„The Net” to film surowy i prosty w formie, a jednak złożony w przesłaniu. Nam Chul-woo to rybak, którego życiowy rytm zostaje brutalnie przerwany przez przypadek, który popycha go za granicę. To punkt wyjścia do filmu o dezorientacji, o tym jak propaganda, strach i procedury potrafią odczłowieczyć. Kim Ki-duk podchodzi do tematu bez efektownych zabiegów; interesuje go kondycja człowieka w zetknięciu z maszyną polityczną.
Ryoo Seung-bum wnosi do roli ogromny ładunek emocjonalny bez nadmiaru gestów. Jego Nam to postać z krwi i kości, której milczenie więcej mówi niż długie monologi. Sceny przesłuchań są trudne do oglądania, bo pokazują nie tylko fizyczny nacisk, ale też psychiczne manipulacje mające wymazać tożsamość. Reżyser zestawia to z ujęciami zwykłego życia prostota tej konfrontacji jest jednym z najmocniejszych atutów filmu.
Estetycznie film ma swoje momenty: zimne barwy, puste przestrzenie, realistyczne kadry. To kino zbudowane z detali, w którym cisza staje się instrumentem narracyjnym. Minusem jest nierównomierna narracja; momentami tempo rozkłada się zbyt mocno na pojedyncze epizody, przez co niektóre motywy pozostają tylko zasugerowane. Widząc finał, czuć ambicję autora, ale nie każdy widz dostrzeże pełne emocjonalne rozliczenie.
To film, który polecam widzom gotowym na powolne, refleksyjne kino. Dla szukających mocnej sensacji nie będzie to pozycja pierwszego wyboru, ale jako studium człowieka w politycznym impasie „The Net” działa przekonywująco.