Nie wiem czy jest to charakterystyczne dla wszystkich, czy tylko ja podległem temu zagadkowemu procesowi. Mowa o tym, że po zakończeniu seansu nie byłem ani o krok bliżej rozwiązania zagadki Dawidka. Co więcej "Weiser" całą swoją treścią wprowadza tylko dodatkowe znaki zapytania i wątpliwości, które wymykają się zdroworozsądkowemu wytłumaczeniu tej historii. Nie chcę nazwać tej opowieści mistyczną ale jednak jest w niej coś, czego nie można uchwycić w ramy racjonalizmu. Sam fakt naruszenia (a może zdominowania?)świadomości emocjonalnej dojrzałych ludzi wydarzeniami sprzed kilkudziesięciu lat zadziwia. Bo na przykład jak wielki strach każe umierającemu człowiekowi wypierać się zdrady sprzed wielu, wielu lat? Czy tak ma wyglądać pojednanie z Bogiem przed odejściem w wieczność? A jak mocne może być pragnienie znalezienia prawdy? Czy na ołtarzu poświęceń można złożyć dorobek całego swojego życia? Okazuje się, że dla niektórych tajemnica Dawida była tyle warta. I jeszcze jedna rzecz. Coś co mnie urzekło. Pięknie przedstawiony klimat przyjaźni z lat dzieciństwa. Taka atmosfera nie do powtórzenia już nigdy więcej. Na zakończenie powiem, że film nie wszystkim będzie się podobał. Dla mnie na 6, najwyżej 7 i byłbym bardziej pewny oceny gdybym czytał kniżkę.