PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=737733}

Wendeta

Brimstone
7,0 14 034
oceny
7,0 10 1 14034
4,0 9
ocen krytyków
Wendeta
powrót do forum filmu Wendeta

!!!

ocenił(a) film na 10

Wspanialy film. Madry, piekny i wstrzasajacy. Dlugi. I przez caly ten czas serce mi pekalo na przemiam z zalu, wzruszenia i zlosci. Swietna muzyka, przednie aktorstwo, niezle zdjecia... Dawno nie dalam najwyzszej oceny ale ten film na nia zasluguje. To prawda, ze gra na emocjach ale czyz nie o to chodzi w kinie?

ocenił(a) film na 9
kea_nika

Ten film i mnie poruszył. Właśnie skończyłam oglądać. Wycieranie sobie gęby Bogiem aby zmazać w swoich oczach własne grzechy i hipokryzja.. to nadal się dzieje. Pomijając już treść filmu to klimat, muzyka i krzywda skutecznie jeszcze bardziej osłabiało moj układ nerwowy. Ja daję 9 temu filmowi.

ocenił(a) film na 9
masachiko

Zgadzam się z kea_nika i masachiko. Ja oceniłem na 9. Wysoko. Ale nie było tego "łał". Doskonały obraz. Realistyczny. Prawdziwy. Wstrząsający.
Serduszka też nie zaznaczyłem... nie zamierzam nigdy więcej oglądać tego filmu. Nie... i już.

ocenił(a) film na 7
ro48

Katolicka forma szariatu, mająca inną nazwę. Posłuszeństwo........tpfu

ocenił(a) film na 8
Blacksoul_filmweb

Przecie w tym filmie zbór był protestancki. Osadnicy przybyli do USA z Holandii, także mnemam, że chodziło o jakąś odmianę bardzo rygorystycznego kalwinizmu. Gdzie wy tu z tym katolicyzmem?

użytkownik usunięty
Naethalee

Oj oj tam. Kogo obchodzą fakty. Grunt to trochę połechtać punkt G gimboateizmu.

ocenił(a) film na 6
Blacksoul_filmweb

na pewno oglądałeś że zrozumieniem? gdzie tam miałeś katolików?

ro48

Ja z kolei obejrzałem ten film dwa razy. Raz sam. Drugi raz pokazując znajomemu. Jest na tyle dobry, że również za drugim razem nie nudził mnie ani trochę i emocji ciągle dostarczał :).

Być może też dlatego, że nie ma w nim przegadanych scen. Sporo się dzieje. Niekóre zdjęcia są bardzo interesujące wizualnie. A jak bohaterowie już coś mówią, to treściwie. Więc oglądając ze znajomym można czasem coś sobie króciutko skomentować czerpiąc dodatkową satysfakcję ze wspólnego seansu :).

użytkownik usunięty
krzysyek

Mnie się najbardziej podobały treściwe słowa Wielebnego. Mówił spokojnie, prosto i jasno wyrażał swoje poglądy oraz uzasadniał oczekiwania wobec najbliższych. Nie okazywał zbędnych emocji. Rozumiałem bez czytania napisów ;-)

ocenił(a) film na 9
masachiko

"Taki jest los kobiety (...) napisano w Biblii"... "sequele" tego filmu grane są w niejednym domu w Polsce i na świecie po dziś dzień. Praise the Lord...

użytkownik usunięty
Denny_Crane

Na innych stronach Biblii napisano też z podobnym zacięciem, jaki jest los mężczyzny, jak co do czego przyjdzie. Fragment z jabłkiem, to tylko cienka przygrywka... ;-)

ocenił(a) film na 8
kea_nika

To po prostu świetne kino.

kea_nika

ten film ma wiecej niescislosci w scenariuszu niz rzeczy, ktore faktycznie mogly sie wydarzyc. naprawde uwazasz, ze zasluguje na miano arcydziela?

ocenił(a) film na 4
kea_nika

Tak głupiego filmu już dawno nie widziałem, zachowanie wszystkich, szczególnie głównej bohaterki żałosne.

ocenił(a) film na 8
SzaraEminencja

Na przykład?

