Może się film podobać z powodu akcji, ale sensu to nie ma za grosz. SWAT wysłany na rzeź, potem policjant wysłany do wroga, żeby go zastrzelili, główny bohater rozwala po drodze przeciwników, żeby w końcówce natrafić na głównego złola z przydupasem i zamiast zastrzelić ich obu, daje się walnąć w łeb. A na koniec w 1,5 sekundy ucieka z położonego na boku samochodu i odbiega przed wybuchem bomby, która miała wysadzić potężny budynek.