PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=640446}
6,1 43 tys. ocen
6,1 10 1 43332
5,6 45 krytyków
W imię...
powrót do forum filmu W imię...

Film, nie ukrywam, pozostawia po sobie wiele pytań... Jak to dobrze! :)
Pierwsze jakie mi się nasuwa to to tytułowe.
Z jednej strony Ksiądz Adam "obmywa stopy" Łukaszowi, jest "kuszony na pustyni" przez żonę Michała, zaś z drugiej sama postać Łukasza będąca wizerunkowo podobna do Chrystusa, ujmująca skromnością.
Szatan - postać Adriana, znakomicie wykreowana, z iście diabelskim obliczem Blondiego.
Podejrzewam, że można odczytać więcej biblijnych odniesień.
Kolejne pytanie jakie nasuwa się to czy film zakończył się happyendem - Wg mnie nie.
Czy scena gdzie Łukasz przybywa do Księdza Adama do nowej parafii to senna wizja czy prawdziwy epizod.
Zastanawia mnie też czy Michał spowiadając się u Księdza mówi mu coś więcej niż "Jezus Maria czy ja nigdy nie potrafię powiedzieć co chcę..."

*Jedyne co mnie drażniło (podkreślam, że nie jakoś bardzo) to, że M. Szumowska nie unikneła scen oczywistych i serialowo banalnych. Mówię tu np. o dwóch sytuacjach gdzie Michał nakrywa "zupełnym przypadkiem" Księdza z Łukaszem.

ocenił(a) film na 7
erbercik

Łał, nareszcie temat odnoszący się do fabuły i symboliki filmu, a nie ideologiczna rzeź. Pewnie dlatego wciąż się jeszcze nikt nie wypowiedział.
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o kwestię spowiedzi Michała, to nic więcej nie zostało powiedziane. Adam mógł przeczuwać, że to on był bezpośrednią przyczyną jego przeniesienia, dlatego z początku niecierpliwie pyta, czy ma spowiadać go "teraz", a koniec końców i tak odpuszcza mu grzechy. Na podobnej zasadzie jak w scenie poprzedzającej jego wyjazd, Michał z jakąś taką szczerością i prostotą bierze Adama w objęcie, ten dopiero po chwili odwzajemnia uścisk, tak jakby znów mu wybaczał. Generalnie ich relacja jest ciekawie ukazana w filmie, niezrozumienie i obawa ze strony Michała, przeplatająca się z podświadomym zaufaniem i sympatią.
Jeśli chodzi o scenę końcową, to mam wrażenie, że jednak jest to prawdziwy epizod, bo równie dobrze można by zastanawiać się nad tym, czy sam stosunek Adama ze Szczepanem (właśnie, tak na marginesie - Szczepan, nie Łukasz) ma miejsce. Gdy nastaje ranek Adam sam śpi na materacu, wokół leżą tylko jego dresy i buty do biegania, nie ma śladu po chłopaku. Mimo to wcześniej widzimy jak "Dynia" rozmawia z innymi robotnikami, a później świadkami jego wyjazdu jest matka i rodzeństwo. Więc myślę, że tak, podążył za Adamem nawet dalej, do seminarium. I przyznaję, dla mnie również nie jest to happy end.

ocenił(a) film na 7
Sidance

Pardon, co do imienia. Ja wczoraj ewidentnie oglądałam film, gdzie był Szczepan, na filmwebie również jest tak zapisany, ale w innych źródłach występuje Łukasz. Ktoś wie skąd te różnice?

ocenił(a) film na 6
Sidance

Komuś się najwyraźniej pomyliło - w filmie była mowa o SZCZEPANIE, który popełnił samobójstwo. Natomiast ks. Adam w scenie z polem kukurydzy krzyczał: "ŁUKASZ!". ;)

ocenił(a) film na 6
Sidance

Co do tego gdzie pojechał Łukasz: pytał robotników dokąd przenieśli księdza, nie zrobiłby tego wg. mnie, gdyby miał zamiar jechać do seminarium. Chyba że to błąd w filmie - generalnie trochę za dużo tych potknięć było.

ocenił(a) film na 9
lenka96

Dlaczego, by nie zrobił? Może pojechał najpierw do księdza Adama , a potem postanowił iść do seminarium?
Może pod wpływem ks Adama zdecydował się na seminarium, on mu ten pomysł podsunął?

ocenił(a) film na 4
erbercik

Moj problem z tym filmem polega na tym, ze po seansie nie potrafilam zadac jakichkolwiek pytan. A raczej nie interesowala mnie odpowiedz na nie. Autorka nawet nie pokusila sie o te odpowiedzi. Mialam wrazenie, ze pani Szumowska krecila obraz pod katem: ale ich zaszokuje, ale beda po tym gadac i sie pieklic... Moze jestem niesprawiedliwa, ale to jest wg mnie grzech glowny calej polskiej kinematografii.

Co do zakonczenia... W wymiarze ludzkim to jest w pewnym sensie happy end, ale w duchowym zdecydowanie nie.