ocenił(a) film na 4
Naethalee

[Spoiler]
Łatwiej byłoby mi napisać świeżo po filmie, ale lecimy:
- spalenie zwłok przyjaciółki z burdelu, żeby się pod nią podszyć, totalny bezsens, zabójstwo można było bez problemu na nią zrzucić, szczególnie, że nóż był jej, jeśli Liz chciała opuścić burdel, mogła to zrobić w dowolnym momencie, szczególnie, że miała ukryte oszczędności i całą Amerykę na około, gdzie nikt by jej nikt tak na prawdę nie szukał,
- ucinanie sobie język to po prostu hit, tylko człowiek niepełnosprawny umysłowo mógłby takie coś wymyślić, jak wyżej mogła uciec dokądkolwiek a jak już bardzo chciała akurat do tego jednego konkretnego chłopa z oferty matrymonialnej, to mogłaby nawet udawać niemowę, lub udawać, że zaszła pomyłka, cokolwiek,
- nie sprawdzasz czy świr, który cię prześladuje całe życie na pewno leży martwy na podłodze (swoją drogą chyba Jezus go wskrzesił z taką raną),
- w pierwszym akcie przyjeżdża pastor, my wtedy jeszcze nie wiemy kim jest, ale ona doskonale wie jak to się może skończyć, że jest to psychopata, pedofil i szatan w jednym; jeszcze dodatkowo ma córkę i rodzinę, którą powinna chronić; oczywiście lepiej ukryć przed mężem, który ją kocha, prawdę i czekać aż cała rodzina zostanie wypatroszona,
- masakra w oborze, kolejna scena pełna głupoty; ktoś własnie dokonał aktu agresji przeciwko tobie (ciekawe kto to mógł być?), mąż wyjeżdża z synem zostawiając kobiety same, tępa strzała zawiązuje oczy córce i idzie do obory, kiedy wiadomo, że świr ciągle może być w pobliżu, daje się oczywiście w ułomny sposób w niej zamknąć i prawie sobie łamie kark włażąc na piramidę ze stołków (masakra),
- nocna wyprawa, zostawiając domowników pogrążonym we śnie, żeby zabić samemu pastora - rewelacyjny pomysł;
- jadąc dalej tą linią chronologiczną głupi syn oczywiście musi zgubić broń i zostać rozstrzelany, bohaterka nie zabiera jego broni,
- bohaterka bierze strzelbę teścia, rzekomo nie ma więcej broni w domu (do tego jeszcze wrócimy),
- bohaterka razem z ojcem nie zabijają domu deskami i nie robią z niego twierdzy, zamiast tego bohaterka z jedyną rzekomo bronią idzie pospać na ganek na mróz, nie mają chyba w pamięci jak dopiero niedawno chłopak został rozstrzelany z dystansu,
- w międzyczasie teść tak pilnuje domu, że w jakiś cudowny sposób zostaje zamordowany,
- bohaterka (przed chwilą jeszcze bojowo nastawiona) rzuca się do jakieś ułomnej ucieczki, pakuje do torby pistolet (czyli można było jednak 2 osobę wyposażyć w broń), nie wiem gdzie chce uciekać w ten śnieg na piechotę, daje się jak w każdym głupim filmie złapać za nogę i powalić (a starczyło zabarykadować dom i celować w wejście aż przeciwnik nie zamarznie na zewnątrz),
- bohaterka zostaje na końcu złapana (to był dla mnie już po prostu szczyt luk fabularnych w tym filmie) na podstawie nie pasującego z podobizny listu gończego i idzie się utopić.

