ale warto sie pomęczyć i obejrzeć go dla Marty Klubowicz, bo figurę dziewczyna miała rewelacyjną - ścisła czołowka polska (a może tez i światowa); buzia tez niezła.
Film to nudnawy romans ( z krytyką prowincjonalnej mentalności w tle ) bez napięcia i dramaturgii, bo scenariusz pisała pani Łepkowska. Marta Klubowicz atrakcyjna, ale jej kreacja była mdła. Taka zimna ryba. Mimo, że ciało seksownej kobity, to seksu nie miała za grosz. Ona położyła ten średni film. Za to Kiersznowski jak zwykle świetny. Szkoda, że nie dostał ciekawszej roli.