

Wybacz, mój post nic nie wniósł do tematu, powinienem był go od razu rozwinąć:)

Chodziło mi oczywiście o to, że jest lepszy niż ,,Before we go". Oba te filmy obejrzałem niedawno i nasunęła mi się pewna myśl. Otóż myślę, że można mówić o pewnym podgatunku romansów/ komedii romantycznych, które nazywam sobie romansami ,,przechodzonymi" i ,,przegadanymi". Absolutną klasyką jest oczywiście trylogia ,,Przed wschodem słońca", którą Ci polecam, jeśli nie widziałaś. ,,Hongkong" i ,,Before.." idealnie wpisują się w tę konwencję. Oprócz nich można by wskazać jeszcze kilka, na myśl przychodzi mi w pewnym sensie ,,Odważ się zdobyć faceta".

I tak się zastanawiam... wydaje mi się, że czasami twórcy wybierają tę konwencję, żeby film - powiedzmy - ,,uszlachetnić". Tzn: nie chcemy robić kolejnej typowego romansu, stąd nasz film wyróżnia się spokojem, powolną narracją, błyskotliwymi dialogami, lepszym scenariuszem. I w sumie to działa, bo oba te filmy zobaczyłem z przyjemnością. Ale...

,,Before..." wydaje mi sie właśnie filmem wyrachowanym, gdzie popularny aktor (Ch. Evans) chciał zrobić ambitny romans. Oceniłem go na 5, a więc nie najgorzej, niemniej oglądając go miałem wrażenie pójścia po łatwiźnie. Brakuje tam nieco konkretu i zwyczajności, mamy romantycznego muzyka, bogatą i niezależną kobietę, dużo zbiegów okoliczności... tak jakby nie wiedzieli, czy chcą zrobić romans prawdopodobny czy zwykły melodramat. Zdecydowanie zabrakło emocji i szczerości, zaś sceny z telefonami do samych siebie wydały mi się wręcz zżynką z ,,Przed wchodem słońca".

Z kolei ,,Hongkong" (7/10) ma w sobie więcej zwyczajnych emocji i codzienności. Samo zawiązanie akcji - pomoc zagubionej dziewczynie - jest bardzo naturalne. Poza tym nie chcieli na siłę zrobić filmu, który dzieje się jednej nocy, za to też plus. Można się oczywiscie czepiać mało prawdopodobnego, przypadkowego kolejnego spotkania, ale przymknąłem na to oko:). Niemniej przyjemnie oglądało się ich powtórne spotkanie ze względu na zmiany, jakie zaszły w ich życiu.
No i w tym filmie żyje miasto, jest w zasadzie ważnym bohaterem, nie tylko scenografią. Uroczy był posiłek w zwykłej knajpce przy drodze. Albo wróżbici itp. No i sam finał - mnie przypadł do gustu, choc chyba wiemy, jak się skończyła historia:) W porównaniu z ,,Before..." ten film ma więcej luzu, lepiej dawkuje emocje i jest bezpretensjonalny.

Słowem, lubię takie kino. ,,Before..." też, choć nieco mniej.

laxman

Wow, rozpisałeś się, bardzo ciekawie zresztą :) Z „Przed Wschodem Słońca” masz rację, uwielbiam całą trylogię!
I też nazywam tego typu filmy właśnie przegadanymi :) Ale mimo wszystko bardzo lubię ten gatunek, dlatego zarówno „Before we go” jak i „Hongkong” mi się podobały.

W sumie to masz rację - w „Before…” dużo jest zbiegów okoliczności, nie pomyślałam wcześniej też o tym, że właściwie bardziej „realistyczny” i bezpretensjonalny jest "Hongkong" – taka historia mogła wydarzyć się naprawdę; no może poza ponownym przypadkowym spotkaniem się rok po fakcie :)

Za to jak zobaczyłam scenę z wróżbitą od razu pomyślałam „no taki wątek był też w „Before…”! i wtedy sprawdziłam który film powstał pierwszy :) Ale w sumie te filmy nie są jakoś strasznie podobne, poza tym że są w tej samej konwencji.