To dotyczy tylko jednej osoby, jakbym chciał cała fabułę i resztę postaci rozpisać trochę by mi zeszło. Chociażby biedny John Snow, który grał tą śmieszną rolę w tym filmie, tylko po to, żeby dać się głupio zabić. Strasznie tępy jak na bandytę. Nie liczyłem ile razy pastor powinien zginąć w tym filmie, jakby bohaterowie mieliby trochę oleju w głowie. Pewnie dla tego na koniec mu kibicowałem.

ocenił(a) film na 8
SzaraEminencja

Dzięki za podanie przykładów. Z niektórymi się w sumie mogę zgodzić, z niektórymi niekoniecznie. Dla mnie jedynym naprawdę głupim zachowaniem było to, co zrobił "Jon Snow", czyli zamiast strzelić do gnidy-pastora od razu, albo (jeżeli musi już prawić kazania) stanąć w tzn. bezpiecznej odległości, a nie gadać metr od przeciwnika i dać sobie wyrwać pistolet jak małe dziecko. Nie uważam, że postać tego kowboja była zbędna. W pewnym sensie był przyjacielem Joanny, w sumie jedynym człowiekiem, który w tym momencie stał po jej stronie.

Trochę się tutaj rozpiszę na temat bohaterki i jej działań:)

- Pewne rzeczy bohaterka robiła w tzn. "szoku", gdzie nie miała zbyt dużo czasu na przemyślenia i analizę sytuacji. (np. w przypadku podszycia się pod swoją martwą kumpelę, ucieczkę z domu publicznego i ślub z tym gostkiem z oferty). Pewno chciała uciec z burdelu jak najszybciej, a nie tłumaczyć się przed swoim alfonsem, który zapewne i tak ukarałby ją dla przykładu za śmierć/okaleczenie klienta, bo ktoś przecież i tak musiałby za to odpowiedzieć ku uciesze tłuszczy burdelowej. Poza tym chciała uciec od ojca (żywego, czy martwego), który ją wytropił. Według mnie w zasadzie zrobiła najlepiej jak mogła w tej sytuacji zrobić, szkoda tylko, że faktycznie nie upewniła się, że pastor nie żyje w celu ewentualnego go dobicia. No ale znowuż, nie miała zbyt dużo czasu- jeszcze by ją ktoś nakrył z bronią w ręku i wtedy już byłoby zupełnie po niej.

-Nie wiem czy ucieczka w dowolnym momencie z burdelu byłaby możliwa. Nie miałaby raczej dokąd uciekać. I nie ma pewności, że nikt by jej nie ścigał i w przypadku złapania nie ukarał okaleczeniem lub śmiercią. Pan Alfons się nie patyczkował ze swoimi kobietami i za byle wyroczenie karał dotkliwie. No i poza tym od zawsze tropił ją ojciec. Swoją drogą też ciekawe jest to, że faktycznie Joanny zniknięcie z burdelu przeszło bez echa i że a przykład pastor nie przyznał się alfonsowi jak to faktycznie było.
(chociaż mam pewną hipotezę na ten temat, ale o tym później). Może zrobił to z wyrachowania, bo wolał sam dopaść niepokorną córuchnę, aniżeli zostawić ją komuś innemu. Czerpał z tego sadystyczną przyjemność i tyle, chciał ją osaczyć i własnymi rękoma zniszczyć.

-Odcięcie swojego języka to nie głupota, ale raczej desperacja (i ja bohaterkę w tym momencie rozumiem) i w pewnym sensie równeż odwaga. Nawet doktor nie miał jaj i nie zdołał jej w tym pomóc. Joanna wolała sama sobie odciąć język aniżeli czekać na to, jak ukarałby ją jej alfons. Wolała wziąć sprawy w swoje ręce, niż czekać na czyjąś łaskę/karę. Co do meritum, w sumie zgadzam się z Tobą. Być może nie musiała sobie odcinać języka, a mogła tylko udawać niemą. Z drugiej strony tylko taki desperacki krok zapewniał jej 100% wiarygodności, i mniejsze prawdopodobieństwo, że plan nie wypali.

-W pierwszym rozdziale, kiedy Joanna widzi pastora w kościele od razu jest przerażona i od razu mówi swojemu mężowi, że muszą stamtąd uciekać, on ją jednak całkowicie zignorował. Joanna nie powiedziała wtedy mężowi prawdy- faktycznie szkoda i był to jej ogromny błąd. Być może znów chodziło o czas, bo to była bardzo długa historia do opowiedzenia. albo o to, że męża kochała i bała się powiedzieć że to małżenstwo od początku było przykrywką, że cały czas go oszukiwala go i podszywała się pod kogoś innego. Jak by on wtedy na to zareagował?

