Czwartek, dzień premiery, pełne kino - nie ma lepszego sposobu oglądania komedii. Niestety wyszła totalna klapa, poza jedną śmiejącą się w najmniej spodziewanych momentach panną nie działo się nic. Ludzie w kinie zamiast śmiać się wzdychali ciężko z zażenowaniem. Totalna porażka. Aż trudno uwierzyć, że można zrobić tak słaby film. Oprócz kilku naprawdę wulgarnych, ale śmiesznych tekstów nie ma w nim nic. Fabuła - płytka, głupia i dziurawa jak szwajcarski ser, humor - prostacko-rynsztokowy. Po chamsku przeniesione sceny z Pulp Fiction (dwóch gości od tyłu przed drzwiami) i Ćmy barowej (wypchnięcie samochodu na światłach). Porównywanie tego czegoś do filmów Tarantino to zbrodnia. Pazura jest świetnym aktorem, ale reżyserem żadnym. Scena końcowa z nim, odzianym w cieciowską kufaję jest doskonałym podsumowaniem. 2/10