PS Swoim postem przypomniałeś mi o tym, że miałam obejrzeć „Man Up” :)

ocenił(a) film na 7
elusiak89

No to widzę jesteś ambasadorką kina ,,gadanego":)

Tak po prawdzie ,,Trylogia słońca" nie jest szczególnie popularna. Pierwsza część (1995) przeszła jakoś bez echa w porównaniu do komercyjnych hitów-romansów, jak ,,Pretty Woman" czy też brytyjskich komedii (,,Cztery wesela..."). A może po prostu taki typ filmu, przechodzonego i przegadanego nie ma szans na powszechny sukces, bo jednak wymaga czegoś więcej od widza?

Trudno odpowiedzieć. Po prostu jak tam cieszę się, że taka trylogia powstała, chyba ten sentyment będzie trwał. Najlepiej oceniam ,,Przed wschodem", do dziś podtrzymuję pełne 10/10.

Jeszcze chciałem dodać, że po ,,Hongkongu" chyba zacznę wymagać więcej od tego typu kina. Nie zadowolę się zwykłym spacerem i paroma błyskotliwymi dialogami:). Owszem film mi się podobał, zwłaszcza w porównaniu do ,,Before we go", lecz przydałoby się rozszerzyć, odświeżyć formułę. A może wymagam zbyt wiele, bo żaden już film nie przebije ,,Trylogii..."? Ciężko powiedzieć.

,,Man Up" jest dobrym filmem. Zaznaczyć jednak trzeba, że tam mamy więcej komercji, łatwych schematów, co pewnie wynika też z zatrudnienia gwiazd. To w sumie nie zarzut, po prostu film skręca w kierunku, który mi nie do końca odpowiadał, lecz całości dałem 7 - jak na komedie romantyczne to sporo!

laxman

Wybacz że odpisuję z lekkim opóźnieniem;
Wydaje mi się że trylogia jest znana w wąskim, ale doborowym gronie ludzi którzy lubią takie klimaty :) Ja też najbardziej lubię "Przed Wschodem". I też czekam na jakiś nowy film w tej konwencji, chociaż ciężko będzie stworzyć coś lepszego... ale nóż widelec, może coś się pojawi :)

Man Up mi się średnio podobało, irytował mnie postać grana przez Simona Pegga... albo może miałam zły dzień... albo zbyt wysokie wymagania co do filmu :)

Może znasz jeszcze jakieś filmy z gatunku?

Pozdrawiam, Ela

ocenił(a) film na 7
elusiak89

Hm... trudno z chodzonych i gadanych coś jeszcze polecić, niemniej spróbujmy. Wypiszę te, które z ostatnich lat jakoś się ,,łapią" do klimatu i je polecam tak ogólnie:

- ,,Zeszłej nocy"
- ,,500 dni miłości"
- ,,Once" - och, jest sentyment!
- ,,6 years" - skromny, mało popularny, mnie ujął.
- ,,W Kopenhadze"
- ,,Słowo na M"
- ,,Do szaleństwa"
- ,,Cudowne tu i teraz"

Niewielka lista, pewnie kontrowersyjna, bo gatunek ma obecnie niezbyt dobrą prasę i trudno o - nazwijmy to - klasyki. Oczywiście polecam również kino W. Allena, jeśli nie miałaś przyjemności:)

laxman

Dzięki!
Allena widziałam już większość; a z tych, które wymieniłeś zostały mi "W Kopenhadze" i "6 Years".