-Jeżeli chodzi o masakrę owiec w oborze, to rodzina była przekonana, że uczynił to ten facet z zemsty za to, że stracił dziecko. Już wcześniej przecież do nich strzelał. Może Joanna w swojej naiwności też tak myślała? Oczy zawiązala dziecku o to, żeby nie widziało zmasakrowanych ciał owiec. W normalnej sytuacji uznałabym to za wyraz troski o dziecko. No ale niestety tutaj ujawniła się pewna krótkowzroczność naszej bohaterki. Wybrała te gorszą opcję, uchroniła córkę przed widokiem krwi, a nie uchroniła jej przed psycholem.

-Joanna pojechała sama zabić pastora. W sumie co w tym niedorzecznego? Teoretycznie mogło się jej to udać, gdyby on w tym samym czasie był w domu. Chyba jednak ojciec-sadysta znał córkę zbyt dobrze, bo wiedział, że ona do niego przyjdzie (lalka jej córki na posłaniu). Droczył się z nią, jak zawsze i tyle. Jak według Ciebie mogłaby postąpić Joanna w tym momencie?

- No cóż, syn po prostu musiał zginąć, podobnie jak teściu. Nieważne w jaki sposób, ważne, że z ręki pastora-sadysty. Bohaterka po prostu musiała zostać sama i koniec. Takie fatum. Nie wzięcie broni pasierba to faktycznie głupota, niezabezpieczenie domu w sumie też, no ale może znowuż czas na to nie pozwolił. Teściu w sumie też mógł być bardziej przewidywalny/pomocny. Z drugą bronią się zgadzam. No i mogli jakoś razem na czatach stanąć. Ale w sumie to też jest trochę czepianie się. My jako widzowie jesteśmy przewidujący, ale gdybyśmy byli faktycznie w sytuacji jak nasza bohaterka, może popełnilibyśmy te same błędy, może nie. Różni ludzie różnie robią.

-No z tym bojowym nastawieniem to trochę fakt, ale być może Joanna widząc, że faktycznie została sama i wiedząc że sama ma małe szanse w konfrontacji z pastorem, chciała po prostu uratować swoją córkę przed nim. To była jej najmocniejsza motywacja. Może uznała, że jeżeli pastor zabije ją, już nic nie będzie w stanie zrobić by uchronić córkę i dlatego rzuciła się do ucieczki. Widzieliśmy też, że Joanna w momencie gdy pastor chłostał jej córkę, dostała nadludzkich zdolności, nienaturalnie wykręciła ręce i uwolniła się z więzów. Może się to wydawać durne, i w sumie trochę jest niewiarygodne, ale ponoć były przypadki, że pod wpływem adrenaliny matka mogła sama udzwignąć cały samochód, żeby uratować swoje dziecko.

-Co do ostatniego punktu, już miałam się z Tobą zgodzić, ale... Czy ty wiesz kim był ten szeryf, który zawital do tartaku Joanny z listem gończym? I czemu ona na jego widok aż tak się przeraziła? Otóż jestem na 90% pewna, że szeryfem był ten alfons, właściciel burdelu -po prostu awansował w hierarchii miasteczka. Znaczy to tylko tyle, że doskonale wiedział, że list gończy był za Liz, a Joanna to nie jest ta sama osoba co Liz - znał je przecież obie. A że był chamem, sadystą i pewnie był żądny pieniędzy- zwęszył okazję zarobku i ją wykorzystał i przy okazji ukarał niepokorną babę za ucieczkę z burdelu. Tyle. A Joanna po prostu znowu wolała sama zadecydować o swoim losie i się zabić, niż czekać na czyjąś łaskę/niełaskę. Ok, w porządu. Tylko mam jedno "ale" : z jakiej racji jest rozsyłany jakiś list gończy za Liz, skoro pastor przeżył atak w burdelu i nie było żadnego trupa? Co więcej, alfons przecież znał obie kobiety. Czyżby pastor nie opowiedział alfonsowi/szeryfowi jak to było? A może właśnie opowiedział mu wszystko ze szczegółami i w ten sposób dwa gnoje zmówiły się przeciwko Joannie żeby jeden z nich w końcu ją dopadł? Może to była część większego planu?

