Gwiazdą tego filmu był Billy Blanks, ale według mnie dużo lepiej wypadł Roddy Piper, który był wymieniony jako ten drugi w czołówce i napisach końcowych filmu.
Ot taki typowy film sensacyjny + kilka walk karate z Billy Blanksem i kilka walk przewalanych i lania po mordzie w wykonaniu wrestlera Roddy'ego Pipera. Bo fabuła bardzo drętwa. Niby siostra Billy'ego wplątała się w porachunki z mafią i trzeba ją ratować, mimo iż ona sama lgnęła do tej mafii. Naprawdę NIC CIEKAWEGO. Są dużo lepsze filmy sensacyjne. A Roddy Pipper dobrze zagrał jedynie w filmie "Oni żyją" Johna Carpentera.