Najgorsze co mogło się zdarzyć bohaterowi to stały związek z Alex.
Gdyby ktoś z forumowiczów mógł wybrać kim chciałby być-mężem Alex czy
Ryanem,chyba nie ma wątpliwości na kogo padłby wybór.Najlepiej wychodzi na tym Alex.Wydaje się też bardziej wyrachowana.Niby broni rodziny przed prawdą o Ryanie ale nie chce z niego rezygnować.Główny bohater przynajmniej nikogo nie krzywdzi.Film próbuje przemycić trochę morałów
o stadnym życiu ale w sumie obnaża smutną prawdę o instytucji małżeństwa.
Ja jestem samotny.Zmieniam partnerki średnio co osiem miesięcy.Spotykałem się z jedną mężatką.Najśmieszniejsze jest to że nie mogłem znieść kiedy obmawiała i śmiała się ze swojego męża.Miałem ochotę wszystko mu opowiedzieć o jego "oblubienicy"co to mu przysięgała na ślubnym kobiercu.
To mnie ostatecznie zraziło do stałych związków.Ludzie z natury siebie krzywdzą,nic tego nie zmieni.Wolę śmiać się z obcym niż płakać przez kogoś mi najbliższego.Wolę być Ryanem niż nieświadomym mężem Alex.
Świetny film.yo
Zaintrygowałeś mnie.Od ostatniego wpisu minęło już trochę czasu, może przekonałeś się do "stadnego życia"? Film bardzo dobry, jednak uważam, że Ryan nie stoi na wygranej pozycji i koniec historii jest dla niego porażką. Ludzką naturą jest "związek z ludźmi" i nawet bohater skuszony odpowiednią zachętą daje się chwilowo uwieść takiej propozycji. Samotność jako bezpieczna alternatywa do mnie nie przemawia.
Pozdrawiam