W każdym razie mnie film się podobał mimo kilku dziur scenariuszowych. Przede wszystkim ujął mnie temat. Bo tematem było po prostu fatum i to jak prze****ne jest być kobietą na dzikim zachodzie, czy to prostytutką, czy to żoną pastora. No i Joanna, glówna bohaterka, była po prostu skazana na zagładę już na wstępie. Czego by nie zrobiła i tak byłoby źle- po prostu fatum nad nią ciążyło. Cały czas trafiała "z deszczu pod rynnę", od ojca psychola, sadysty, pedofila i fanatyka do chińczyków, którzy sprzedali ją do burdelu, gdzie kobieta była niczym i żyła w ciągłym strachu przed brutalnymi klientami przed którymi nie mogła się nawet bronić, bo groziło za to śmierć lub okaleczenie. Cały czas była ścigana, a wszyscy, którzy byli jej przychylni: ginęli. W całym filmie każda jedna osoba, która była bliska/współczuła Joannie, lub chciała ją w jakiś sposób obronić ginęła po kolei: mąż, matka, kowboj, pasierb, teść.. Były też ofiary w burdelu: starsza prostytutka, która broniła Joanny i jej kumpela Liz. Joanna miała po prostu być SAMA, ścigana przez opętanego psychola. Czy osoba do tego stopnia zaszczuta jak Joanna, może w ogóle coś zrobić? Czy można od niej wymagać logiki i zimnej krwi w każdej sytuacji?

Ja kibicowałam Joannie, żeby się w końcu wyzwoliła, żeby sprawiedliwości stało się zadość, ktoś wykończył tego pastora i żeby wszyscy ją zostawili w spokoju. Wiedziałam jednak, że w tym filmie nie będzie żadnej sprawiedliwości po tylu nieszczęściach i żadego happy endu. Zawsze spadanie z deszczu pod rynne. No beznadzieja kompletna.

I jeszcze ostatnie na koniec: Boże, jak można w ogóle kibicować pastorowi po tych wszystkich gwałtach, biczowaniach, zabojstwach, prześladowaniach? Po pedofilii względem nieletniej córki i wnuczki (tę drugą dopiero popełnić zamierzał), groźbach, zakuwaniu twarzy żony i córki, żeby nie mogły nic powiedzieć? Jedyne wytłumaczenie to brak empatii względem ofiary przestępstw i sympatia względem bandyty. Mam nadzieję, że gdyby coś podobnego zdarzyło się komuś w prawdziwym życiu, a nie w filmie to byś tak nie myślał. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Naethalee

Specjalnie założyłam konto, żeby Ci odpowiedzieć. Co do samego zakończenia filmu (nie wiem jakim cudem to przeoczyłaś) - szeryfem był ten facet, któremu zmarło dziecko przy porodzie za co obwiniał Joannę/Liz. List gończy był wystawiony za zabójstwo Franka - alfonsa, którego zabiła prawdziwa Liz niedługo przed tym jak sama zginęła.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
boska93

Dzięki za zadanie sobie trudu:) No i masz rację. Faktycznie ten szeryf to był ojciec tego zmarłego dziecka. Moja pamięć do twarzy mnie tym razem zawiodła. Pewno dlatego, że większośc facetów w tym filmie wyglądała podobnie, czyli twarz zakazana i zarost. Pozdrawiam

boska93

Zajebisty film i tyle - w krótkim skrócie.

ocenił(a) film na 7
SzaraEminencja

Dodajmy dwa idiotyzmy ze sceny duszenia w toalecie :D
Jak on nagle znalazł się na dachu ciagle dusząc przyszłego nieboszczyka?
Dlaczego ten kretyn strzelał ze spluwy w lewo i w prawo, czy nawet na górę, a zwyczajnie nie przestrzelił liny nad głową?

ocenił(a) film na 3
SzaraEminencja

Chyba lepiej bym tego nie ujął :D

ocenił(a) film na 5
SzaraEminencja

zgadzam się w 100%. Ilość absurdów w tym filmie przekracza wszelkie granice.

