Podoba mi się w filmie to, że prywatnego życia było w nim tyle, aby ją lepiej zrozumieć. To nie przyćmiło jej dokonań wspinaczkowych. Nie można tego zaś powiedzieć o filmie o Simonie Kossak, który widziałem dwa dni później. Tam odniosłem wrażenie, że pojechała do Białowieży bardziej dla miłosnych igraszek niż pracy. Rutkiewicz zaś pokazano bez wyidealizowania, ale z zachowaniem przyzwoitości.