Ja mogę polecić "The Fall" - co prawda nie jest to ściśle "przegadany" film, ale bardzo klimatyczny i mało znany :)

ocenił(a) film na 7
elusiak89

Chodzi Ci o ,,Magię uczuć"?

laxman

Tak :) btw, serial The Fall tez jest dobry, ale w kompletnie innym stylu.

ocenił(a) film na 7
elusiak89

Hej, tutaj kolega niżej się podłączył, jeśli nie zauważyłaś, to podrzucił kilka tytułów. Szczególnie polecam ,,Spring" - to naprawdę intrygujące kino, jeśli nie masz nic przeciwko mixu romansu z science fiction, to śmiało!

laxman

Dzięki! Nie zauważyłam, teraz na pewno zrobię podejście do każdego, szczególnie Spring skoro polecasz :)

@lauragenberg - Forget Me Not obejrzałam, jest świetny :)

laxman

Dodam do tej listy "Forget Me Not" - mało znany, subtelny, kameralny, fantastyczny

ocenił(a) film na 7
laura_stangenberg

Faktycznie, miałem go w tyłu głowy, dzięki za info!

użytkownik usunięty
laxman

Czy ja wiem, czy mało prawdopodobnego spotkania ?
Nie takie historie przytrafiały się ludziom w życiu :)

ocenił(a) film na 7

No.... jasne, nie mówimy tu o jakimś przesadnym nieprawdopodobieństwie, które zniszczyło cały film. Jednak np. wolałbym, aby okazało sie, że koleś wypatrzył gdzieś bohaterke, przyczaił się, pośledził i w ten sposób ,,pomógł" przeznaczeniu:)

ocenił(a) film na 8
laxman

Być może, ale to była by sztampa. Samo określenie "pomóc" przeznaczeniu jest wyprane z magii.

laxman

Trylogia "Przed...", "Między słowami" czy "Pocałunek o północy" to dla mnie klasyki gatunku. Mam zresztą wielką słabość do "przechodzonych romansów", a - co mnie bardzo cieszy - w ostatnich latach pojawiło się kilka tytułów, które nie tylko świetnie wpisały się w gatunek, ale też miały pewną nutę oryginalności. Bo akurat "Before We Go" i "W Hongkongu jest już jutro" - choć oba mi się podobały - oryginalnością nie grzeszą.

"Kometa" http://www.filmweb.pl/film/Kometa-2014-691060 - wyróżnia się głównie narracją, jest ciekawie nakręcony, ma bardzo dobry scenariusz i świetną Rossum w roli głównej.

"Song One" http://www.filmweb.pl/film/Si%C5%82a+muzyki-2014-681930 - duchowy spadkobierca "Once" Carneya.

"W Kopenhadze" http://www.filmweb.pl/film/W+Kopenhadze-2014-674736 - wspomniane już wcześniej w tym temacie, przez pewien twist fabularny robi się dość niestandardowy.

"Victoria" http://www.filmweb.pl/film/Victoria-2015-734407 - może dość kontrowersyjnie wrzucam go do tego zbioru, bo dynamiką na pewno odbiega od raczej spokojnych wcześniej wymienionych tytułów, ale oglądając film Schippera naprawdę miałem wrażenie, że to takie "Przed wschodem słońca" naszych czasów, z klubami i dragami zamiast wiedeńskich herbaciarni ;) Tak czy siak warto zobaczyć, bo to ścisła czołówka najlepszych filmów zeszłego roku.

"Spring" http://www.filmweb.pl/film/Spring-2014-707938 - tu oryginalna jest otoczka horroru i sci-fi, choć efekt jest dość przeciętny.

Dużo tego nie ma, ale może dzięki temu nie mam przesytu gdy trafię na kolejny tytuł utrzymany w tej konwencji. Jak Wam się przypomną jakieś tytuły to piszcie, chętnie obejrzę :)

Mikez

Zapomniałem o znakomitym, hiszpańskim "Sztokholmie" http://www.filmweb.pl/film/Sztokholm-2013-629299 Jeśli nie przeczyta się opisu i nie obejrzy zwiastuna, można się naprawdę zaskoczyć kierunkiem, w którym wędruje fabuła :)

ocenił(a) film na 7
Mikez

Dzięki za propozycje

Co do ,,Victorii" - imponujący wniosek! Uważam ten film za znakomity, ale nie pomyślałem o nim w kontekście romansu chodzonego. Tymczasem, po namyśle, to rzeczywiście jest coś z Linklatera w tym pulsującym, transowym, świetnie zrealizowanym filmie. ,,Viki" ma w sobie dużo szczerości i na pewno wyraża pewną prawdę o współczesności.