Nawet jak tam była śnieżyca a nie mgła - to i tak była ona na tyle wielka, że nie było widać niczego na odległość dalszą niż 10-15 metrów, a pastor z odległości co najmniej 200 metrów widział ich przez lunetkę ?

Dlaczego też nie zastrzelił tej dziewczyny jak podeszła do martwego chłopca ?

ocenił(a) film na 8
SzaraEminencja

Wysłuchałbym tych słów prawdy i przemyśleń na fotelu z popcornem gdybyś żył w tamtych czasach i szedł tokiem rozumowania i myślenia ówczesnych ludzi. Może jeszcze mogła wyjąć smartphone i zadzwonić na Policję?

ocenił(a) film na 4
Wolfman_PL

Jeszcze raz i po polsku.

ocenił(a) film na 8
SzaraEminencja

Bzdury wypisujesz

ocenił(a) film na 4
Wolfman_PL

Już uczyniłeś postęp ku lepszemu, teraz jeszcze argumenty.

ocenił(a) film na 2
SzaraEminencja

Podziwiam, że się Tobie chciało tyle pisać na temat tego gniota Bo krócej byłoby tak: absurd goni absurd bzdura bzdurę a niedorzeczność i miałkość
przyświecał temu filmidłu jako przesłanie nadrzędne.

ocenił(a) film na 10
SzaraEminencja

Zwłoki spaliła po to żeby ukraść tożsamość, w tamtych czasach nie dało się rozpoznać zwłok po spaleniu, Odcięcie języka było po to, żeby inni myśleli, że to ona zginęła w burdelu. Rola Kita Harington'a była istotną postacią bo była pierwszym przyjacielem Johanny po którym nadała imię swojej córki. Szeryfem który ją znalazł był tym samym człowiekiem w którego domu zaczął się film.

SzaraEminencja

Zgadzam się Kolego - to wyjątkowo żałosny zlepek idiotyzmów. Koolhoven w trakcie prac nad scenariuszem wciągał chyba wszystko, co można dostać na czarnym rynku, biorąc pod uwagę skalę bredni (podobno zajęło mu to 7 lat, czyli niezły maraton - chyba były jakieś próby wyrwania się z transu).

ocenił(a) film na 9
kea_nika

Zgadzam się !! również wielkie zaskoczenie dla mnie ! jak i jeden z Najlepszych filmów tego roku !

ocenił(a) film na 2
kea_nika

Męczący gniot o tępej, skrzywdzonej prostytucie. Głupota głównej bohaterki masakruje ekran. Dakota Faning z tym swoim wytrzeszczem idealnie dobrana do roli. Nie da się jej współczuć nie mówiąc już o jakiejkolwiek sympatii. Numer z językiem HIT ;) no i koniec. Mistrzostwo !!!!!

kea_nika

Co w tym filmie było mądrego? Co pięknego? Czyście ludzie na głowy upadli? Feminizm wam tag mózgi wyprał naprawdę? Cały film jakiś teleportujący się brutal katuje kobiety. I by bardziej wstrząsnęło widzem to pastor, bo oczywiście, że tak. Western o pastorach co nienawidzą kobiet. I by było weselej gwałcą, nawet dzieci.
Zadziwia mnie, że tylu ludziom film w taki prosty sposób zagrał na emocjach. Przez prawie 3 godziny oglądaliście katorgę kobiet i to jest według was dobre kino? To jesteście normalnie bardziej powaleni niż ten reżyser. Film był do bólu nudny i katował tą biedną dziewczynę tylko po to by zagrać wam na emocjach. Zmanipulował was tym, nic więcej. Nie, nie o to chodzi w kinie. Emocje można przeżywać też w sposób dla człowieka wartościowy, budujący, pozytywny, nawet jeżeli to coś wstrząsającego i negatywnego. Ten film to jednak manipulacyjny gniot, który budzi emocje najniższego rodzaju tylko po to by na nich zagrać. Nie dajcie się zwieść fałszywym prorokom, to gniot. Ładnie nakręcony i dobrze zagrany, ale gniot jakich mało.

ocenił(a) film na 8
AbraCham

Może i masz rację z tym wyzwalaniem najniższych emocji i że to był wyjatkowo tani i manipulatorski zabieg. W sumie coś w tym jest. Może i dałam się na to nabrać, ale mimo wszystko film mi się dobrze oglądało. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
AbraCham

Zgadzam się. Toż to zwykły slasher był. Zwłaszcza w kocówce. A jak na slasher to wyjątkowo słaby.
Film byłby do uratowania gdyby tak nie eskalować przemocy i chamstwa, a skupić się bardziej emocjach.

AbraCham

Co ma feministyczne pranie mózgu do tego filmu? Weź Ty człowieku zmądrzej! I wdług Ciebie kino dobre to jakie? Przedstawiające konkretny przykład fanatyzmu, psychopaty, czy utopii... k--wa jego mać. Pajac z Ciebie, bo wyobraź teraz sobie, że są ludzie (kobiety też), którzy przeżywają gorsze piekło niż to, które zobaczyłeś na tym filmie.

użytkownik usunięty
darek1282

W mojej ocenie - co napisałem już w innym wątku - ten film wnosiłby coś naprawdę istotnego, gdyby zawierał jeszcze pełnometrażową część prequelową, gdzie oglądnęlibyśmy podobną osobowo rozwojową akcję dla samego Wielebnego, jak został squrwysynem. Nie chodzi o żadne usprawiedliwienie, o pokazanie schematu, przenoszonego z pokolenia na pokolenie. A tam pewnie pierwsze skrzypki zagrałaby emocjonalnie niedostępna i surowa matka, uzupełniona albo zbyt słabym, albo nadmiernie brutalnym ojcem.

A tak mamy obraz jak zwykle. Zbyt jednostronny, o tym jak diaboliczny męski zjeb krzywdzi wszystko co się rusza, dla mniej lotnych uzupełniony przesłaniem, że większość męskich zjebów to srodzy krzywdziciele, z wyjątkiem Jon'a Snow'a ;-) i może paru innych.

Pominąłeś najistotniejszą motywację Wielebnego, przedstawioną w tym filmie, dla podporządkowywwania sobie kobiet: Biblię. W obecnych czasach może już Ci się nie jawić to jako coś tak oczywistego jak to było wówczas. Ale ciągle i w obecnych czasach mężczyźni bardzo religijni mają bardzo charakterystyczne, władcze spojrzenie na kobiety i na ich pozycję i rolę w społeczeństwie.

Stąd ten film bardzo nie podoba się mężczyznom prezentującym światopogląd motywowany religijnie. Oburzeni krzyczą o jawnym feminiźmie. Wymyslają najgorsze obelgi itp. itd.

ocenił(a) film na 3
krzysyek

Dziwne, bo ja uważam że wszyscy mamy takie same prawa, ALE też i obowiązki...
A ten film jest w moich oczach jednym wielkim feministycznym wysrywem naszych czasów... Piekło kobiet!!! 

użytkownik usunięty

Rozumiem Twój punkt widzenia, jednakowoż sam mam nieco inny. Uważam, że Biblia ani nie była żadną motywacją, ani nie tworzyła samego zjawiska, a tylko ramy, w których to zjawisko zostało umieszczone i wyrażone - i co całkiem możliwe - dodatkowo wzmocnione.
Zjawiskiem tym jest człowiek i sposób jego funkcjonowania takim, jakim on jest naprawdę, a nie takim jakim przedstawia go nam - taka czy inna - propaganda.