Może następny krok to będzie coś w stylu ,,Victorii", skupione na dwójce postaci i transowej fazie, lecz bez wątku kryminalnego? Powiedzmy: jedna noc, kamera blisko zakochanych, trochę używek, intensywnie lecz z romantyzmem:) To mogłoby wypalić.

,,Spring" z kolei uwielbiam. Pochłonął mnie doszczętnie, właśnie ze względu na pozytywna nudę, słoneczną Italię, trochę niepokoju i piękną, współczesną interpretację motywu wiecznej miłości.

laxman

Mogę dorzucić kolejny tytuł do zbioru - "Blue Jay" z Markiem Duplassem i Sarah Paulson http://www.metacritic.com/movie/blue-jay Na Filmwebie go nie ma, jest za to na Netfliksie. Polecam.

ocenił(a) film na 8
laxman

"Brakuje tam nieco konkretu i zwyczajności, mamy romantycznego muzyka, bogatą i niezależną kobietę, dużo zbiegów okoliczności... tak jakby nie wiedzieli, czy chcą zrobić romans prawdopodobny czy zwykły melodramat."

Takie zbiegi okoliczności przytrafiają się ludziom i właśnie to jest w życiu piękne. Film znakomicie obrazuje wahanie obu stron, które chcą być wierne, ale jednocześnie czują że los pokazuje im alternatywę i prowadzi je ku sobie.

Film przebija wymienione przez Was tytuły, właśnie z powodu tego ulotnego napięcia i subtelności. Zasługuje co najmniej na 7/10.

laxman

do laxman: Napisales: "No i sam finał - mnie przypadł do gustu, choc chyba wiemy, jak się skończyła historia:)" - No wlasnie, jak myslisz - jak sie skonczyla? wysiedli, pojechali dalej?

ocenił(a) film na 7
kornelia_sara

Wracam myślami do tego filmu, i w sumie teraz już nie wiem!:)

Natomiast w ,,pierwotnej" opinii byłem zdania, że wszystko skończyło się Happy Endem. Ot tak, po prostu.

Dziś jednak, przy interpretacji cynicznej, powiedziałbym: bohaterowie uznali, że to nie ma sensu. Nie ma co niszczyć swojego ułożonego, jak gdyby zaplanowanego życia dla tej drugiej osoby, która nas co prawda zauroczyła, ale nie znamy jej tak dobrze. Może lepiej zostać z tą połówką, która jest już ,,nasza", zwyczajna, w teorii na całe życie?

Hongkong w tym filmie uwodzi, ale także niebezpiecznie kusi - skoro mamy tyle możliwości, tyle okazji, by poznać drugiego człowieka, to jak odnaleźć tego jedynego/tę jedyną? Jaki to ma sens, czy warto gonić za ,,idealną" miłoscią?

Tak więc jednak dziś, w rok po tym filmie, prezentuję bardziej wyrachowane spojrzenie. Cóż - życie w tę stronę zmierza, więc co mam poradzić? Tak bym to widział, nie wiem, jak Ty.

laxman

Ciekawa interpretacja :)

Ja rowniez uwazam, ze w taksowce sie rozstali. Jednak moja pierwsza mysl po tym, gdy film urwal sie tak nagle, brzmiala: "Oho! Tworcy zostawiaja sobie furtke do kolejnej czesci".

Wydaje mi sie to wielce prawdopodobne, ze ukaze sie kontynuacja filmu (albo prznajmniej byla ona w planach). Ona jest juz mezatka, albo moze nawet rozwodka, on natomiast odnosi sukcesy jako pisarz. Po kilku latach spotykaja sie znowu i.... czy mozemy liczyc na happy end? Tego nie wie nikt, ale ja mniej wiecej tak to widze.

ocenił(a) film na 8
laxman

Zdecydowanie lepszym.