W omawianym przez nas przypadku, zgodnie z Twoją sugestią wykluczenie Biblii z życia Wielebnego sprawiło by, że nie był by on tym, kim w świetle filmowych wydarzeń był. Ja tak nie uważam.
Kluczem do zrozumienia tej postaci są słowa, które wypowiedział na samym końcu. To człowiek w sposób nieprawdopodobny spragniony miłości, nie takiej jakiej w rzeczywistości można w życiu zaznać, a wszechogarniającej, takiej, która wypełniła by w nim bezkresną wyrwę tego pragnienia. Miłości poszukiwanej w kobiecie, miłości niewinnej i totalnej, miłości bezwarunkowej (Stąd może właśnie córka ?) Trudno mi określić, w jakim stopniu jej wymiar fizyczny, próba zawładnięcia, związana była z poprzednimi doświadczeniami tego człowieka, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można powiedzieć, że nie od takiej dewiacji się zaczęło, a od jakiegoś traumatycznego odrzucenia, którego znieść nie potrafił, a które go złamało.
Biblia pozwoliła mu tylko zamknąć tę traumę w stalowy kaftan, zdystansować się od swojego bólu, nadać mu "wyższy" sens i pozór siły, przykrywającej nieznośną słabość i rozpacz zranienia. I wcale nie dlatego, że akurat w Biblii znajdują się takie nakazy, tylko dlatego, że jest to narzędzie - podlegające dowolnej interpretacji - którego mógł użyć. Gdyby nie było tego, użyłby innego osiągając identyczny efekt.

Jeżeli więc chcesz wskazać Biblię jako bezpośrednią przyczynę czegokolwiek - co jest niesłychanie wygodne - to bardzo się mylisz. Jak wszyscy od tysiącleci, czcisz po prostu w domyśle złudne przekonanie, że istnieje jakiś właściwy sposób, jakaś właściwa miara, że możliwa jest jakaś zmiana. Że to trzeba zabrać, a tamto dodać itd. a WTEDY... Ale nie ma żadnej zmiany, nigdy nie było i nigdy nie będzie.

Oczywiście, można Wielebnemu zabrać z życiorysu Biblię. To sięgnie po Koran. Można zabrać też Koran i odpowiednio wcześnie umieścić w środowisku "postępowych" kobiet, które go psychicznie wykastrują, wcisną w rurki i przerobią na geja. Czy to będzie jakaś zmiana ? To nie będzie żadna zmiana, tylko przeniesienie punktu ciężkości dramatu w inne miejsce, w którym on w naturalny dla siebie sposób eksploduje identycznym ładunkiem przemocy.

Z tego też powodu, wszystkie inteligentne filmy, mądre księgi, szlachetne postulaty, rewolucje - i co tylko przyjdzie Ci do głowy - nie zmieniły nigdy niczego, ponieważ nie mają nic wspólnego ze źródłem problemu. A tym problemem jest człowiek, takim jaki on w rzeczywistości jest. Gdyby mógł zostać naprawiony, został by naprawiony tysiące lat temu. Ale nie może. Nie może, bo sam stanowi problem, a jego rozwiązanie - czyli zanik problemu - stanowił by równocześnie koniec samego człowieka. Jesteśmy nawet nie wahadłem, a po prostu ruchem wahadła. Możemy się wychylać w kierunku Wielebnego, możemy w każdym innym, to bez różnicy, bo ostateczny efekt zawsze będzie ten sam. Jedyne czego nie możemy to zatrzymanie wahadła, bo to oznaczało by nasz koniec. Będziemy się więc siłować do skończenia świata. I nie ma od tego ucieczki. A wszelkie sposoby są całkowicie iluzoryczne.

ocenił(a) film na 6

Niesamowita wypowiedź, jestem pod głębokim wrażeniem. Zgadzam się z Tobą całkowicie.

ocenił(a) film na 8
AbraCham

Ale tu chyba piszesz o swoim komentarzu. Film wywołał jednak emocje, bo i komentarz jest ich pełen. Fakt , że mało warte czytania wypociny.

kea_nika

Dzieki za ten komentarz ,omijam ,nie mam ochoty sie dolowac

użytkownik usunięty
kea_nika

Mnie znieczuliła kiszka na szyi na początku filmu, więc dalej oglądałem już spokojnie, jedząc popcorn.

ocenił(a) film na 3
kea_nika

Nazwać arcydziełem feministyczny wysryw, by pokazać "piekło kobiet" ;D
A najlepsza była żona pastora, wolała dostać baty niż "spełnić swój obowiązek"

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones